piątek, 22 czerwca 2012
Rozdział XVI.
Z perspektywy Elli.
Położyliśmy się z Zayn’em od razu do łóżka i zasnęliśmy. Spać w ramionach Malik’a to marzenie każdej z dziewczyn a tylko mi się spełniło.
Obudziłam się i poczułam, że ktoś na mnie patrzy. Podniosłam wzrok i zobaczyłam czekoladowe oczy mojego chłopaka.
- Dzień dobry! – powiedziałam przeciągle, zbliżając jego twarz do swojej. Poczułam jego wargi na swoich i poczułam, że żyję.
- Dzień dobry, księżniczko. – rzekł mulat.
- Księżniczko? To mam do czynienia z królem? – zapytałam.
- No pewnie, że tak.- zaśmiałam się wraz z nim.
- Co dzisiaj robimy? – zapytałam i podniosłam się na łokcie, odsuwając się od niego.
- Spacer po Manchesterze? – zaproponował.
- A chłopacy się zgodzą?
- Pewnie, z chęcią spędzą czas z Panią Malik. – zadrżałam, gdy usłyszałam to jak mnie nazwał.
- Pani Malik?
- Mhm.. – i pocałował mnie, przyciągając mnie do siebie. Usiadłam na nim, nachylając się. Poczułam jak jego dłonie jeżdżą po moim udzie, następnie wzdłuż talii, zatrzymując się przy zapięciu stanika. Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. Zadrżałam i kiwnęłam głową na znak, że jestem gotowa. Chłopak chwile majstrował przy moim zapięciu, aż w końcu odpiął mój stanik. Pocałowałam go ponownie, a on położył dłonie na moich pośladkach. Cicho jęknęłam i zjechałam językiem po jego szyi, dochodząc do klatki piersiowej. Następnie moje ręce powędrowały w kierunku jego bokserek. Zsunęłam je. Zayn spojrzał na mnie, podniósł się i ściągnął ze mnie moje figi. Spojrzał na mnie i podniecony wyszeptał.
- Wiesz, że nie musisz… - nie dałam mu dokończyć, ponieważ pocałowałam go, wsuwając język do jego buzi. Następnie usiadłam na nim i nasze ciała złączyły się w jedno. Już po kilku ruchach nasze ciała zaczęły się poruszać w równym rytmie, poznałam smak całkowitej rozkoszy.
- Kocham Cię! – wyszeptałam cicho. Nasze wargi znów się zetknęły i poznawaliśmy się na nowo, dokładnie. Nagle, po moim ciele przeszły fale gorąca, a zaraz po nim wielka chwila rozkoszy. Przymknęłam oczy. Zerknęłam na mulata. Jego twarz pokazywała jak wielką przyjemność przyniosło mu to co się zdarzyło między nami. Chłopak przyciągnął mnie do siebie i pocałował czule. Odchyliłam się i chwyciłam kołdrę, przykrywając nasze nagie ciała.
- Dziękuję.. – powiedział, a ja się triumfalnie uśmiechnęłam.
- Dziękuję. – powtórzyłam po nim i przytuliłam się do jego nagiego torsu. Poczułam jak całuje mnie w głowę, a po kilku chwilach zasnęłam.
Z perspektywy Mari.
Weszłam do pokoju, a tuż za mną Harry. Zapowiada się ciekawa noc, pomyślałam. Podeszłam do szafy, gdzie miałam schowane swoje ciuchy. Zaczęłam szukać swoich szortów i jakiejś bluzki. Nagle poczułam pocałunki wokół swojej szyi i jego ręce na swojej tali, które schodziły coraz niżej.
- Harry!- odwróciłam się w stronę chłopka. Ten zaś tylko spojrzał na mnie swoimi zielonymi oczami i przesłodko się uśmiechnął. Czułam jak moje nogi odmawiają mi posłuszeństwa. Musnęłam delikatnie jego usta. Harry odwzajemnił pocałunek, tylko zrobił to bardziej namiętnie niż ja. Jego dłonie błądziły po moim ciele, na dłużej zatrzymując się przy moich pośladkach. Loczek próbował ściągnąć ze mnie spodnie. Wszystko mówiło we mnie: „TAK! W KOŃCU!”, ale moje usta wyszeptały:
- Nie.. Zostaw mnie! – odsunęłam się od niego. Patrzył na mnie zdezorientowanym wzrokiem, a następnie się szeroko uśmiechnął, przez co ja poczułam zdezorientowanie.
- Jak chcesz. – uśmiechnął się łobuzersko i podszedł do mnie, biorąc mnie na ręce.
- Co ty robisz do jasnej cholery?! – krzyknęłam, śmiejąc się. Chłopak rzucił mnie na łóżko i zaczął gilgotać. – Harry.. Błagam.. Stop! – krzyczałam, a po moich policzkach leciały łzy ze śmiechu.
- Czemu? – udawał zdziwionego.
- Bo cię kocham i proszę cię o to. – powiedziałam, a chłopak momentalnie się odsunął i spojrzał na mnie. Podniósł mój podbródek bym spojrzała na niego. Moje oczy odnalazły jego.
- Też cię kocham i zrobię dla ciebie wszystko co zechcesz. – i mnie pocałował. Nigdy mnie tak nie całował. Był ostrożny jakby bał się, że jestem ze szkła, ale zarazem całował mnie tak namiętnie, że po moim ciele przechodziły pasma dreszczy. Całując się, położyliśmy się koło siebie i zasnęliśmy po krótkiej chwili.
Obudził mnie czyjś dotyk na mojej skórze. Następnie na podbródku, a w końcu na ustach. Uśmiechnęłam się i otworzyłam oczy. Zobaczyłam Harry’ego.
- Hejka. – wyszeptałam i wpiłam się w jego usta.
- Jak się spało? – zapytał, odchylając się.
- Wiesz, wszystko byłoby dobrze, ale z rana ktoś mnie obudził.. – powiedziałam z udawanym obrażeniem.
- No to nie będę cię już budził, jak nie chcesz.. – powiedział i zaczął wstawać z łóżka. Chwyciłam go za rękę. Zdziwiony obrócił się i spojrzał na mnie. – Co?
- Chodź tu no do mnie.. – patrzył na mnie, ale nie wykonał żadnego ruchu. – Czy to nie czasem ty mówiłeś, że zrobisz dla mnie wszystko co zechce? – zapytałam, ale nadal nie ruszył się z miejsca. – No to okej, skoro puszczasz słowa na wiatr.. To leć, droga wolna. – puściłam jego dłoń i obróciłam się plecami do niego. Przez chwile czułam się naprawdę okropnie, ale zaraz poczułam dotyk jego dłoni, która przeczesywała moje blond włosy. Odgarnął mi włosy z policzka i się nachylił nade mną.
