piątek, 7 września 2012

Rozdział XXVII.


Z perspektywy Elli.
- Co? – pisnęła Danielle.
- Będziesz ze mną do końca moich dni? – Liam chciał coś dodać, ale Danielle uklękła naprzeciw jego i go pocałowała. Zaczęliśmy bić brawo. Cieszyliśmy się ich szczęściem.
- Będę nawet i dłużej. – powiedziała przez łzy. Zauważyłam, że Liam’owi oczy też świecą się od łez.
- Sto lat! – zaczęliśmy śpiewać. Mari zza pleców wyciągnęła szampana. Zanim rozlała go nam, Liam nałożył Danielle pierścionek.
- To teraz czekamy na małe Lanielle’jątka.  – powiedziała Eleanor i złożyła gratulacje parze, w jej ślady poszła reszta.
- Na to jeszcze nie licz. – rzuciła w jej stronę Dan.
- No Dani pokaż pierścionek. – powiedziałam i chwyciłam ją za rękę.
- Jest przecudowny, pasuje do ciebie. – oznajmiła Mari spoglądając na pierścionek.
- Liam, od jak dawna to planowałeś? – Dani spojrzała na niego.
- Eee jakieś dwa tygodnie przed naszymi wspólnymi wakacjami. – odpowiedział, sącząc delikatnie szampana.
- Lanielle! – krzyknął Niall, rzucając się na Liam’a. Spojrzałam na Danielle. Dziewczyna chyba nadal nie mogła uwierzyć, że Liam się jej oświadczył. Po jej policzku pociekła jedna słona łza.
- Dan, nie płacz! – przytuliła ją do siebie Mari.
- To łzy szczęścia, dziewczyny, tak się cieszę. – powiedziała, ocierając łzy swoja prawą ręką.- A teraz przyznać się, kto był w to wtajemniczony. – dodała już poważniejszym tonem, odwracając się do grupy chłopaków.
- Ja nie!- jako pierwszy odezwał się Louis.
- Ja też nie. – powiedział Harry, patrząc na Mari z pożądaniem.
- Ja też nie mam z tym nic wspólnego. – w końcu odezwał się mój chłopak, który patrząc w moje oczy co chwilę przegryzał swoją dolną wargę.
- Niall… - odezwała się Dan.
- Co ja?! Że niby ja miałbym pierścionek wybierać. – parsknął śmiechem.
- Dobra koniec, bo nasza Dan zamienia się w detektywa. – przytuliłam ją do siebie.
- To byłyśmy my. – odpowiedziałam razem z Mari chórem.
- Ja i Elli.. – rzuciła w jej stronę blondynka.
- Mniejsza, kto to był. Dziewczyny chodźcie świętować! Liam i Dani się zaręczyli. – wykrzyczała Eleanor.
- W końcu się zaręczyli! – Niall chwyciwszy butelkę szampana, uniósł ją ku niebu. A że był już wstawiony, porozlewał najlepszego szampana wokół siebie.
- I została nam resztka! – wykrzyczał Louis.
- Wam została… Ja i Danielle idziemy się przejść wzdłuż plaży. – powiedział Liam, chwytając swoja przyszłą żonę za rękę.
- A ja i Louis idziemy do sypialni. – rzuciła w naszą stronę Eleanor. Louis spojrzał na nią ponętnym wzrokiem. – Idziemy spać kochanie. – dodała uśmiechając się w stronę naszej czwórki.
- Kochanie, jak ty dziwnie wymawiasz słowo sex. – Lou przewrócił teatralnie oczami, porywając w swoje ramiona ukochaną.
- No to została nasza czwórka. – oznajmiłam.
- Poprawka kochana, twoja przyjaciółka i ja idziemy do salonu, dzisiaj leci jakiś fajny film. – odparł Hazza i chwycił rękę blondynki.
- Okej. Więc zostaję sama z tobą. – powiedziałam i obróciłam się do mojego chłopaka. – Idziemy spać? – zapytałam.
