sobota, 22 września 2012

Rozdział XXIX.



Najnudniejszy rozdział ever. Nic mi się w nim nie podoba, ale czytajcie ;)

Z perspektywy Elli.
Wysiadłam na Okęciu i rozejrzałam się wokół siebie. Ludzie śpieszyli się, nie zwracając uwagi na nic co się wokół nich dzieje. Równie szybko co oni, wybiegłam z lotniska i podeszłam do pierwszej lepszej taksówki.
- Dzień dobry, wolny pan? – zapytałam cicho staruszka, który zajmował czarny samochód.
- Dzień dobry, jasne, że tak. Gdzie zawieźć? – zapytał.
- Mickiewicza 169. – powiedziałam i wsiadłam do samochodu. Walizkę podałam panu i wsadził ją do bagażnika. Ruszyliśmy po chwili.
- Skąd pani wraca? – zagadnął mnie.
- Z Malediwów. – westchnęłam, a w moich oczach pojawiły się łzy.
- Wakacje? – uśmiechnął się.
- Można tak to nazwać. – zaśmiałam się gorzko.
- Mieszka pani w Polsce? Ma pani jakiś dziwny akcent.. – powiedział cicho.
- Teraz będę mieszkać, wcześniej mieszkałam w Londynie. – przełknęłam ślinę, który utrudniała mi mówienie.
- W Londynie mieszka moja córka.. – powiedział i się zaśmiał. – Jak tam jest?
- Hmm, inny świat, trudno opisać. – uśmiechnęłam się. Pan już nie odpowiedział.
- Mogę włączyć? – zapytał, wskazując na radio.
- Pewnie. – powiedziałam. I włączył. Żałowałam gorzko, że zezwoliłam mu na to. W radiu właśnie rozbrzmiewało „So c-come on”. W moich oczach pojawiły się łzy, a po chwili spłynęły po policzku. Na szczęście ukazał się mój dom, którego nie widziałam kupę czasu. Zapłaciłam szybko i wysiadłam. Chwyciłam walizkę za rączkę i wbiegłam po schodkach. Zadzwoniłam, a po chwili ukazała się w drzwiach moja mama.
- Córciu! Co tu robisz? – zapytała, a ja ją przytuliłam. – Co się stało? – zapytała, gdy wybuchłam płaczem w jej ramiona.
- Jesteś sama w domu? – zapytałam.
- Tak, tata w pracy, a babcia poszła do kościoła. Dalej, wchodź. – otworzyła drzwi, a ja na nowo starałam sobie wszystko przypomnieć co i jak.
- Mój pokój… - zaczęłam.
- Tam gdzie zawsze, nic się nie zmieniło. - Wbiegłam po schodach na drugie piętro, a potem pociągnęłam za wielką klapę, skąd wyciągnęły się schodki. Weszłam po nich, a po chwili znalazłam się w swoim małym królestwie. Mój pokój się nie zmienił. Nadal było w nim tak samo jak wtedy, różowo i dziecięco. Podeszłam do wielkiego łóżka i przejechałam dłonią po pościeli w księżniczki. Mimowolnie się zaśmiałam. Wtedy było tu tak beztrosko, bez problemów. Może były, ale problem kto ma teraz moją lalkę Barbie raczej nie należał do największych problemów. Podeszłam do półek z misiami, a potem podeszłam do okna i usiadłam na siedzisku, które było specjalnie ułożone tak, bym mogła widzieć wszystko. Podkuliłam kolana pod brodę i siedziałam tak przez dłuższą chwilę, dopóki nie weszła moja mama.
- Córciu.. – usłyszałam głos swojej mamy.
- Tak? – zapytałam. Mimo łez, mój głos nie drżał.
- Co się stało? Gdzie masz Zayn’a?
- Mamo, muszę ci coś powiedzieć… - zaczęłam.
- Nie mów, że jesteś w ciąży! – pisnęła.
- Mamo! – krzyknęłam. – Nie, nie jestem! I nie będę, bo nie mam z kim.. – powiedziałam.
- Co między wami zaszło? – zapytała.
- To nie jest ważne.. – powiedziałam. – Mamo, jestem chora.
- Chora? Chodźmy do lekarza, przepisze leki. – powiedziała i złapała mnie za rękę.
- Mamo, cholera! Mam zasranego raka! Rozumiesz? Na to nie ma leku! – wrzasnęłam.
