sobota, 16 czerwca 2012

Rozdział XV.


Z perspektywy Elli.
Przez okno przebijały się promienie słońca. Zadowolona, z uśmiechem na twarzy wstałam z łóżka i sięgnęłam po laptopa, siadając ponownie w łóżku. Była godzina 6:20. Po kilku minutach, postanowiłam w końcu ubrać TO! i zeszłam na dół do rodziców. Niestety, nie było ich. Zostawili mi tylko karteczkę "Dowiedzieliśmy się o delegacji wczoraj wieczorem i zapomnieliśmy Wam powiedzieć. Wylecieliśmy do Szwecji na 2 tygodnie, pieniądze tam gdzie zawsze. Mama&Tata x". Nie no, super. W dniu moich urodzin? Bosko. Powinnam się do tego przyzwyczaić. Nalałam sobie mleka do szklanki, sięgnęłam po batona z półki i usiadłam przy stole. Włączyłam telewizor i wyłączyłam go równie szybko co włączyłam, bo nic nie było. Sięgnęłam po swój telefon i próbowałam dodzwonić się do Zayn’a, by podziękować mu za wczorajszy dzień i, że dzięki niemu wszystko sobie przypomniałam. Niestety, nie odebrał, dlatego nagrałam mu się na pocztę: ”Zayn, jak tylko będziesz mógł to się odezwij, kocham cię”. Wkurzona wyszłam z domu i przebiegłam się w stronę parku.
- Poczekaj! – usłyszałam czyjś głos i się zatrzymałam. Zmęczona takim dystansem, obróciłam się i ciężko oddychając spojrzałam na dziewczynę, która mnie wołała.
- Co? – zapytałam, mówiąc przez zęby.
- To ty jesteś ta laska co się tuli do Malika? – zapytała, a mnie zrobiło się słabo, jak zwykle, gdy ktoś wspominał o mulacie.
- Hm, o czym ty mówisz? – wyraźnie powiedziałam, akcentując każdy wyraz.
- Zdjęcie z koncertu w Wolverhampton. Ty. Malik. Przytulenie. Po koncercie. Już pamiętasz? – powiedziała, dziwnie mi się przyglądając.
- To mój kolega. – powiedziałam, krzywiąc się.
- Kolegę przytulasz? Serio? Niezła jesteś.. I to do takiego chłopaka? Coś miedzy wami jest! – blondynka, która cały czas wyglądała na przyjazną, nagle zaczęła się do mnie niebezpiecznie zbliżać. – Jeśli z nim jesteś.. A na bank jesteś! To uwierz, że dziewczyno jesteś skończona! – powiedziała i rzuciła się na mnie. Chwyciła mnie za włosy i pociągnęła. Syknęłam, przechylając głowę w dół. Dziewczyna wykorzystała to, że jestem akurat schylona i zamachnęła się ręką, uderzając mnie w głowę. Zrobiło mi się czarno i momentalnie zamachnęłam się łokciem i uderzyłam ją w brzuch. Dziewczyna natychmiast puściła moje włosy i z bólu usiadła na ziemi. Szybko uciekłam w drugą stronę niż mój dom się znajduje. Nie wiedziałam gdzie biegnę. Łzy napływały mi do oczu i zamazywały obraz.
- Stój! – krzyknęła dziewczyna. Nie odwróciłam się i przyśpieszyłam. Słyszałam jej kroki za mną. Ciężko oddychając nie mogłam dłużej biec, skręciłam w boczną uliczkę i wpadłam na kogoś.
- Co do..? – nie dokończyłam, bo zobaczyłam jego! Oczy zaszły mi łzami, przegryzłam wargę.
- Elli, co się.. – nie dałam mu dokończyć, bo przytuliłam się do niego. – Kochanie, co jest? – Łzy pociekły mi po twarzy.
- Nic, po prostu.. Ty i ja to.. – nie dokończyłam, bo mną zachwiało i znalazłam się ponownie w jego objęciach. Wziął mnie na ręce i usadowił na ławce, która stała przy ulicy. Poczułam silne ukłucie tuż przy skroniach i przejechałam opuszkami palców, a następnie zerknęłam na nie. Była tam  krew.- Zayn, nie możemy się spotykać! – powiedziałam w końcu.
- Co ty gadasz?! Uderzyłaś się w głowę i gadasz głupoty! – powiedział wkurzony mulat.