- Coś ty, chodźmy na miasto, ono dopiero ożywa. Pójdziemy do jakiegoś klubu i się wytańczymy. – zaproponował Zayn.
- Kochanie, czy to czasem ty twierdziłeś, że nienawidzisz tańczyć? – zaśmiałam się, wtulając się w jego tors.
- Dla ciebie wszystko. – odpowiedział i mnie pocałował. Szybko się oderwałam od niego. – Coś nie tak?
- Daj mi chwilkę, nie dobrze mi jest. – przykryłam dłonią usta i wybiegłam do łazienki. Nachyliłam się nad WC. Poczułam przypływ mdłości i zwymiotowałam do ubikacji. Gdy już skończyłam, stanęłam na nogi i podeszłam do umywalki. W lustrze dostrzegłam czyjąś twarz i się gwałtownie obróciłam. Zobaczyłam Zayn’a, który miał w oczach łzy. Szybko do niego podbiegłam i przytuliłam się do niego, zarzucając mu dłonie na szyję. Objął mnie w pasie i przycisnął do siebie jak najszczelniej. Nie było ani jednego centymetra mojego ciała, które nie przylegało by do niego. Poczułam jego oddech na czubku swojej głowy, a po chwili muśnięcie. Podniosłam głowę i ujrzałam jego załzawione oczy.
- Kochanie, nie płacz.. – powiedziałam, przejeżdżając dłonią po jego policzku. Mnie samej zachciało się płakać.
- Tak bardzo się martwię o ciebie.. Jutro z rana pójdziemy do lekarza. – oświadczył nagle.
- Co? – prawie, że pisnęłam. – Jaki lekarz? Mi już jest dobrze, chodźmy do jakiegoś klubu.
- Nie, nigdzie nie idziemy. – powiedział stanowczo. Biedny chłopak, niestety, ja znam sposoby jak go przekonać.
- Ale Zayn.. – powiedziałam i musnęłam go w wargi. – Ja tak bardzo chcę pójść z tobą do klubu.. – znów go pocałowałam. – Teraz, gdy nikt nas nie rozpoznaje jest to najlepszy okres. – przejechałam palcem po jego wardze. – Chcę spędzić z tobą jak najwięcej czasu, bawiąc się.. – tu przegryzłam wargę, jak najbardziej kusząco mogłam. – Ale jak chcesz.. – powiedziałam i się odsunęłam od niego. – Gdybyś mnie kochał to byś poszedł ze mną.. – powiedziałam i choć ostatnie zdania były zabawą, wymówienie ostatniego bolało najgorzej. Malik podszedł do mnie i chwytając mnie za dłoń, przyciągnął do siebie. Pocałował mnie tak namiętnie, że moje serce prawie wypadło z mojej klatki piersiowej.
- Kocham cię. – powiedział to z takim przekonaniem w oczach, że aż mi się słabo zrobiło. – Chodź do klubu, ale obiecaj..
- Co mam ci obiecać? – zapytałam od razu.
- Jak tylko źle się poczujesz, powiesz mi o tym natychmiast! – Zayn i powaga.. To aż razi.
- Obiecuję. – musnęłam jego usta i przejechałam językiem po jego górnej wardze. Chwycił mnie za rękę i wyszliśmy z domu. Podążyliśmy w stronę głośnej muzyki. Doszliśmy do klubu o „wyszukanej nazwie”, która brzmiała „DISCO!”. Uśmiechnęłam się i pewnym krokiem z moim chłopakiem weszłam do klubu.
- Pójdę zamówić drinki, czekaj na mnie na parkiecie. – powiedziałam do niego i ruszyłam w stronę baru.
- Co podać, śliczności? – zapytał się barman.
- Dwa drinki ze Szkockiej z colą i lodem. – powiedziałam i się uśmiechnęłam.