- Zrobię wszystko, więc proszę.. Nie obrażaj się chociaż, co? – powiedział. Już chciałam odpowiedzieć, gdy nagle przed oczami zrobiło mi się ciemno. Nie czułam nic, tak jakby ktoś wyłączył moje narządy zmysłu. Nie widziałam nikogo, nawet jego.. Powinnam widzieć chociaż jego twarz w swoich myślach, ale tam jego twarzy nie odnalazłam. Słyszałam tylko czyjeś wołanie. I tak oto albo umarłam, albo straciłam przytomność. Nagle czucie przyszło ze zdwojoną siłą. W mojej głowie niosły się jego słowa „Mari, kocham cię, nie zostawiaj mnie!”, czułam szarpanie mojego ciała i mimo, że byłam jakby odłączona od rzeczywistości, nagle moje oczy otworzyły się. Ujrzałam zapłakanego loczka. Jego widok.. Straszne, nigdy nie chciałabym zobaczyć takiego widoku.
- Kochanie.. – wyszeptał, nachylając się nade mną. Poczułam oddech jego na swojej twarzy.
- Harry. – powiedziałam tylko i go przytuliłam z całych sił, a po policzkach pociekły mi łzy.
- Co się stało? Co to było? – zapytał.
- Nie wiem.. Po prostu nagle zrobiło mi się słabo iii nie wiem.. – powiedziałam, odchylając się od niego. Chciałam podnieść się, ale zachwiało mną i położyłam się znów.
- Idziemy do lekarza. – powiedział zdecydowanym tonem mój chłopak.
- Nie, tylko nie to! – powiedziałam, a oczy zaszły mi łzami.
- Zrobię wszystko dla ciebie, ale do lekarza pójdziemy! – powiedział znów, akcentując każde słowo.
- Aha. – nie odpowiedziałam nic więcej, tylko wstałam z łóżka i poszłam do komody i wyciągnęłam z szafy TO! I zamknęłam się w łazience.
- Otworzysz? – zapytał się mnie.
- Ubiorę się. – rzekłam i nałożyłam na siebie ubrania. Pomalowałam oczy i nałożyłam puder. Włosy podkręciłam włosy na lokówce i od kluczyłam drzwi, ale ich nie otworzyłam. Po chwili, dosłownie, do łazienki wpadł Harry. Wyglądał na zmartwionego.
- Nie obrażaj się na mnie, proszę cię. Ja się tylko martwię, zależy mi na tobie! – powiedział mi. Uśmiechnęłam się smutno i wyciągnęłam rękę w jego stronę, uchwycił ją i spojrzał mi w oczy. – To idziemy?
- Robię to dla ciebie. – rzekłam i wyszłam z nim z pokoju. Weszliśmy do windy i zjechaliśmy sam dół. Zobaczyliśmy tam Paul’a.
- Co się dzieje? – podbiegł do nas, gdy zobaczył, że Harry mnie podtrzymuje za ramię.
- Jedziemy do lekarza, możesz nas zawieść? – zapytał Harry i zerknął na mnie z troską.
- Ale co się stało?
- Zasłabłam, możemy już jechać? – powiedziałam.
- Jasne, chodźmy. – powiedział i poszliśmy tyłem do samochodu. Usiadłam z tyłu, a Harry z Paul’em z przodu. Zapięłam pasy i patrzyłam się w szybę. Wyjechaliśmy bramą i zobaczyłam przy wejściu grupę dziewczyn, które zaczęły piszczeć, gdy zobaczyły nasz samochód. Podkuliłam kolana pod brodę, a głowę schowałam w kolona. Zamknęłam oczy i poczułam jak wszystko wkoło mnie wiruje.
- Zatrzymaj się! – krzyknęłam, a Paul natychmiast stanął w miejscu.
- Co jest? – zaniepokojony Harry odwrócił się. Nie odpowiedziałam, tylko otworzyłam drzwi i wybiegłam z samochodu. Poczułam jak wszystko co wczoraj zjadłam podchodzi mi do gardła, a następnie zwymiotowałam. Czułam też jak ktoś odgarnia mi włosy z policzków. Podziękowałam w duchu mu za to, bo moje włosy wyglądały by strasznie. Gdy skończyłam, podniosłam głowę i zerknęłam na Harry’ego, który stał za mną. Jego twarz pokazywała jak bardzo był przerażony tym wszystkim.
- Przepraszam.. – powiedziałam, a on tylko mnie przytulił. Zaczęłam szlochać w jego ramię.
- Chodź, musimy się jak najszybciej pojawić u lekarza.- przytulił mnie do siebie. Otworzył drzwi od auta i tym razem usiadł ze mną na tylnym siedzeniu. Paul odwrócił się w stronę Harry’ego.
- Młody, może ona w ciąży…- zasugerował. Harry spojrzał na niego wzrokiem zabójcy. Po chwili dodał, że między nami nic nie zaszło i niech lepiej patrzy przed siebie skoro prowadzi samochód. Po 15 minutach staliśmy już przed budynkiem szpitala.
- Czy to konieczne, patrz już ze mną wszystko w porządku. – powiedziałam uśmiechając się szeroko.
- Tak, konieczne… Jesteś blada jak ściana i pójdziesz do lekarza, czy Ci się to podoba czy nie. – złapał mnie mocniej za rękę i kierował w stronę wejścia. Harry podszedł do recepcji, kobieta siedząca za biurkiem wskazała mu kierunek drzwi lekarza. Zapukałam do gabinetu i weszłam sama… Harry został w holu. Na pożegnanie usłyszałem tylko jego ciche: "Kocham cię i nie martw się, będzie dobrze". Lekarz przywitał mnie ciepło i kazał usiąść na przeciwko by przeprowadzić ze mną tzw. wywiad.
- No słucham.. - zerknął na kartę, gdzie było napisane moje imię i nazwisko. - .. Mari, co cię do mnie sprowadza?
- Tak szczerze, panie doktorze, to ja nie chciałam przychodzić.. Ale chłopak kazał, więc jestem.
- Jakiś powód musiał być, więc słucham.
- Rano zemdlałam, miałam zawroty głowy i wymiotowałam.. - powiedziałam i spojrzałam na swoje dłonie.
- Wszystkie objawy wskazują na ciąże.. - powiedział lekarz, a mnie wmurowało.
- Panie doktorze, seksu nie uprawiałam jakieś pół roku. - powiedziałam ostro.