- Odwal się od mojej głowy, to twoje fanki wszystko zrobiły! Ja nie chce mieć nic wspólnego ani z nimi, ani z w-a-m-i! – przeliterowałam ostatnie słowo, by dać nacisk na to o czym mówię.
- Nie zgadzam się! – powiedział.
- Nie musisz! – podniosłam się, zaś ten chwycił mnie za nadgarstek. – Puść mnie w tej chwili! – oczy przekrwione od płaczu zerknęły na niego i wyrwałam się.
- Elli! O czym ty mówisz? – krzyczał za mną, a ja już biegłam w stronę domu. Odkrzyknęłam tylko, że ma fanki i niech nimi się zajmie, a o mnie zapomni. Biegłam przez chwile, nie wierząc, że w tak ważny dla mnie dzień zdarzyło się tyle rzeczy. Po dziesięciu minutach dobiegłam do domu i natychmiast ruszyłam w stronę swojego pokoju. Tam rozebrałam się i postanowiłam się pójść umyć. W wannie wszystkie moje problemy wydały się beznadziejne i stwierdziłam, że nie powinnam się tak łatwo poddawać, ale było za późno. Mogłam się spodziewać, że chodzenie z Zayn’em  nie będzie łatwym okresem w moim życiu. Wyszłam szybko z wanny i ubrałam TO! I pobiegłam do Mari. Widząc się w lustrze nie widziałam nic co mogło się wydawać dziwnego, moje rany czy też oczy. Gdy ujrzałam duży biały dom, wbiegłam do niego bez pukania i ruszyłam do jej pokoju. Panowały tam egipskie ciemności, cóż się dziwić, była dopiero 8. Przyjaciółka się obudziła momentalnie i spojrzała na mnie zdziwiona.
- Co ty tu robisz? – zapytała. – Spać nie możesz? Już tak starość na ciebie działa? – drwiła ze mnie.
- No nie, ale ubieraj się! Pamiętasz jak miesiąc temu wygrałyśmy 2 bilety na darmowy lot po kraju? No to dzisiaj mam zamiar je wykorzystać i lecimy do Manchesteru! – powiedziałam.
- Chyba zwariowałaś.. – powiedziała, a ja nie dałam jej dokończyć.
- Moje urodziny, zrób to dla mnie, proszę! – powiedziałam, patrząc na nią błagalnym wzrokiem.
- Okej! Ale na ile? – zapytała się mnie, podnosząc się.
- Na 3 dni, bo idziemy do szkoły w poniedziałek, a raczej zaczynamy praktyki. – powiedziałam.
- Ale ja musze się spakować! – powiedziała przyjaciółka.
- Pakuj się! O 11 mamy wylot, ja teraz lecę do siebie i o 10 widzimy się na lotnisku. Cześć i dzięki! – krzyknęłam i wyszłam od niej z pokoju. Po drodze minęłam Eric ’a i przybiłam mu tzw. Żółwika. Rodziców Mari nie widziałam, ale to  chyba dobrze, bo by się zaczęli o wszystko pytać. Przybiegłam do domu i spakowałam sobie TO! TO! TO! TO! TO!, wzięłam kartę mamy i gotówkę pozostawioną w szafce na słodycze.
- Alex, ja wyjeżdżam! Do niedzieli! – krzyknęłam, a brat zjawił się przy mnie.
- Uważaj na siebie i wszystkiego najlepszego! – powiedział, wyciągając zza pleców mały pakunek. Spojrzałam na niego zdziwiona i otworzyłam pudełko. Ujrzałam tam śliczną bransoletkę!
- Dziękuję, jest piękna! – powiedziałam, a brat założył mi ja na dłoń. Pocałowałam go w policzek, chwyciłam torbę i wybiegłam na autobus, który zmierzał w stronę lotniska. Założyłam słuchawki na uszy i pogrążyłam się we własne myśli. Dopiero, gdy ktoś mną potrząsnął, odłączyłam się od myśli i zerknęłam na ta osobę i podziękowałam jej. Na lotnisku panował duży ruch, ale po chwili zobaczyłam przyjaciółkę ubraną w TO i jej pomachałam, a kilka minut później siedziałyśmy w samolocie. Zawsze się bałam latać, więc ścisnęłam dłoń przyjaciółki, uśmiechając się krzywo.
- A teraz mów co się stało w głowę! – powiedziała, zbijając mnie z tropu.