- Dwa drinki dla ślicznotki. – powiedział i mi podał. Podziękowałam mu i obróciłam się w stronę parkietu, gdzie miał czekać na mnie mój chłopak. Dostrzegłam go dopiero po chwili tańczącego z jakąś latynoską brunetką. Szybko wypiłam swojego drinka i po krótszym namyśle, wypiłam też Zayn’a drinka. Nie chciałam przerywać mu zabawy, więc  zaczęłam się poruszać w rytm muzyki. Poczułam nagle czyjeś dłonie na swoich biodrach i obróciłam się z nadzieją, że ujrzę tam swojego chłopaka. Za mną stał chłopak z baru.
- Ślicznotka sama? – zapytał, poruszając się ze mną w rytm muzyki.
- Nie. – odpowiedziałam i mu się wyrwałam. Facet był wyraźnie napalony na mnie.
- Nikogo tu przy tobie nie widzę. – mruknął.
- Zaraz może się to zmienić. – odpowiedziałam z nadzieją w głosie. Wzrokiem szukałam swojego chłopaka, nigdzie go nie było.
- Chodźmy może na tyły dyskoteki? – powiedział i chwycił mnie za rękę. Nagle poczułam wstrząs moim ciałem i znalazłam się dalej o jakieś pół metra. Teraz przede mną stała dobrze znana mi postać.
- Jeszcze raz ją tkniesz, a resztę życia spędzisz na wózku. – powiedział groźno mój chłopak, aż sama się cofnęłam. –  Chodź kochanie. – wyszeptał Zayn mi na ucho i weszliśmy w głąb klubu. Wypiliśmy jeszcze dwa drinki i zabawa była przednia. Tańczyłam z nim, co chwile się całując. Widząc jego uśmiechniętą twarz wszystko we mnie krzyczało „IDEAŁ”. Gdy piosenki wchodziły na najwyższy obrót, właśnie wtedy złapał mnie potworny ból brzucha. Skuliłam się, łapiąc obiema go dłońmi. Przesunęłam się kawałek dalej i, gdy poczułam ścianę, osunęłam się na podłogę. Zayn momentalnie znalazł się przy mnie.
- Co jest? Kochanie.. – przestraszony nie wiedział co robić.
- Możemy wyjść? – zapytałam, unosząc głowę, patrząc mu w oczy. Gdy tylko ujrzał mnie zapłakaną, podniósł mnie na ręce i wyniósł z klubu. – Postaw mnie, dojdę do domu.
- Nie. – powiedział stanowczo.
- Cholera! Postaw mnie! – wrzasnęłam i w końcu mnie puścił. Szliśmy w milczeniu, co chwile na mnie zerkał. W pewnym momencie uczucie silnego bólu się nasiliło. Stanęłam w miejscu i ze łzami w oczach i już na policzkach, wyszeptałam:
- Źle się czuję, jest mi słabo, Zayn.. – obróciłam się do niego. – Zayn..
- Tak? – zapytał.
- Łap mnie jak będę mdleć. –  zdążyłam wyszeptać i nogi się pode mną ugięły. Zayn chwycił mnie zanim upadłam na ziemie.
- Błagam, tylko nie zamykaj oczu.. – prosił mnie Zayn, a ja uparcie próbowałam utrzymać otwarte oczy. – Idziemy do szpitala, teraz! – rozkazał.
- Mari.. – wyszeptałam.
- Co Mari? – powiedział Zayn, zdezorientowany.
- Zawołaj ją do szpitala, chcę być z nią tam. – powiedziałam i powieki mi się zamknęły.
Czułam na sobie wzrok innych osób i próbowałam wstać, ale ktoś mnie powstrzymał. Otworzyłam oczy i spojrzałam w górę. To moja przyjaciółka.
- Gdzie Zayn? – zapytałam.
- Poszedł do domu się odświeżyć, przyjdzie potem. Pozwolisz, że poprzebywasz ze mną trochę czasu. – uśmiechnęła się przyjaźnie.
- Oczywiście. – odwzajemniłam uśmiech.