- Rak? Jak rak? – pisnęła i zakryła dłońmi twarz, a po chwili załkała. W tym momencie sama się rozpłakałam. Z mamą nigdy nie byłam blisko, po prostu relacja jak córka z matką, a nie jak przyjaciółka z przyjaciółką. Brakowało mi Mari.
- Mamo, zostawisz mnie samą? – zapytałam nagle. Spojrzała na mnie i wyszła bez słowa. Włączyłam swojego notebook’a. W Internecie chciałam wyszukać klinikę, która leczy taką chorobę jak moja. Po godzinie znalazłam dokładnie to co szukałam. Zapisałam numer telefonu i zadzwoniłam.
- Dzień dobry, klinika „DOCRATES”. Słucham?
- Dzień dobry, chciałabym się umówić na spotkanie z lekarzem. – powiedziałam na bezdechu.
- Zdiagnozowano już u pani chorobę czy podejrzewa pani? – wypytywał się głos po drugiej stronie.
- Zdiagnozowano. – powiedziałam cicho.
- Co? Przepraszam, ale nie usłyszałem. – powiedział. Tak, był to mężczyzna.
- Zdiagnozowano już chorobę.
- Jest pani pełnoletnia? – zapytał się.
- Tak.
- Dzisiaj, o godzinie 17. Do zobaczenia. – powiedział.
- Do widzenia. – odpowiedziałam i się rozłączyłam. Zerknęłam na zegarek wiszący na ścianie. Duży, różowy z Barbie na środku. Otarłam łzę z policzka i zaczęłam się szykować. Za 3 godziny mam wizytę. Postanowiłam jeszcze zajść po drodze do sklepu by zakupić nowy telefon. Nie chcę mieć nic wspólnego z tamtym, idealnym życiem. Ubrałam się i chwyciłam torebkę. Zeszłam do mamy.
- Mamo, idę dzisiaj do kliniki. Powiedzą mi co mam dalej z tym zrobić. Jeśli będą kazać mi zostać tam, zadzwonię do ciebie i przywieziesz mi ubrania? – zapytałam.
- Oczywiście. – podeszła do mnie i pocałowała mnie w czoło. – Tak bardzo mi przykro kochanie. – powiedziała, przytulając mnie do siebie.
- Damy radę, mamo. – powiedziałam, choć sama w to nie wierzyłam. Odsunęłam się od niej i się uśmiechnęłam. Wyszłam z domu i wyciągnęłam telefon, który dostałam od Zayn’a, bo ostatniego rozbiłam o chodnik. Włączyłam opcję „Nieodebrane połączenia” i wtedy spostrzegłam, że mam 43 nieodebranych połączeń. Dwadzieścia od Mari, dziewięć od Alex’a, sześć od Niall’a, siedem od Danielle i jedno, dokładnie jedno nieodebrane od Zayn’a. Zadzwoniłam tylko do jednej osoby do której mogłam.
- Cześć kochanie! – usłyszałam głos Alex’a i się uśmiechnęłam.
- Hej, Alex. Co tam? – zapytałam.
- Gdzie ty jesteś? – zapytał, pomijając moje pytanie.
- W domu.
- No raczej nie, Mari dzwoniła i mówiła, że nie ma cię w Londynie. – powiedział z wyrzutem.
- Alex, jestem w domu! – powiedziałam, literując ostatnie słowo.
- Nie wierzę! Zostawiłaś Zayn’a? Zostawiłaś Mari? – pytał.
- Alex.. – przerwałam mu.
- Jak mogłaś go zostawić? – wrzasnął.
- Alex, jestem chora! – krzyknęłam najgłośniej jak mogłam.
- Chora? – zapytał cicho.
- Mam raka, zadowolony? Nie mogę rozmawiać, zadzwonię później, kocham cię.. – rozłączyłam się. Przeszłam kilka ulic, aż w końcu doszłam do sklepu z telefonami.
- Dzień dobry, w czym pomóc? – zapytał się mnie chłopak. Chyba był w moim wieku.
- Hej, chciałabym nowy telefon. – powiedziałam i usiadłam na krześle. Siedział naprzeciwko mnie i wtedy spostrzegłam jak on wygląda. Wygląda identycznie jak Malik. Te wielkie czekoladowe oczy, uśmiech, włosy. Ale serce.. To nie jest to serce, które kocham.
- Jaki telefon panią interesuje? – zapytał. Wkurzało mnie to postarzanie i nazywanie „panią”.