- W takim razie wykonamy wszystkie podstawowe badania i wtedy okaże się co ci dolega, Mari. - rzekł lekarz, a ja oparłam się o krzesło i zamknęłam oczy. Czułam jak wszystko wokół mnie wiruje. - To pielegniarka, która wykona wszystkie badania potrzebne do zdiagnozowania twojej choroby. - wstałam i poszłam z lekarką do innego pomieszczenia. Wykonała wszystkie możliwe badania, pozostała jeszcze biopsja, która może wykluczyć wszelkiego rodzaju nowotworu. Po wykonanych badaniach, lekarz pozwolił mi wyjść z gabinetu, a on zaniesie wykonane badania do laboratorium.
- I jak? - Harry natychmiast wstał z fotela przy gabinecie.
- Nie wiem, nic nie wiem Harry.. - powiedziałam i stanęłam koło niego, a ten wziął i usadził mnie u siebie na kolanach.
- Zobaczysz, będą pozytywne wyniki. - powiedział mi na ucho, a ja poczułam łzy, które spływają mi po twarzy.
- Boję się, tak bardzo się boję.. - powiedziałam przez żeby. Chłopak się ode mnie odsunął.
- Spójrz na mnie. - powiedział wyraźnie. Podniosłam głowę i ujrzałam jego twarz. - Zawsze będę z tobą, więc nie bój się niczego! Jesteś zdrowa! - i mnie pocałował. W tej chwili nic już się nie liczyło.. Tylko on i nasze serca, które stukały w ten sam rytm.
- Mari Larousse do gabinetu! - krzyknął lekarz. Spojrzałam jeszcze szybko na chłopaka.
- Kocham cię. - i wbiegłam do gabinetu. Weszłam szybko i usiadłam na przeciwko.
- Więc tak. - zaczął. - Nie jest dobrze..
- Doktorze, co mi jest? Proszę mówić, przyjmę wszystko.. - powiedziałam i spojrzałam na niego.
- No dobrze, masz chłoniaka żołądka. Rzadkie guzy, stanowiące około 2% wszystkich chłoniaków i 15% nowotworów żołądka. Czeka cię operacja, albo i nawet chemioterapia. - powiedział lekarz, a ja poczułam jak cały świat nagle stracił sens. Tak po prostu wszystko przestało się liczyć.. Mogę umrzeć i jest to bardzo prawdopodobne. Łzy pociekły mi po twarzy.
- Zostaniesz w szpitalu już od dzisiaj.. - mówił dalej, ale ja go nie słuchałam. Wstałam i wyszłam z gabinetu i wpadłam na Styles'a. Stał pod drzwiami i wszystkiego słuchał. Nie musiałam nic mówić, jego zapłakane oczy wszystko mówiły. Przytuliłam się do niego tak mocno i nie chciałam już go puścić.
- Będę zawsze z tobą.. - powiedział, a potem zemdlałam.
Z perspektywy Zayn’a.
Obudziło mnie głośne walenie w drzwi. Ubrałem na siebie spodnie i T-shirt.
- Co do cholery…- powiedziałem, idąc w stronę drzwi. Otworzyłem je, a przed moimi oczyma ukazał się Liam z Danielle ( ubrana była w TO) , Niall i Louis z Eleanor (ubrana była w TO)
- Gdzie masz Elli?- zapytały dziewczyny wchodząc do pokoju. - Idziemy na miasto, idziecie z nami?- zapytał się Liam.
- Pewnie, właśnie myślałem nad spacerem.- rzuciłem w stronę chłopaków.
- To za 30 minut spotykamy się w holu.- rzuciła Elka. Przytaknąłem grzecznie głową, a reszta się ulotniła. Nagle poczułem jak ktoś wskakuje mi na plecy.
- Elli! - krzyknąłem i się obróciłem. Moja dziewczyna była ubrana tylko w TO! - Kusisz dziewczyno, nawet nie wiesz jak bardzo. - pocałowałem ją w usta, podnosząc i kładąc na łóżko.
- Kochanie.. - mówiła w przerwach między pocałunkami. - Jest mi dobrze, ale umówiłeś się z kimś.
- Cholera, poczekaj, zadzwonię i odwołam! - powiedziałem i zacząłem się zbierać.
- No chyba nie! Idziemy pospędzać czas z naszymi przyjaciółmi! - powiedziała i podeszła do komody i wyciągnęła z niej TO! I szybko na siebie założyła. Ja w tym czasie pobiegłem szybko do łazienki.
- Teraz moja kolej skarbie!- rzuciłem zamykając drzwi. W łazience musiałem długo siedzieć bo moja dziewczyn dobijała się do drzwi.
- Malik cholera, długo jeszcze będziesz tam siedzieć?
- Jeszcze chwilę! Te włosy muszą być idealnie ułożone!- krzyknąłem.
- Będziesz wyglądał lepiej ode mnie…- rzekła z nutką oburzenia.
- Ja już od ciebie lepiej wyglądam..- zaśmiałem się i wyszedłem z łazienki. Przed drzwiami stała Elli z rękoma założonymi na piersiach. Przytuliłem ją i pocałowałem namiętnie. Nie odwzajemniła mojego pocałunku. Odchyliłem się i spojrzałem na nią pytającym wzrokiem.
- Naprawdę tak strasznie wyglądam? – zapytała, a w jej oczach pojawiły się iskierki smutku.
- Coś Ty, jesteś najpiękniejsza na tej planecie i nie tylko! Chodź. - złapałem ją za rękę. Zeszliśmy na dół. Elli przywitała się z dziewczynami . Dan z Elką pytały o Hazze i Mari. Brunetka odpowiedziała, że pewnie jeszcze śpią. Wyszliśmy z hotelu i kierowaliśmy się w stronę parku.
- Ej choooooodźcie na plac zabaw! Prooooooooooszę!- stanął przed wszystkimi Tommo.
- No to chodźmy – powiedziała moja dziewczyna z uśmiechem i pobiegła za Louis’em aby zająć sobie najlepsze miejsce.
- Louis, ta huśtawka będzie moja! – krzyknęła dziewczyna i usiadła na jednej z huśtawek.
- Jasne, to ja cię pobujam! – powiedział i zaczął huśtać ją.
- Aaaa! Ja zaraz wylecę! – krzyczała. – Malik, do jasnej cholery, ratuj! – darła się a ja ze śmiechu nie mogłem ustać z dziewczynami, bo Niall już dawno podszedł do budki z hot-dogami.
- No już, już. – podbiegłem do nich. – Dobra, Lou, leć do swojej dziewczyny, bo ci uschnie z tęsknoty, a moja zaraz wypadnie. – powiedziałem i chwyciłem huśtawkę i ją zatrzymałem.
- Dzięki, mój mistrzu! – powiedziała i mnie pocałowała.
- Idziemy na karuzele? – zapytał Niall i zaczął jeść hot-doga.
- O, dobry pomysł! Na diabelski młyn! – krzyknęła Danielle.