- Zrobili ci już wszelkie potrzebne badania, za chwile przyjdzie doktor i poinformuje cię o wynikach. – powiedziała i zapadła cisza. Nie musiała nic mówić, widziałam po jej twarzy, że się martwi o mnie i mimo, że ostatnio wiele jej o sobie i o swoich problemach zdrowotnych nie mówiłam, to nie miało znaczenia.  Drzwi od pokoju się otworzyły i stanął w nich starszy doktor.
- Dzień dobry, panienko Joyce. – powiedział poważnie. – Dobrze, że pani wstała. Musimy porozmawiać. Osobno, jeśli można… - zaczął.
- Nie! Mari ma być tu! – powiedziałam głośno.
- No dobrze. – powiedział lekarz. Zapałam przyjaciółkę za rękę. – Nie, nie jest to ciąża. – powiedział od razu.
- Nawet jej nie podejrzewałam. – uśmiechnęłam się słabo.
- W tym wypadku ciąża byłaby o wiele, wiele, wiele.. – zaczął mówić.
- Dobrze, mega wiele, niech pan mówi! –powiedziałam rozwścieczona.
- Ma pani nowotwór jelita grubego, stadium średniozaawansowane.  Przykro mi. – powiedział i wyszedł. Patrzyłam tępo w jeden punkt na starej, zżółkłej ścianie. Po moim policzku popłynęła, jedna samotna łza. Chwilę potem płakałam jak małe dziecko. Mari przytuliła mnie i płakała wraz ze mną.
- To się wyleczy, zobaczysz! Obiecuję ci to.. – szeptała.
- Obiecaj mi tylko jedno.. – wyszeptałam rozpatrzona. 
- Wszystko, co zechcesz.. – powiedziała, odchylając się ode mnie.
- Malik się o tym nie dowie. Błagam, nie powiesz mu o tym, prawda? – powiedziałam do niej. – Jedyna rzecz. Proszę.. – powiedziałam i na nowo się rozpłakałam. Schowałam swoją twarz w dłonie. Usłyszałam jak drzwi się otwierają. Uniosłam głowę i ujrzałam Zayn’a. Osobę, której teraz nie chciałabym widzieć.
- Kochanie.. – powiedział i podbiegł do mnie. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową i z całych sił wsłuchiwałam się w bicie jego serca. Słyszałam jak Mari załkała cicho i wyszła z pokoju. Chłopak podniósł moją twarz i chciał, bym spojrzała na niego. – No mów co ci jest.
- Nie jest to ciąża, możesz odetchnąć z ulgą. – powiedziałam. – Ciesz się.
- Nie podejrzewałem ciąży. – powiedział tak samo jak ja. – Martwię się, więc powiedz mi. – spojrzał na mnie tymi swoimi czekoladowymi oczami i w jednej chwili miałam ochotę mu wszystko powiedzieć.
- Zwykła jelitówka, nic poważniejszego. – powiedziałam, unikając jego wzroku.
- To czemu płaczesz? – powiedział. – Powinniśmy się cieszyć, to nic poważnego.
- Cieszę się, że to tylko.. Jelitówka. – i znów się rozbeczałam.
- Chodź, pójdziemy do domu i usiądziemy przed telewizorem. – powiedział.
- Dobrze. – powiedziałam i wstałam z łóżka. Złapałam się za podbrzusze. On tam był i od środka sprawiał, że umieram.
- O czym myślisz? – zapytał się jak wyszliśmy ze szpitala. Dopiero teraz zauważyłam, że znajdował się prawie naprzeciwko naszego domu.
- O tym ile czasu nam zostało do końca  naszego pobytu tu. – zaśmiałam się ironicznie. Dopiero co przylecieliśmy, a już miałam ochotę wyjeżdżać.
- Jesteśmy tu dopiero 5 dzień. – powiedział. – Jeszcze 9 dni, a co? Chcesz wracać?
- Nie, nie.. Po prostu tak o myślę. – powiedziałam i się do niego przytuliłam. Znaleźliśmy się pod drzwiami naszego domu. Otworzyłam je i zobaczyłam, że jest pusto.