- IPhone, mają państwo na miejscu? – zapytałam od razu. Chciałam już w tym momencie pozbyć się mojego IPhone od Zayn’a.
- Mamy, mamy, ale to będzie koszt.. – zaczął.
- Zapłacę. – powiedziałam oschle.
- Proszę poczekać, muszę puść na zaplecze. Chwile to potrwa… - powiedział. Każde jego słowo drażniło mnie z podwójną mocą. Pierwsze to to, że wyglądał jak ON, a po drugie.. Taka jego praca, by ludzi wkurzać. Gdy zniknął mi z pola widzenia, wyciągnęłam swój stary telefon od Zayn’a i mu się przyjrzałam. Każdy, najdrobniejszy szczegół przypominał mi o nim. Tapeta, na której był ON, kontakty, które on mi zapisywał i były zapisane jego stylem pisania oraz galeria zdjęć. Ostatni raz kliknęłam w grafikę i obejrzałam wszystkie zdjęcia. Łzy, które cały czas były grubo ukrywane pod powieką, teraz wypłynęły i tworzyły własne koryto na moim policzku. Najgorszą myślą z tych wszystkich jest to, że ja naprawdę go straciłam i już nie odzyskam. Nawet jak mu wyjawię prawdę, jak już będę zdrowa, nie przebaczy mi. Znam go na tyle dobrze, żebym wiedziała jak on postąpi. W tym momencie chciałabym poczuć zapach jego perfum, usłyszeć bicie jego serca i najważniejsze.. Chciałabym znów by jego usta zagościły na moich. Ale ja już wybrałam.. Nie chciałam by patrzył na mnie jak cierpię, wiedziałam dobrze, że on też by cierpiał. Nie chciałam, by widział jak tracę włosy, aż jednego dnia stanę przed nim z łysym plackiem na głowie. Ale przede wszystkim chciałam, aby żył w świadomości, że go nie kocham, aniżeli pewnego dnia miałabym umrzeć i zostawić go już na zawsze. Teraz też to zrobiłam, ale chciałam by tyle nie cierpiał. Uważa mnie teraz za jedną z najgorszych, ale.. Ja to zrobiłam tylko i wyłącznie dla niego. Spojrzałam ponownie na  wyświetlacz. Przejechałam palcem wskazującym po linii jego twarzy na ekranie. Jego brązowe oczy otulone gęstymi rzęsami, świeciły z podniecenia. Patrzyły w aparat z taką miłością, takim zawzięciem, że każdy człowiek dawno by zemdlał. A jego usta, które jeszcze niedawno wpijały się w moje wargi, szyje, obojczyk, nie były wykrzywione w uśmiechu. Przegryzał dolną wargę swoimi śnieżnobiałymi zębami. Uśmiechnęłam się przez łzy, a potem nacisnęłam „delete all”. Wszystkie zdjęcia zniknęły, nie było ani jednego. Niestety, to, że pamięć telefonu tak łatwo się kasuje, nie znaczy, że z głowy to się wykasuje. Kliknęłam jeszcze w wiadomości i chciałam wysłać wiadomość do Mari, ale wrócił sprzedawca.
- Chce pani biały czy czarny model? – zapytał.
- Biały, czarny już mam. – pomachałam mu telefonem przed twarzą. Dopiero wtedy dostrzegłam, że miał z tyłu inną obudowę. Jak to możliwe, że tego nie zauważyłam?! Muszę być jeszcze ślepa. Zamiast zwykłe znaczka jabłuszka, ujrzałam naklejkę, a na niej napisane „E&Z”. Ze łzami w oczach spojrzałam na sprzedawcę. – Dasz mi ten cholerny telefon? Śpieszę się. – powiedziałam z zaciśniętymi zębami. Bez słowa mi go podał, a po chwili wykonywałam transakcję płatniczą. Szybko wyszłam ze sklepu i wyrzuciłam jego telefon do najbliższego kosza na śmieci, a kartę wsadziłam do nowego IPhone. Spojrzałam na zegarek. Była 16:20. Nie wiedziałam co mam począć ze sobą, więc najprościej w świecie usiadłam na ławce i czekałam, aż ujrzę na zegarku jedynkę i siódemkę.
- Hej. – usłyszałam głos. Zdecydowanie należał do dziewczyny. Obróciłam się i ujrzałam Sarę.