- Będę się bała! – powiedziała Eleanor.
- Masz mnie! – odezwał się Louis.
- No to powinnaś się bać jeszcze bardziej. – stwierdziłem, a każdy wybuchł śmiechem. Dostałem za to z łokcia od Louis’a. – To bolało.
- I miało! – stwierdził.
- Dobra, spokój! Chodźmy, co? – powiedział Niall, który zakończył już jedzenie. Chwyciłem brunetkę za rękę i ją uścisnąłem. Spojrzała na mnie i się wyszczerzyła. Poszliśmy wszyscy w stronę diabelskiego młyna, mijając kilka fanek, które robiły sobie z nami wszystkimi zdjęcia.
- Widzieliśmy Harry’ego pod szpitalem.. Co mu jest? – zapytała jedna z fanek. Spojrzeliśmy zdziwieni po sobie i odezwał się Liam.
- Z nim jest wszystko w porządku, jeszcze pewnie śpi w hotelu. A teraz dzięki za zdjęcia, idziemy dalej. – powiedział Liam i odeszliśmy.
- Może zadzwonię do Mari? – zapytała wyraźnie zaniepokojona moja dziewczyna.
- Na bank są w hotelu, nie martw się tyle, co? – powiedziałem i ucałowałem ją w czoło. Widziałem zaniepokojone spojrzenia również Danielle i Eleanor, ale wszyscy poszliśmy na diabelski młyn. Kupiliśmy wejściówki i usiedliśmy wszyscy w 7 osobowym przedziale. Niall z Danielle i Liam’em po jednej stronie, ja z Elli oraz Eleanor i Louis’em po drugiej. Maszyna ruszyła. Poczułem, że ktoś chwyta moją dłoń.
- Mogę, no nie? – powiedziała Elli. Kiwnąłem krótko głową i spojrzałem po twarzach wszystkich.
- Aaaa! – pisnął Niall.
- Co jest? – odezwała się Danielle.
- Nie wziąłem popcornu! – powiedział blondyn i wybuchliśmy śmiechem.
- Nie śmiejcie się z niego, to poważny problem. – powiedziała Eleanor, ale po chwili sama wybuchła śmiechem.
- Dzięki. – powiedział z udawanym obrażeniem Niall. Nagle na samej górze zatrzymał się diabelski młyn.
- Jak tu pięknie! – odezwał się Liam.
- Ta, bardzo! – powiedziałem i spojrzałem na Elli i ją pocałowałem. W nasze ślady poszły dwie kolejne pary.
- I dlatego chciałem popcorn! Takiego seansu nigdy nie miałbym w żadnym kinie! – powiedział blondyn. Odsunąłem się od Elli i wyszeptałem ciche „Kocham cię nawet w niebie!”. Zaśmiała się i spojrzała na Louis’a, który siedział przytulony do Eleanor. Nagle zerwał się z miejsca i podleciał do Elli. Lou przytulił moja dziewczynę.
- Ej Lou ona jest moja…- rzuciłem w jego stronę.
- No she’s mine..- powiedział Lou
- Nie stary, to moja dziewczyna, tam masz swoją.- powiedziałem i wskazałem na Eleanor, która gadała z Niall’em.
- SHE’S MIIIIINEEEE!- krzyknął mi do ucha. Wszyscy buchnęli śmiechem, Niall już prawie płakał. Nagle zadzwonił telefon Danielle.
- Tak? - odezwała się. - Co?! .. Zaraz tam będziemy.. Czemu?.. Dobra, trzymajcie się, pa. - Tylko tyle słyszeliśmy z rozmowy Danielle i własnie, kogo?
- Kto dzwonił? - zapytała się Eleanor jakby czytała mi w myślach. Nic nie odpowiedziała Danielle, bo młyn się zatrzymał i wszyscy musieliśmy wysiąść. Dan usiadła na ławce i schowała twarz w dłonie. Liam od razu do niej podbiegł.
- Skarbie, co jest? Kto dzwonił? - pytał z troska w głosie, wszyscy zebraliśmy się koło niej.
- Harry, dzwonił Harry. - powiedziała tępo, patrząc w ziemie.
- Są w hotelu i nas szukają, tak? - odezwała się Elli.
- Nie, jest z Mari w szpitalu. - powiedziała.
- Jak to, kurwa, w szpitalu? - Niall, który dotychczas milczał, odezwał się zdenerwowany.
- Zasłabła, wymiotuje, zrobione ma badania i nie wróci do hotelu.
- Jedziemy do szpitalu! - odezwała się Eleanor.
- Nie! - krzyknęła Dan. - Nikt nie może do nich jechać, chcą być sami. Jutro.. - powiedziała i spojrzała w końcu na Liam'a. Oczy miała pełne łez. Liam chwycił ją za rękę.
- My idziemy się przejść, jakoś się potem spotkamy. - i odeszli od nas. Niall z Eleanor i Louisem spojrzeli na nas.
- My idziemy do hotelu, dojdźcie do nas, ok? - powiedział Louis i poszli, a my usiedliśmy na ławce z Elli.
- Ja mam to w dupie! Ja tam jadę! - krzyknęła moja dziewczyna i wstała z miejsca.
- Nie! Stój. - powiedziałem, łapiąc ją za nadgarstek.
- Zostaw mnie.. - spojrzała na mnie surowym wzrokiem.
- Jeśli chcesz iść, idę z tobą.. Teraz nie mam zamiaru cię zostawiać samej. - powiedziałem, a ona po prostu mnie przytuliła. - No chodź. - złapałem ją za dłoń i ruszyliśmy w stronę szpitala.
Z perspektywy Harry'ego.
- Czegoś jeszcze potrzebujesz? - zapytałem Mari, która była podłączona do kroplówki i jakiś innych przyrządów, które badały rytm jej serca itd.
- Nie.. Nie, usiądź tu koło mnie, co? - spojrzała na mnie swoim smutnym już wzrokiem, była cała blada. Zlewała się ze swoimi włosami. - Zostało nam mało czasu. - powiedziała, a ja uklęknąłem przy jej łóżku i spojrzałem jej w oczy.
- NIE MÓW TAK! - powiedziałem wyraźnie i dobitnie. - Będziesz żyła i będziesz miała się równie dobrze co cała reszta! - dodałem łagodniej, a dziewczyna się tylko uśmiechnęła.
- Miło, że tak w to wierzysz, ale mówię serio.. Może coś się nie udać, ale pamiętaj, że jak mnie już nie będzie to cię kocham najbardziej na świecie. - powiedziała, a w jej oczach pojawiły się łzy.
- Nie będę pamiętał.
- Co? Czemu? - zapytała zdezorientowana.