- Poszli na plażę. – wyjaśnił Zayn.  – Możemy pobyć sami. – powiedział i mnie pocałował. I nagle zaczęłam się zastanawiać czy powinnam to robić, czy nic mu nie będzie. Ale po chwili zdałam sobie sprawę, że to tak naprawdę jedyna rzecz, której teraz potrzebuję. Że jedyną rzeczą, której pragnę, jest być blisko z nim. Uniósł mnie w powietrzu. Owinęłam nogi wokół jego pasa i dałam się zanieść do sypialni. Gdy już znaleźliśmy się w niej, położył mnie delikatnie na łóżku. Ściągnęłam mu spodnie i koszulkę, a on nie chciał pozostać mi dłużny, dlatego zsunął ze mną sukienkę i zostałam w samej bieliźnie. Przyciągnęłam go szybko do siebie i go pocałowałam. Jego wargi sprawiały, że na moim całym ciele pojawiały się dreszcze i gęsia skórka podniecenia. Delikatnie zsunął ze mnie stringi i odpiął stanik. Leżałam teraz przed nim naga, dlatego uniosłam się i zdjęłam jemu bokserki. Nadzy i obnażeni, patrzyliśmy na siebie, aż w końcu przyciągnęłam go do siebie, pozwalając mu wejść w siebie. Ciche jęki wypełniały pokój, przyśpieszone oddechy odnalazły wspólny rytm, a rozpalone nasze ciała sprawiły, że w pokoju było duszno i erotycznie. Taki nastrój sprawił, że ja szybko stałam się jeszcze bardziej podniecona. Po minie mojego chłopaka wnioskowałam, że ten również jest takiego samego zdania. Czułam się jak w niebie i kolejne dwa ruchy bioder, sprawiły, że znalazłam się w innym wymiarze, w świecie bez problemów, w świecie, gdzie liczy się erotyczne uniesienia. Otworzyłam jak dotąd przymknięte oczy i zobaczyłam leżącego Zayn’a obok mnie. Położyłam głowę na jego nagiej klatce piersiowej, a nogę owinęłam wokół jego i zasnęłam. Nie miałam żadnego snu, w mojej głowie był tylko równomierne uderzenia serca mojego chłopaka. Serca chłopaka, którego skrzywdzę, jeśli nie powiem mu prawdy. Szybko wyrwałam się ze snu i spostrzegłam, że jestem sama. Owinęłam się prześcieradłem i wyszłam z łóżka. Chciałam wyjść z pokoju, lecz kątem oka dostrzegłam ruch i zobaczyłam Malik’a, wychodzącego z łazienki.
- Już wstałaś, słońce? – zapytał.
- A ty? – zapytałam się go.
- Musiałem się odświeżyć. – wyszeptał, podchodząc do mnie. – Co będziemy robić?
- Jest 22, więc.. – powiedziałam, siadając ponownie na łóżku. Usiadł koło mnie i złapał mnie za rękę.
- No i co? Zawsze można coś zrobić szalonego. – powiedział z entuzjazmem. „Z rakiem nie!” – krzyczało we mnie.
- Chciałabym pójść spać.. – rzekłam.
- Okej, chodźmy. – uśmiechnął się i chciał mnie pocałować, ale się odsunęłam. – Co jest?
- Sama. Jest wolny pokój? – powiedziałam, patrząc w ziemie.
- Co jest Elli? Coś nie tak? – pytał, próbując złapać mój wzrok. – Zrobiłem coś nie tak?
- Po prostu chcę spać sama! – krzyknęłam tak głośno, że w oczach chłopaka dostrzegłam ból.
- Śpij tutaj. Jak ci przejdzie to wiesz, gdzie mnie szukać.. – powiedział i wyszedł. Kochanie, nic mi nie jest! To tylko zwyczajny rak, co ma mi być? To, ze cię okłamuję i ranię?
- Stój! – krzyknęłam. Drzwi po chwili się otworzyły.
- Co? – burknął.
- Nie możemy być ze sobą. – powiedziałam.