- Cześć – odpowiedziałam krótko, po ostatniej akcji z Zayn’em straciłam do niej szacunek.
- Co tam? – zapytała. Bezczelna! Ze zdenerwowania aż zazgrzytałam zębami, ale nie odpowiedziałam jej. – Elli.. – powiedziała, łapiąc mnie za dłoń, która leżała na brzegu ławki. – Wiem, że ostatnio nie zachowałam się dość w porządku co do ciebie i twoich znajomych, ale zrozum.. Nie wiedziałam co robię, działałam pod wpływem impulsu, nawet nie wiem dokładniej co to było.. Wybacz mi.. – powiedziała tak błagalnym tonem, że aż zgłupiałam. Ale ponieważ nie miałam nikogo w Warszawie, spojrzałam na nią i się uśmiechnęłam.
- Ok. – powiedziałam. Siedziała w bezruchu.
- Mówisz serio? – aż jej się buzia otworzyła.
- No tak, każdy popełnia błędy, mniejsze większe… Człowiek zasługuje na wybaczenie. Może nie zapomnę o tym, ale zasługujesz na drugą, czy tak którąś z kolei szansę. – powiedziałam, a ona rzuciła mi się na szyje.
- Tak się cieszę. Co tu robisz tak w ogóle? – zapytała, odchylając się na powrót.
- Wróciłam.
- Na wakacje?
- Nie, na zawsze. – ucięłam.
- Jak na zawsze? Przecież masz tam przyjaciół, chłopaka.. – zaczęła. Cholera!
- Nie, nie mam tam nikogo. Tu mam dom, rodzinę i to jest najważniejsze. – powiedziałam, odwracając głowę.
- Elli, co jest? – zapytała poważnie. Nie wiedziałam co zrobić czy jej o tym powiedzieć. Mimo, że jej wybaczyłam, nie sądzę, że byłoby to dobrym pomysłem, ale.. Mam tylko ją.
- Pójdziesz gdzieś ze mną?
- Po co? – zapytała tępo. Zrobiła przy tym taką minę, że parsknęłam śmiechem.
- Dowiesz się czemu wróciłam. – powiedziałam i wstałam. – To jak? Idziesz? – zapytałam, wyciągając w jej stronę dłoń. Uchwyciła ją i ruszyłyśmy w stronę kliniki. Po drodze zamieniłyśmy ze trzy słowa. Gdy ujrzała klinikę, zatrzymała się gwałtownie i dziwnie na mnie spojrzała.
- Coś nie tak z babcią? – zapytała przerażona. Ona też uwielbiała babcię Józię.
- Babcia ma się dobrze. Ja tu przyszłam. – powiedziałam.
- Elli.. – zaczęła, a w jej oczach pojawiły się łzy. – To nie może być prawda.. Żartujesz?! – pisnęła.
- Chciałabym. – powiedziałam, przełykając ślinę. – Mam raka jelita, Sara.
- Nie, nie wierzę. Nie! – powiedziała i mnie przytuliła. Nie spodziewałam się, że tak emocjonalnie zareaguje na wieść o chorobie.
- Dlatego tu jestem! Ej, wyleczą mnie. – powiedziałam z udawanym entuzjazmem.
- A gdzie masz Mari? – zapytała. Zrobiłam zdziwioną minę. – Tak, może się nie lubiłyśmy, ale w końcu to twoja przyjaciółka.
- Została w Anglii, tam jej dom. Nie wie, że tu jestem i niech tak zostanie. – powiedziałam i zaczęłam wspinać się po schodkach do kliniki. Szarpnęła mnie za rękę.
- A Zayn? Co z nim? Kochaliście się! – powiedziała.
- Sara, nie teraz, okej? Za 2 minuty mam wizytę u doktora i nie chcę się spóźnić! Tym bardziej, że od tego zależy moje życie. – powiedziałam i się jej wyrwałam. Nie biegła za mną. Zostawiła mnie samą, ale to może i lepiej. Nie chciałam by mnie widziała tam, u lekarza.
- Dzień dobry. – powiedziałam do bruneta, który zajmował miejsce za recepcją. Zdecydowanie za dużo chłopaków podobnych do Zayn’a spotykam w Polsce.
- Dzień dobry. Pani była umówiona? – zapytał.
- Tak, na 17. – powiedziałam. Dziwnie się czułam. Jego wzrok jeździł wzdłuż mojego ciała.
- Aa, to pani. Doktor Kowalczuk czeka na panią. – wskazał mi drzwi po swojej lewej stronie. Wyminęłam go i zastukałam cicho do drzwi. Liczyłam, ze ujrzę mężczyznę, a tu kobieta!