- Bo przez następne lata naszego wspólnego życia będziesz mi to sama mówiła! - powiedziałem i nachyliłem się nad nią, i ją pocałowałem. Usłyszałem jak aparatura pika, odchyliłem się od niej i przestraszony spojrzałem na nią.
- To nie moja wina, że tak na mnie działasz.. - powiedziała, a na jej policzkach wykwitły rumieńce.
- Kocham cię. - powiedziałem i się uśmiechnąłem, pomimo tego, że w sercu cały czas czułem ogromny ból.
- Też cię kocham, Harry. Zawsze będę, pamiętaj! - powiedziała z naciskiem na ostatnie słowo. Uśmiechnęła się i zamknęła oczy, po chwili jej uśmiech uspokoił się i
zasnęła. Jej twarz podczas snu wyglądała tak niewinnie.Czemu Bóg ją tak ukarał? Jak On mógł zrobić to akurat jej? Całe życie przed nią, wszystkie chwile ma jeszcze do przeżycia.. A akurat teraz, gdy już między nami było okej, teraz, gdy już miało być jak w bajce, wręcz idealnie.. Zachorowała. Co jej może pomóc? Operacja, spoko, ale może z tego już nie wyjść cała lub tylko w połowie.Chemioterapia ją już całkowicie wykończy.. Po moich policzkach pociekły łzy, a po chwili już nie mogłem wytrzymać i najprościej w świecie się rozpłakałem jak małe dziecko, chowając głowę między dłonie. W takiej pozie zastali mnie Zayn i Elli.
- Harry! - pisnęła cicho dziewczyna, a potem dostrzegła ciało przyjaciółki. - Boże.. Mari. - rozpłakała się jak ja przed chwilą. Zayn chwycił ją za ramiona i wyprowadził z sali, ja poszedłem za nimi. Próbowała się wyrwać, bezskutecznie.
- Co jej jest? Powiedz, że to nic strasznego. - Elli spojrzała na mnie, a ja tylko schyliłem głowę. Dziewczyna usiadła na fotelu na którym ja dzisiaj już siedziałem, podkuliła nogi pod brodę i rozpłakała się jeszcze bardziej. Zayn szybko do niej doskoczył i ją przytulił.
- Nic jej nie będzie, wyjdzie z tego! Jest silną kobietą.. - powiedział mulat, ale nawet w jego oczach dojrzałem łzy.
- Tak w ogóle.. Co wy tu do jasnej cholery robicie? Mieliście przyjść jutro.- nikt nic nie odpowiedział, Zayn wskazał podbródkiem brunetkę i wszyscy zamilkliśmy. Usiadłem na przeciwko na dużej, fioletowej sofie. Myślałem o wszystkich chwilach spędzonych z Mari, o jej promiennym uśmiechu i pięknych, błękitnych oczach, które z takim uwielbieniem na mnie patrzyły. Z rozmyśleń wyrwał mnie lekarz.
- Przepraszam, pan jest panem Styles? - odezwał się lekarz.
- Uhm. - przytaknąłem.
- Panna Larousse zapisała pana jako osobę pierwszego kontaktu. Możemy porozmawiać? - zapytał, ja wstałem bez odpowiedzi i poszedłem za nim w stronę gabinetu.
- Siadaj, młody człowieku. - doktor się odezwał.- Kim dla niej jesteś?
- Chłopakiem, ale też i przyjacielem. - powiedziałem i spojrzałem na niego. - Ale jakie ma to znaczenie?
- Ma i to ogromne.. Jeśli byłby pan jej rodziną mógłby pan nam zakazać wykonać zabieg, a tak potrzebujemy tylko pana podpisu do zgody. - powiedział, a ja prychnąłem.
- I co? Ja mogę podpisać, a rodzina Mari jak i ona sama się o tym nie dowiedzą?
- Mari wie, podpisała zgodę, potrzeba jeszcze podpis opiekuna albo osoby pierwszego kontaktu, czyli pana. - powiedział doktorek.
- A jeśli się nie uda? - zapytałem.
- Takie operacje udają się w 78%.
- Czyli na przykład na 100 osób umiera 22? Pan wie ile to jest?! Nie zgadzam się! - wrzasnąłem i uderzyłem dłonią o blat.
- Jeśli pan się nie godzi.. Jutro panna Mari Larousse zaczyna przyjmować chemioterapię, tyle, że przy niej chemia ratuje już tylko 59%. - świat się zawalił. Nie wiedziałem co mam zrobić.
- Niech pan da tą kartę. - powiedziałem i podpisałem kartę. - Mam tylko jedno pytanie.. Czy jakakolwiek gotówka jest w stanie jej pomóc? Lepszy sprzęt, no nie wiem.. - powiedziałem będąc na skraju desperacji.
- Taka operacja sama w sobie jest droga, bo kosztuje amerykańskich 20 tysięcy dolarów. Do wykonania tego zabiegu jest potrzebna maszyna, która w naszej klinice jest w naprawie i trzeba byłoby operować pacjentkę w innym. - powiedział.
- Kupię nową maszynę, kupię wszystko, byle byłaby zdrowa. - powiedziałem.
- Skoro pan mówi. - powiedział doktor.
- Ile?
- Co ile?
- Ile mam przelać na konto kliniki by można było kupić w jak najszybszym tempie tą maszynę!
- Maszyna taka kosztuje 120 tysięcy dolarów, koszty przywozu i zamontowania 30 tysięcy..
- Za godzinę będą mieli państwo tą kwotę na koncie. Do widzenia. - powiedziałem sucho i poszedłem w stronę Zayn'a i Elli.
- Co jest? - odezwał się Zayn. Elli spała na sofie. Pociągnąłem go w stronę łazienki męskiej.
- Potrzebuje 150 tysięcy dolarów w tej chwili. - powiedziałem, a on spojrzał na mnie zdziwiony.
- Facet, wydaliśmy ostatnie pieniądze na dom na Malediwach, skąd mam ci wyczasnąć 150 tysięcy? - prawie krzyczał.
- Jeśli nie zdobędziemy tych pieniędzy.. - zacząłem mówić.
- Ja i zespół ich nie mamy.. - przerwał mi.
- Jeśli ich nie zdobędę, Mari.. Mari, ona umrze.. - powiedziałem i poczułem słonawy smak łez w ustach.
- Ja mam tyle. - odezwał się głos zza pleców. Obróciłem się i zobaczyłem Elli.
- Skarbie, miałaś spać. - skarcił ją Zayn.
- Na kiedy potrzebujesz? - udała, że go nie słyszy.
- Teraz.
- Chodź, przeleję ci te pieniądze. - powiedziała brunetka i wyszliśmy do sali z komputerami. Tam szybko przelała podaną kwotę i chwile potem wysłałem ją na konto banku.