- Co ty gadasz?! – wrzasnął i podszedł do mnie.- Dziewczyno co ci zrobili w szpitalu?!
- Nic, Zayn, doszłam do wniosku, że to i tak by nie wyszło. Zwyczajna dziewczyna i gwiazda.. – mówiłam i płakałam. KOCHAM CIĘ!!! – krzyczało to w mojej głowie. Nie mogę mu powiedzieć.
- Jaka gwiazda? Jeszcze przed chwilą mnie kochałaś.. Dosłownie! – wrzasnął i mną potrząsnął.
- Ałła! – pisnęłam. Puścił mnie jak oparzony. –Wracam rano do domu.
- Nie! Dziewczyno, co ty do jasnej cholery brałaś? Na zawsze, nie pamiętasz? – powiedział i pokazał mi obrączkę na swoim palcu. Zerknęłam na swoją. Była w tym samym miejscu co ostatnio. Dotknęłam ją delikatnie, a potem zsunęłam. Przyjrzałam się jej dokładnie, a potem zacisnęłam pięść na niej.
- To już nie ma znaczenia. – powiedziałam z bólem. Wymówienie każdego słowa bolało jak cholera.
- Nie ma? Ja nie mam znaczenia? – zapytał. Masz! Cholernie duże znaczenie!
- Nie, nie kocham cię. – powiedziałam z trudem. Czułam jak nogi się pode mną uginają i usiadłam na łóżku.
- Ah! To zmienia postać rzeczy. – powiedział, a po jego policzku poleciały łzy.
- Trzymaj. – podałam mu swoją obrączkę. – To była fajna przygoda być z tobą.
- Przygoda? Byłem tylko przygodą?! – prawie zabijał wzrokiem. – Wynoś się stąd! Natychmiast, nie chcę cię widzieć! – wrzasnął. Na bank wszyscy już go słyszeli. Ledwo wstałam, podeszłam do walizki, której jeszcze nie rozpakowałam, założyłam jasne jeansy, luźną bluzkę i chwyciłam torebkę oraz walizkę i wyszłam. Spojrzałam ostatni raz na miłość mojego życia, życia, które niedługo się skończy. Doszłam do drzwi zewnętrznych, gdy usłyszałam kroki. Obróciłam się i ujrzałam całą 6 patrzącą na mnie pytająco.
- Miło było was poznać, jesteście cudownymi ludźmi. Żegnajcie. – powiedziałam.
- Co? – Niall pisnął, a w jego oczach dojrzałam łzy.
- Wracam do domu. – powiedziałam krótko. – Macie mój numer telefonu, spotkamy się na pewno. Cześć. – już nie chciałam nic mówić, więc wyszłam z domu i udałam się taksówką na lotnisko. Gdy już znalazłam się pod wielkim napisem „Lotnisko Malediwy LOT”, weszłam do środka. Podeszłam do okienka z biletami.
- Dzień dobry. – powiedziałam przez łzy.
- Dzień dobry. Dokąd chce pani bilet? – zapytała.
- Poproszę jeden bilet do Polski. Jak najszybciej, proszę.. – wyszeptałam.
- Leci za 5 godzin. – powiedziała.
- Dziękuję. – wyszeptałam. Gdy podała mi bilet, zapłaciłam kartą i poszłam usiąść pod wielkim szyldem „WYLOTY!”. Usiadłam, wyciągnęłam IPhone i weszłam na twitter’a. Kliknęłam „Dodaj tweeta” i napisałam „Zawsze coś ma swój początek i koniec, tym razem nastąpił koniec czegoś wielkiego i.. Nie ma początku!”. Wyłączyłam twitter’a i zasnęłam.
- Pasażerów, wylatujących do Polski, prosimy o udanie się do wyjścia numer 7. – chwyciłam bagaż podręczny i ruszyłam. Czas zapomnieć o tym co było! Polsko, witaj ponownie!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
To jest już ten rozdział, którego boję się dodać..
Pierwszy raz w życiu boję się tego co powiecie na temat tego rozdziału :)
Jeśli nie płaczecie to nie jesteście ludźmi! :3