- Dzień dobry, proszę usiąść. – pokazał mi krzesło, które stało po przeciwnej stronie biurka. Szybko rozejrzałam się po gabinecie. Było jasne, dominował błękit z domieszką łososia. Pod oknem stało biurko, z lewej strony, w głąb pomieszczenia było ułożone stoisko do badania USG i wiele innych maszyn, których nie potrafiłam rozpoznać. Usiadłam na skórzanym krześle i spojrzałam na kobietę, która z wyglądu przypominała mi dziewczynę po studiach.
- Dzień dobry. – odpowiedziałam po dłuższej chwili.
- Mogłaby mi pani powiedzieć czego jest ten rak, jaki jest stadium jego? Wiem, że już zdiagnozowano, może pani nam powiedzieć gdzie? – pytała, a ja już się gubiłam.
- Jest to rak jelita grubego. Lekarz mówił, że stadium jest średnio zaawansowane, ale minęło już kilka dni i mogło się coś zmienić. Hmm.. – tu zrobiłam pauzę, gdy przed oczami stanął mi obraz Malediwów. – Chorobę zdiagnozowano na Malediwach.
- Oh!- na jej twarzy pojawiły się oznaki zdziwienia. – A jak się czujesz? – to pytanie uświadomiło mi, że przez ten cały czas nie zwracałam uwagi na potworny ból brzucha, dziwne skurcze podbrzusza i drętwienie lewej strony mojego ciała. Przy ostatnich wydarzeniach tak jakby zapomniałam o tym, że cokolwiek mnie boli.
Znów zrobiłam dziwną pauzę, ale zaraz opowiedziałam pani doktor o swoich dolegliwościach.
- Chodź, przyjrzymy się bliżej temu stworowi, co siedzi u ciebie w ciele. – powiedziała, a ja się zaśmiałam. Nie wiem czemu, po prostu, brakowało mi czegoś co by poprawiło mi humor, a już nic takiego nie może się stać, więc śmieję się już z głupot. Ściągnęłam bluzkę i zsunęłam spodnie, ponieważ chciała zbadać całe podbrzusze. Nałożyła mi żelu na brzuch i rozprowadziła go równomiernie. Gdy już miała przyłożyć urządzenie usg! Poczułam straszne ukłucie w brzuchu, a w środku tak jakby ktoś wypalał mi każdą część mojego układu. Nic już więcej nie czułam, tylko ciemność. Nie wiedziałam o co chodzi, ale przynajmniej w tym świecie, bez bólu, było lepiej. Nagle pojawiło się ostre światło, a z niego wyłoniła się postać. Na początku trudno było rozpoznać co, albo kto to jest. Po bliższym przejrzeniu dojrzałam mężczyznę, miał około 100 lat, długą siwą brodę i łyse czoło.
- Gdzie jestem? – zapytałam odruchowo. Boże, co za bajki! Nienawidzę swojej wyobraźni, jest chora!
- Zadam ci jedno pytanie, a ty mi na nie odpowiedziałaś. – powiedział mężczyzna basowym głosem. Spojrzałam na niego pytająco.
- Gdybyś mogła spotkać teraz jedną osobę, kto by nią był i co byś jej powiedziała? – zapytał. No nie, przesada, skąd ja wymyślam takie rzeczy!
- Zayn. – powiedziałam, nie zawahałam się ani chwili. Nie byłby to nikt z mojej rodziny, nie byłaby to Mari, a właśnie on.
- Czemu? Co byś mu powiedziała? – drążył temat.
- Ponieważ tak naprawdę to on jest osobą, którą kocham ponad wszystko i gdybym mogła to zmienić, chciałabym ujrzeć jego czekoladowe oczy, niebiański uśmiech i chciałabym usłyszeć, że będzie dobrze, że jest ze mną, bo mnie kocha. – powiedziałam, a w moich oczach pojawiły się łzy.
- Dlaczego opuściłaś go? – pytał. Nie zwracał uwagi na to, że cierpię. Cierpienie duchowe jest o wiele gorsze niż cierpienie fizyczne.
- Z tego samego powodu co chciałabym go ujrzeć.. Bo go kocham. – powiedziałam i nagle zrobiło się ciemno.