- My idziemy do hotelu. - odezwał się Zayn.
- Nigdzie nie idę! - protestowała dziewczyna.
- Harry zostanie z Mari, przyjdziemy do nich jutro..
- Tak, idźcie. - poganiałem ich.
- Trzymaj się. - wyszeptała dziewczyna, gdy mnie przytulała.
- Ty tak samo.. - powiedziałem, przytuliłem też Zayn'a i już ich nie było. Sam natomiast poszedłem do pokoju mojej dziewczyny. Nie było jej tam, łóżko było puste, ładnie zaścielone.. Oczy zaszły mi łzami. NIE! TYLKO NIE TO!
Z perspektywy Mari.
Źle się poczułam, postanowiłam zawołać pielęgniarkę, który sekundę później stała przy mnie i się pytała co mi jest.
- Zmieni pani pokój, potrzebuje pani być bardziej odizolowana od społeczeństwa.. - nie słuchałam jej co mówi, szukałam chłopaka w lokach. Nie było go nigdzie.
- Widziała pani tu gdzieś chłopaka w lokach?
- Siedział z jakąś dziewczyną i chłopakiem, potem wyszedł. - smutna na nią spojrzałam.
- Dobrze, zmieńmy pokój.- chwyciłam torbę z moimi rzeczami i wyszłam na korytarz. Poczułam jak robi mi się słabo i upadam na płytki, uradzając głową o nie.Taki stan w jakim byłam teraz był najlepszym z możliwych. Nie czułam żadnego bólu w okolicach żołądka, klatki piersiowej ani głowy, po prostu czułam się jakbym już zeszła z tego świata.. NIE!! W mojej głowie rozległ się wielki wrzask. Nie mogę umierać, nie mogę zostawić rodziny, Elli.. Nie mogę zostawić Harry'ego. Nie wiadomo skąd przy takim błogim stanie, poczułam straszny ból w okolicach skroni, następnie strasznie bolała mnie czaszka z tyłu głowy i otworzyłam oczy.
- Gdzie ja jestem? - zapytałam, trochę się zająkując przy tych słowach.
- Na swojej nowej sali, potrzebujesz więcej urządzeń, ale i też osób, które będą cię pilnować. - powiedział lekarz, który badał mnie rano.
- Upadłam.. - powiedziałam, chwytając się za głowę. Poczułam mnóstwo rurek i innych nieznanych mi dotąd rzeczy.
- Tak, dlatego za 20 minut idziemy na blok operacyjny by usunąć częściowo guzy, które pojawiły się przy upadku, ale i te, które były wcześniej. - rzekł uczony, przegladając karty z zapisem stanu mojego zdrowia.
- Ale ta operacja uda się? - powiedziałam niepewnie.
- Takie operacje udają się zawsze, gorzej z powikłaniami, które mogą wystąpić później.. Odpocznij moja droga, zaraz po ciebie przyjedziemy i zawieziemy cię na blok operacyjny. - i już go nie było. Poczułam jak przez moje ciało przechodzą pasma gorąca. Operacja się uda, będę zdrowa! - powtarzałam sobie w głowie.Spojrzałam na zegarek na ścianie. Wynikało, że za 10 minut będę leżała na wielkim łóżku, z rozciętą głową i będą mnie operować, a teraz nie ma przy mnie nikogo. Jak nigdy leżę sama, nikt nie trzyma mnie za rękę, nawet nikt nie powie "Trzymaj się Mari". Czułam się tak samotnie, że łzy mimowolnie poleciały mi po twarzy. Jedna z maszyn zaczęła przeraźliwie wyć. Już po chwili była u mnie pielęgniarka.
- Coś cię boli, złotko? - zapytała, podchodząc do aparatury.
- Nie.. Czemu? - odpowiedziałam zdziwiona.
- Maszyna, która bada rytm bicia twojego serca.. To ona tak wyła. - powiedziała, przestraszona zdałam sobie sprawę, że myśl o tych wszystkich ludziach i o tym jak czułam się samotna doprowadza mnie do takiego stanu. - Kochaniutka, siadaj na ten wózek, jedziesz na blok operacyjny.
- Teraz?! A nie widziała tutaj pani nigdzie chłopaka z burzą loków? Muszę z nim porozmawiać, on zresztą też.
- Niestety nie.. Najlepiej by było jakbyśmy już poszły...
- Do Dobrze. - za jąkałam się i usiadłam na wózku. Chwile wcześniej pielęgniarka odłączyła ode mnie wszystkie rurki i inne dziwne, nie znane mi rzeczy.Wyjechałyśmy z pokoju, lecz nagle się zatrzymałyśmy. Zdezorientowana zapytałam się lekarki co jest.
- Ktoś panią chce jeszcze widzieć zanim cokolwiek się wydarzy.. - powiedziała i obróciła mnie. Zobaczyłam jak Harry stoi plecami odwrócony do mnie, szukał mnie!
- Harry! - zawołałam cicho. Chłopak się odwrócił. Gdy spostrzegł kto go wołał, wyglądał jakby ducha zobaczył.
- Mari.. - podbiegł do mnie, w międzyczasie pielęgniarka się ulotniła. - Co się dzieje? Czemu zmieniłaś pokój? Ja już myślałem, że ty.. No, że ty.. - nie mógł nic powiedzieć, uklęknął, tak bym mogła mieć jego twarz na wysokości swojej.
- Cii, już dobrze.. Nic mi nie jest. - powiedziałam, łapiąc go za policzki.
- Ale ja myślałem, że.. - w jego oczach pojawiła się łza. Nie mogłam dopuścić by się rozpłakał, dlatego spojrzałam mu w oczy i zbliżyłam swoje usta do jego. Na początku pocałowałam go delikatnie, lecz po chwili, gdy zdałam sobie sprawę, że może być to mój ostatni raz, gdy dotykam jego ust, zaczęłam całować go bardziej namiętniej, przy okazji bardziej czule. Całowalibyśmy się tak dalej, ale musiałam iść na operacje.
- Harry, kocham cię i jeśli cokolwiek się teraz zdarzy.. - zaczęłam mówić, ale mi przerwał.
- Co ma się zdarzyć? Gdzie ty tak w ogóle jedziesz na tym wózku? - mówił zdezorientowany.
- Jak ciebie nie było, upadłam na ziemie.. - w jego oczach malowało się przerażanie. - I okazało się, że potrzebuje natychmiast operacji by usunąć guza z mózgu, których nie miałam tyle zanim upadłam na ziemie. - chłopak położył głowę na moich kolanach i poczuła jak cicho płacze. - Ej, Harry, sam mi mówiłeś, że będzie dobrze.. - powiedziałam, podnosząc jego głowę. - Myśl pozytywnie, bo teraz, gdy jesteś taki załamany, boję się bardziej.