Jesteście najwspanialszymi fanami na świecie! (o ile można to tak nazwać)
Gdyby nie Wy to sądzę, że nie wytrzymałabym, a tak? DZIĘKUJĘ WAM! :* 

UMARŁAM! *____* Chłopcy zgarnęli 3 statuetki VMA! Łzy w oczach, wielkie ukłucie szczęścia w serduchu! JESTEM DUMNA, ŻE JESTEM DIRECTIONERKĄ! <3

A teraz.. Jesteśmy z Camille w LO (ta sama klasa) i jestem przerażona! 
Tyle nauki co będzie w tej szkole i na tym profilu (biomedyk) się zesramy!
Mózg padnie! :o
Ale obiecuję: BĘDĘ DODAWAĆ ROZDZIAŁY SYSTEMATYCZNIE! <3
No chyba, że serio mózg mi się rozjebie o ścianę, to nie wiem jak... 
Dłuższe przerwy będą i tyle haha :) 

I w tym momencie Clauds DEAD haha :o
facet, zabijasz ruchem języka, fryzurą, oczami... MÓJ IDEAŁ MĘŻCZYZNY! <3

DZISIAJ ZDAŁAM SOBIE SPRAWĘ, ŻE STOLE-MY-HEART
SKOŃCZY SIĘ WRAZ Z 50 ROZDZIAŁEM..

KOCHAM WAS <3
NEXT ROZDZIAŁ - JAKOŚ W NEXT WEEKEND :) xx



25 komentarzy:

  1. WHAT?!?!?!?!?!?!?!?!?!??!?!?!?To nie możliwe :O Nie płaczę tylko i wyłącznie że z koleżanką gadam na skype. :\ A tak to beczała bym jak małe dziecko.Nie spodziewała się takiego obrotu wydarzeń.A i dobrze ze się boisz bo przyjdę i cię normalnie zabiję. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapraszam, czekam :) to dobrze, że się nie spodziewałaś, o to chodziło.. zaskoczenie itd :) /clauds

      Usuń
    2. no przepraszam, za jakieś 5 rozdziałów będzie lepiej :) <3 /clauds

      ps. i tak mnie uwielbiasz hahha

      Usuń
    3. haha no ja myślę ze będzie lepiej bo gorzej już być nie może haha

      Usuń
    4. może ;] gdybyś wiedziała co ja jeszcze wymyśliłam biednej Elli, ale z tego zrezygnowałam, bo wyszłabym na masochistkę ;) /clauds

      Usuń
    5. ma Malika, niech się cieszy! :) /clauds

      Usuń
  2. Matko! Ten rozdział był przecudowny! Nie kończ... Proszę... Popłakałam się... Dlaczego ty mnie i twoich bohaterów tak męczysz... Ten blog jest dużo lepszy niż mój, więc mi nie wmawiaj kłamstw! :) Ja chcę więcej, nie dość że Liam oświadczył się Dan, to zobaczyłam, jak wiele znaczy ten blog dla mnie. :) JEST ZAJEBISTY! Nie kończ... Jeśli skończysz go pisać, ja skończę pisać swojego. :( Kocham to opowiadanie, kocham was i wszystko związane z wami <3 Błagam, nie... <3 xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję bardzo.. zobaczymy jak się potoczy akcja ;) xx /clauds

      Usuń
  3. dla mnie ten rak to jedno wielkie LOL! Oni powinni żyć ze sobą długo i szczęśliwie a nie! Lol mi was, mam tylko nadzieję, że wyjdzie z tego ;c
    Btw. Ryczałam jak bóbr (dlaczego się tak mówi o.O?) jak Ellie zerwała z Zaynem! Jak możecie!!!!! O tyle dobrze, ze Dan przyjęła oświadczyny UFFFF... <3

    Nie podoba mi się, że tak szybko kończycie SMH :cccc

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. LOL hahaha Twój komentarz to LOL, kochanie :) widocznie nie będą żyć.. razem :p hahaha, w VD mówiłam, że kogoś uśmiercę i wyszło na Elli, sooo <3 /clauds

      Usuń
  4. OMG! Nie spodziewałam się, że tak ... że ona .. że on :O Brak słów. Zaczęłam czytać ten rozdział słuchając MEGA smutnej piosenki :( Jak myślicie ryczałam, czy nie?