- Elli? Jesteś z nami? – zamrugałam dwa razy i dopiero wtedy obraz mi się zaostrzył.
- Co się dzieje? – zapytałam. Chciałam się rozejrzeć, ale nie mogłam się ruszyć. Wszystko wkoło mnie było białe, a sama byłam przyczepiona do wielu kabelków.
- Straciłaś przytomność, a potem zdolność oddychania. Przywróciliśmy cię do żywych i wykonaliśmy operację usunięcia raka. – powiedziała lekarka.
- Udało się? – zapytałam. Czekałam na odpowiedź twierdzącą. Teraz, gdybym mogła, uciekłabym stąd i poleciła do jednej osoby, której jestem winna przeprosiny, która powinna być ze mną cały czas, a nie jest, bo ją skrzywdziłam. Chciałabym polecieć do Zayn’a. Wszystko przez moje „sny”.
- Przykro mi.. – powiedziała.
- Kocham cię, Zayn.. – zdążyłam tylko pomyśleć i znów odpłynęłam.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak jak pisałam - NUDNE!
Uwielbiam pisać rozdziały na SMH, ale teraz to nie mam czasu ;o
Jest to ostatni rozdział, który został napisany w wakacjach
I teraz muszę napisać 30, a nie mam kiedy! 
Nie wiem co się dzieje, ale po prostu jest mi aż głupio, że nie mam czasu dla Was ;c