- Nie boj się, zawsze będę przy tobie, nawet tam na sali operacyjnej.. Zawsze. - powiedział dobitnie.
- Mari? Musimy już jechać.. - powiedziała pielęgniarka.
- Kocham cie Harry i zawsze będę to robić! - powiedziałam, całując go jeszcze szybko. Pielęgniarka zaczęła pchać wózek. Wzięłam dwa głębsze oddechy i wtedy zdałam sobie sprawę, że on mi nie odpowiedział. Mówił, że będzie przy mnie, ale nie, że mnie kocha. Nie ma co, jakbym nie miała się czym przejmować..
- Też cię kocham! - krzyknął tak głośno chłopak, że wszyscy, którzy nas mijali spojrzeli dziwnie i na mnie i na pielęgniarkę.Uśmiechnęłam się i z takim uśmiechem wjechałam na salę.
Dzień później.
Otworzyłam oczy. Nic mnie nie bolało tak mocno jak wcześniej. Czułam tylko ucisk w prawej ręce, lecz do niej miałam przykuty wenflon. Leżałam sama na wielkiej sali, w rogu stał duży telewizor, kanapa koloru łososiowego. A koło mnie jak zwykle pełno aparatury. Nie mogłam się ruszyć, byłam jakby przytwierdzona do łóżka. Nagle drzwi się otworzyły. Liczyłam, że ujrzę tam Harry'ego czy kogoś innego z bliskich, niestety.. Był to mój lekarz.
- Dzień dobry, jak się czujesz? - zapytał.
- Dobrze, lepiej niż wcześniej.
- Dobrze, że tak się czujesz.. Ale Mari, wyniki są odległe od twojego stanu samopoczucia..
- Jak to? - znów poczułam jak przechodzą przeze mnie fale gorąca.
- Twoje wyniki wskazują oprócz poprzednich dolegliwości, kolejne. Po operacji którą przeszłaś, okazało się, że uszkodzone masz również tylne części mózgu. Potrzebna jest kolejna operacja.. - lekarz mówił dalej, ale ja go nie słuchałam. Jak mogło mi się takie coś przytrafić? Nie życzę temu nikomu, ale do cholery! Mogło mnie ominąć. Nagle z zamyśleń wyrwał mnie głos lekarza. - .. twoje dolegliwości powodują, że dostajesz powoli paraliżu prawej strony ciała. - już nic nie słyszałam, po prostu zemdlałam.Nie wiem gdzie byłam wraz z moimi myślami, ale gdy wróciłam do żywych, zobaczyłam Harry'ego, który smacznie spał na kanapie. Nie, nie mogę pozwolić by do końca życia się ze mną męczył. Jest za młody by być ze mną, sparaliżowaną. On jest gwiazda i zasługuje na kogoś lepszego. Nagle się poruszył i otworzył oczy. Uśmiechnął się i podszedł do mnie. Chciał mnie pocałować, odsunęłam się. Spojrzał na mnie zdziwiony.
- Co jest?
- Nic, musimy porozmawiać. - powiedziałam wyraźnie i choć moja głowa mówiła, że powinnam z nim nie być, serce łkało z rozpaczy, co można było wnioskować po wyraźnych pikaniach aparatury.
- Słucham.
- Był u mnie lekarz i powiedział, że jestem już zdrowa i mnie wypisują..
- To wspaniale!
- Harry, może i wspaniale, ale przez tą operację zdałam sobie sprawę, że jestem za młoda na związek z tobą i nie możemy już być. - powiedziałam patrząc w martwy punkt.
- Środki odurzające jeszcze na ciebie działają i nie mówisz serio! - powiedział.
- Nic na mnie nie działa. Zdałam sobie sprawę, że nie chcę z tobą być! - ostatnie słowa wypowiedziałam bardzo wyraźnie, patrząc już mu w oczy.
- Ale.. - próbował coś powiedzieć.
- Harry, z nami koniec! Jestem zdrowa i chcę żyć z dala od ciebie! - powiedziałam dobitnie, a w głowie, aż mi się kręciło. Widziałam jak w jego oczach pojawia się ból, potem rozpacz, a na końcu.. Zrozumienie? Łzy pociekły mu po twarzy.
- Ale ja cię zawsze będę kochał! - powiedział i wyszedł, a ja się rozpłakałam.
_________________________________________________
Cześć wszystkim :) a oto i XVI rozdział, trochę smutny nie powiem ,że nie. No ale cóż, za kolorowo też nie może być. :) Dzisiaj wpada Clauds do mnie i będziemy pisać kolejne rozdziały. Poza tym już niedługo wakacje i będzie dużo czasu na pisanie kolejnych :D Mam nadzieję, że opowiadania i blog wszystkim czytającym się podoba i prosimy o komentarze ;) Buziaki xxxx / Camille
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
drugi rozdział w którym ryczę, złe jestescie.. ;c
OdpowiedzUsuńi znowu płacz ..
OdpowiedzUsuńdalej, dalej! chcę następny! :* i macie przechlapane, bo płakałam.. :CC
OdpowiedzUsuńdalej, dalej! :D chcę koleny! :* a, macie przechlapane, bo się popłakałam :CC
OdpowiedzUsuńdziękuję !!!
OdpowiedzUsuńpopłakałam się przez was... :C
Rozdział świetny jak zawsze... <3
Kurde, NIE UMIERAAAAAAJ !!! NIE RÓB NAM TEGO ... :(
KOCHAM <3 <3 <3
zapraszam do mnie. ^^
DAWAĆ SZYBKO NN . ^^
Kolejny rozdział przez który płacze ; ( ale i tak was kocham <3 czekam na 17 ; d
OdpowiedzUsuńBiedna, wzruszona Katarzyna Tomlinson!:D/ clauds
UsuńPłaczę kurde ! : C
OdpowiedzUsuńNie no :D Fajny rozdział <3 Cudowny !
Zapraszam do mnie : http://im-smile-everyday.blogspot.com/
nienawidzę was! jesteście okropne! jak możecie?!