    Ps. To nie zmienia faktu, że i tak kocham Waszego bloga, a Was jeszcze mocniej :* I ten rozdział jest świetny.
    Jak powtarzał tysiąąc razy : I LOVE YOU GIRLS ♥♥♥♥♥

    Ps2. Boooże! Wy to naprawdę umiecie wyprowadzić człowieka z równowagi. Ryczę noo :( :( :(

    I Tak Was Kocham <3 <3 *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też się nie spodziewałam, jakoś tak natchnęło.. No chyba ryczałaś, bo ja bez smutnej ryczałam, to Ty ze smutną piosenka to już w ogóle :( Też Cię kocham! :* /clauds

      Usuń
  5. Łaaaaaaa, genialny blog, kocham go po prostu! <3 kurcze, ale żeby już im się wszystkim tak nie komplikowało ;p czekam na następny rozdział, oby jak najszybciej :*
    w międzyczasie zapraszam do siebie:
    http://mystorywithharrystyles.blogspot.com/
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję<3 poukłada, musi! :) nie tak od razu, ale kiedyś będą szczęśliwi! :3 już wchodzę! /clauds

      Usuń
  6. Czemu miałambym niby płakać to jest takie denne!!!! Żal tego się nie da czytać, maras.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. uwielbiam anonimy, są tacy inteligentni! tacy prawdziwi i w ogóle:) ale najlepszy jest tekst "MIAŁAMBYM" ...

      Usuń
    2. "MIAŁAMBYM" - ahahahahahahaha :D Załóż bloga i pisz tak jak piszą Te Dziewczyny to pogadamy! :)

      Usuń
    3. dziękuję za szczere słowa<3
      jesteś cudowny, taki.. anonimowy ;)
      buziaczki, jak jeszcze kiedykolwiek będziesz chciał skomentować, zastanów się nad czymś oryginalnym, bo mnie to nie rusza jakoś szczególnie :* /clauds

      ps. DZIĘKUJĘ DZIEWCZYNY, KOCHAM WAS!

      Usuń
  7. żałosne jesteście i żałosny jest ten blog
    jeśli kiedykolwiek miałbym płakać to nie przez to gówno!
    blog jest straszny i nie da się czytać, każde słowo jest Z-A-Ł-O-S-N-E!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. japierdole, idź się żalić gdzieś indziej, jak masz wypisywać takie głupoty. Po pierwsze jest to beznadziejnie żałosne z twojej strony, a po drugie nikogo to nie rusza. Dziewczyny i tak będą robiły to, co im się żywnie podoba, a ty możesz po prostu napisać CO ci się nie podoba, a nie je od razu wyzywać. nie sądzisz, że to trochę dziecinne ANONIMIE?

      Kocham was dziewczyny <3

      Usuń
    2. Liv, dziękuję kochana :)
      ANONIMKU, dziękuję bardzo za szczere słowa, to buduje! :* /clauds

      Usuń
    3. Tak jak mówi Liv.. to jest żałosne. I możesz sobie napisać '' CO CI SIĘ NIE PODOBA'' a nie od razu, że jesteśmy żałosne. Naczytaj się tyle książek co my to wtedy pogadamy. Żałosne jest też to, że hejtujesz nas anonimowo. Ja i Clauds kochamy pisać rozdziały na tego bloga. Dzięki niemu, możemy oderwać się od szarej rzeczywistości i dać ponieść się wyobraźni i emocjom. NIE CHCESZ, NIE CZYTAJ NIKT CI TEGO NIE KAŻE. TO NIE JEST OBOWIĄZKOWE.
      ~Camille.

      P.S Przepraszam, że tak rzadko bywam na blogu, mam problem z internetem.

      P.S Kocham Was wszystkie <3 jesteście najlepszymi czytelniczkami. Dziękuję za komentarze i , że wgl czytacie bloga.

      Usuń
    4. Kurwa sam jestes żałosny , jak sie kurwa nie podoba to po chuj wchodzisz kurwa na bloga? miałbym ? hahah kurwa chłopak czytajacy blogi ; d zajebiście ;p

      Usuń