Następny rozdział już w następną sobotę, chyba, że pojadę na kosza, to dodam w piątek ;*

Muszę się tym podzielić, bo to we mnie siedzi i jak nie powiem to padnę, więc..
Dzisiaj zamówiłam sobie Take Me Home Yearbook i czekam na listopad, aaaa!

Uwielbiam Was, w szczególności:
Liv, supergirlgosia, Paula, myheartisyours_, be_my_world!
MOJE KOCHANE SŁONECZKA!
wasza Clauds xx

KOCHAM CIĘ, ROXY! 
Przepraszaaam! ;(

16 komentarzy:

  1. Jeju! Nareszcie! Ha, ja nie wiem jak mi się udaje wytrzymac cały tydzień, czekając na kolejny rozdział ;d Jesteście niesamowite ;d
    Aaaaa, ja Ciebie też uwielbiam Clauds! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dasz radę! w szkole posiedzisz to jakoś zleci szybciej :* /clauds

      Usuń
  2. a ja? czuję się odrzucona... :c rozdział zajebisty, nie nudny a cudowny. Ell's, nie odpływaaaj! nie możesz... oj tam, napiszesz kolejny rozdział, kolejny MAGICZNY! kocham was za tego bloga, dziękuję że go piszecie < 3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ejj, PRZEPRASZAM! to przez to, ze z Tobą tak często gadam i wgl:< PRZEPRASZAM!!!!
      dziękuję bardzo ;* MAGIC mr hahaha uwielbiam Twoje komentarze aah! *_*
      A ja Cię kocham bez powodu ha!<3 /clauds

      Usuń
    2. awwwwwwwwwwwwwww, mogłabym to pisać w nieskończoność, ale napiszę ci na facebooku, nic się nie stało, żartowałam <3 YES, magic, to urocze :3 też cię kocham bez powodu, ale to dzięki blogowi się poznałyśmy *__* kocham cięęę :*

      Usuń
  3. :O Powiedz że ona żyje,powiedz że ona ŻYJE!!!!Nie zmieniaj tematu tym że nas kochasz ty ją zabiłaś :O No,ale trudno ja też cię kocham :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wiem czy żyje! nie napisałam jeszcze 30 haha XD i tak, tak.. KOCHAM WAS<33333 /clauds

      Usuń
  4. Elli żyje, prawda? Nie możesz jej zabić! Ja ją kocham, no! Ona jest cudowna i ma wspaniałego 'byłego chłopaka'! Muszą być razem!! :((
    Rozdział boski, NIE NUDNY! *.*
    Kooocham Was dziewczynki <3
    Ps. Tylko please nie zabijaj Elli! :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję<3 rozdział taki se, ponieważ nic się nie dzieję i dlatego tak piszę... TEŻ CIĘ KOCHAM<3 /clauds

      Usuń
  5. Dziewczyny, chcę Was wszystkie przeprosić, za to, że tylko Clauds pisze rozdziały a ja co nie co poprawiam, niestety moje VAIO się zjebało i nie miałam jak pisać. Poza tym jest mi strasznie głupio, ze obciążam tym Clauds. Prowadzimy tego bloga razem a ja nic się nie udzielam...jest mi strasznie głupio :( Ale mam GOOD NEWS moje VAIO dzisiaj przyszło i zaczęłam pisać 30 rozdział...mam dopiero 3 strony, będę musiała przesłać go Clauds, żeby dodała co nie co od siebie i poprawiła moje błędy XD KOCHAM WAS WSZYSTKIE XX <333 JESTEŚCIE DLA MNIE NAJWAŻNIEJSZE ! ~Camille

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie nie masz za co przepraszać ;p Już się cieszę, że wracasz ;d ;* I z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział! ;p Nie mogę się doczekać, aż się dowiem, co się stało z Elli i co nowego u Mari i Harrego, aaaaa :* ;d

      Usuń
    2. Ellie nie żyje, a Mari z Haroldem ucieknnie na bezludną wyspę i będzie koniec SMH! buziaki :* :* /clauds

      Usuń
    3. O.O JAK TO ELLIE NIE ŻYJE?!?!?!??!Zrób tak żeby żyła plissss D; Mari i Harold Na bez ludnej wyspie? O.o Jeeej na to bym nie wpadła. xD

      Usuń
  6. OMG!!!Kamila,ale ładnie śpiewasz *-* Zazdroszczę.Tylko jeszcze żeby Klaudia zaśpiewała :D Dałabym komentarz tyle że nie chce mi się konta zakładać xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AHAAHAHAHAHAHA NIE, kochanie :) nie śpiewam za dobrze :D /clauds

      Usuń
    2. Na pewno lepiej ode mnie ;D

      Usuń