OdpowiedzUsuńjeszcze raz dodacie tak cudownego rozdziała z takim zakończeniem, gdzie rycze, macie pzekichane! (ta sama osoba co wyzej)
UsuńNiezmiernie miło jest nam czytać takie komentarze. Dajecie nam dużo szczęścia, wszyscy którzy komentujecie nasze opowiadania. Dziękujemy, kochamy was xxx / camille
UsuńJeezu popłakałam się ;CC Ale rozdział cudny jak zawszy. Tylko proszę żeby zrobiło się bardziej kolorowo i żeby Mari wyzdrowiała ! Please :*
OdpowiedzUsuńA teraz poproszę o słodsze bez takich, bo muszę śmiesznie wyglądać, gdy łzy mi lecą.. :*
OdpowiedzUsuńCudowny rodział !!!!! :) Czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńCudny.I co mnie dziwi, ale się wzruszyłam.O.o
OdpowiedzUsuńcudnie <333 szkoda ze płakałem
OdpowiedzUsuń"płakałem" ? czyta nas chłopak? o___O milutko <3 /clauds
UsuńTak plakalem . Podziwiam was że piszecie tak świetne opowiadanie . A po prostu się wyruszyłem
UsuńKurczę, chętnie Cię poznam ;) chłopak czytajacy opowiadanie.. WOW ;> jak się nazywasz, kolego? / clauds
UsuńWieszjakoś głupio jest mi się przyznać mogę ci powiedzieć że mam na imię Wojtek i jakoś nie widziałem 17-sto latka który coś takiego czyta i płacze
Usuńto jest słodkie ;* zapodaj gg, chętnie z Tobą pogawędzę! ;) i nie jest głupio, nie gadaj głupot! / clauds
UsuńNie jest słodkie bo w moim wieku chłopaki oglądają porno itp a ja jestem inny. Źle się z tym czuje. Nie chce żebyś miała moje gg a z reszta nie wchodzę na to. Idę bo mecz leci . Słodkich snów < 3
OdpowiedzUsuńchyba wolę byś nie oglądał pornoli LOL ;] jak wolisz oczywiście, wpadaj częsciej Wojtek <3 TEŻ OGLADAM!!! wzajemnie ;** / clauds
UsuńNa pewno będe zaglądał bo bardzo podoba mi sie wasze opowiadanie , jestem w szoku ze jesteście w stanie tak cudownie pisać <3 Czekam na następne rozdziały ;d /Wojtek ;p(jedyny chłopak który to czyta) xd
UsuńKocham cie <3 (Clauds -prawdopodobnie Klaudia-ładne imie ;D ) za wczorajszą rozmowę <3 przepraszam ale wole z tobą pisać na blogu niż na gg albo facebooku . NIe chce "zdradzać" kim jestem :D
Spoko będe wpadać ;D Przecież takie cudowne dziewczyny jakimi jesteście . I ty Clauds <33 (Klaudia??-Jak tak to ładne imie ;p) Za wasz talent pisarski oddał bym wszystko ;p Kiedyś z tego bedzie książka;) Przepraszam ze nie podałem Ci mojego gg ale wole z tobą na blogu pisać bo nie chce "zdradzać" kim jestem ;D Przepraszam <333
UsuńSory ze ttyle razy ale cośmi komputer zamula ;/ Ale nie moge tego usunąć
UsuńCamille pozdrawia i mówi, że Cię wielbi ;) Dziękuję bardzo, zgadłeś, Klaudia ;p no to będziemy pisać tu, nie ma innej opcji ;* i nie ma żadnego talentu, chyba haha ;d kochasz? milutko! ;****** i nie przepraszaj, rozumiem ;3 / Clauds
Usuńno kocham < 3 bo nie znam tak utalentowanych dziewczyn ;p Wielbi ? Fajnie ;d ja ją też ;d chociaż nie znam.Masz talent , Kamila(chyba) też go ma.<3
UsuńNo ja też Cię kocham! ;** dzięki, że uważasz, że mamy talenty ;) strasznie miło to słyszeć<3 teraz już znasz i to dwie! <3 a skąd jest nasz wielbiciel? <3 /clauds
UsuńSłodko <3 No nie uważam tylko tak jest! A właśnie jestem po przeprowadzce ;/ Tak to mieszkałem koło polkowic z 70 km od Zielonej a teraz Wrocław ;/
UsuńA wy skąd jesteście ?
UsuńWrocław? Za dobrze Ci, ej! ;) my właściwie to w Zielonej Górze ;] kiedyś Cię tam odwiedzimy, więc czekaj na nas<3/ clauds&camille
UsuńNie ;/ To jest bez sensu bo nic w tym mieście nie ogarniam ;p jedynie to centrum handlowe ;d Czekam <333 i zawsze będe! dobra ja spadam bo zaraz z kol na centrum lece ;d pa ;** Mam nadzieje ze jak wróce to bedzie XVII rozdział dodany! Bo już nie moge sie doczekać co w nim bedzie
Usuń;)
no to czekaj, bo niedługo zawitamy ;) no miłej zabawy <3 bajs! ;** no nie wiem, nie wiem.. ;] / clauds&camille
Usuńno z takim talentem to z 5 min wystarczy zeby napisac ;d to w sumie czekam ;d A nie ide bo kol sie na busa spóźnił ; /A musze sobie nowe spodnie jakieś kupić ;d
Usuńogólnie, Wojtek, to my mamy napisany już i 17, i 18, więc kwestią jest tylko go dodanie ;) ale dzisiaj go nie dodam, bo zdolna Camille go nie wzięła do mnie.. ;] /clauds
UsuńA nie lepiej "Kamila" ? Ale dobra ; d
Usuńona nie lubi swojego imienia po polsku ;) akceptuje ostatnio tylko wersję angielską haha ;> /clauds
UsuńBez sensu bo to piękne imię. <3
Usuńale to jest głupek i dlatego ;) mi się tam podoba i jej imię, i też moje ;) /clauds
UsuńTak twoje imię też piękne <3 powiedz jej że jest głupia a jej imię jest naprawdę piękne i nie ogarniam czemu jej się nie podoba ; d
Usuńpewnie to sama przeczyta ;) dziękuję bardzo, Wojtek<3 pogadamy jutro, oke? ;* koooocham! <3 /clauds
UsuńOk <3 pa . Ja również <3 clauds <3
Usuń:*/clauds
UsuńOj tam...nie lubię swojego imienia i tak już zostanie...przez jakiś czas :33 awww / camille
Usuńdebiiil! ;p kocham Cię nawet z takim imieniem LOL <3 /clauds
UsuńWpadłam przypadkiem, bo czytałam inne opowiadania.. Szok! Jesteś takie utalentowane, chce kolejne rodziały i kolejne! Piszecie tak prawdziwie, ze.. no SZOK! pozdrawiam Was ;) i mam pytanie.. Czy długo bedziecie pisać opowiadania?
OdpowiedzUsuńDzięki, dzięki:D pisać będziemy tak długo jak Wam się będa podobać nasze wypociny, więc chyba jeszcze trochę:) również pozdrawiam:>/ clauds
UsuńNa tą chwilę - patrzcie LOL http://zapodaj.net/images/67bb20d0ef7c4.png ;) / clauds & camille
OdpowiedzUsuńzboczeńce! :-* :-*
Usuń