- Jak.. jak co się stało w głowę? – powiedziałam zdezorientowana.
- Widzę przecież, no słucham. – powiedziała, a ja w duchu zastanawiałam się skąd ta dziewczyna tak dobrze mnie zna.  
- Pamiętasz koncert w Wolverhampton? Chłopców? Przytuliłam wtedy Zayn’a i jakaś dziewczyna zrobiła nam zdjęcie no i dzisiaj dorwała mnie blondyna, wyzywając i szarpiąc  mnie. Uderzyła mnie w twarz no i widzisz.. – powiedziałam zmieszana.
- Boże! Powiedziałaś to Zayn’owi? Zrobiłby coś.. – powiedziała, ale jej przerwałam.
- Nie jestem z nim już i proszę nie pytaj co i jak. Nie dla mnie jest ta cała otoczka wielkich gwiazd i nie będzie nigdy, dlatego chciałam wyjechać z tobą. – powiedziałam, przechylając głowę i zerkając na nią.
- Dobrze.. – widziałam jak się krzywi i odwróciła głowę w stronę okienka. Przez całą drogę się nie odzywała. Nawet gdy wysiadaliśmy i jechaliśmy do hotelu nic nie mówiła. Dopiero, gdy znalazłyśmy się w hotelu spojrzała na mnie i rzekła:
- Mogę mieć osobny pokój? Ostatnio mam dziwne noce i wole być sama. – powiedziała, a ja kiwnęłam głową i chwyciłam dwie karty od dwóch pokoi. Dostałam pokój numer  1796, a Mari 1792. Przyjaciółka znajdowała się 5 pokoi dalej ode mnie. Spojrzałam na nią smutna i weszłam do pokoju.
- Super! Nie no, zarąbiście! – wydarłam się i rzuciłam się na wielkie łóżko z baldachimem i chyba z setką poduszek. Nie wiem co mam zrobić by się do mnie odzywała. Zerknęłam w stronę dużych drzwi, który znajdowały się koło wielkiej beżowej komody, która pasowała kolorem do łóżka. Podniosłam się i podeszłam do drzwi. Szybko je otworzyłam i zobaczyłam basen, stół i krzesła oraz wielki barek. Otworzyłam drzwiczki od barku i ujrzałam całą gamę alkoholu. Chwyciłam pierwsza z brzegu butelkę whisky i upiłam duże łyki. Poczułam szumienie w głowie i się uśmiechnęłam.


Z perspektywy Louis’a.
Wszyscy siedzieliśmy w samolocie, który leciał w stronę miasta, gdzie mieliśmy dać koncert. Dzisiaj Zayn nie był w sosie, nie wiemy co się stało, nie chciał nam nic powiedzieć. Zerkał co chwile na telefon, jakby liczył na jakiś telefon.
- No wal, stary, co jest? – nie wytrzymałem i szturchnąłem Zayn’a.
- No, nie ma o czym gadać. – powiedział.
- Jest, no słucham! – powiedziałem, a chłopacy poparli mnie.
- Elli ze mną zerwała i proszę.. Bez pytań! – powiedział i odwrócił się od nas.
- Ja nie mam zamiaru sobie psuć dnia przez to, że dziewczyna cię opuściła. Stary, dalej, zabalujmy dzisiaj! Koncert, wyrwiesz jakaś i zapomnisz o niej! – powiedziałem.
- Co ty gadasz? – zapytał się wyraźnie wkurzony.
- Oj, przestań, dajesz! – powiedział Liam i się uśmiechnął.
- No.. No dobra!  - powiedział i zaczął się wydurniać.
- Takiego cię chcemy! – walnął go w ramie Harry, czego zaraz pożałował, bo za to dostał w twarz od Zayn’a.
- Zostaw mojego lowelaska! – powiedziałem i przytuliłem Harry’ego. – Jesteś tylko mój. – zaśmiałem się.
- No pewnie, że tak! Nic nie rozłączy Larry’ego  Stylinsona! – powiedział, a  wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Jak dobrze mieć prywatny samolot, gdzie można robić co się chce. – 5 razy whisky z cola, prosimy! – krzyknąłem do dziewczyny, która była dzisiaj naszą barmanką.
- Już się robi, Panie Louis! – powiedziała.
- To jest Louisonek Bejbiszonek! – powiedział Liam i każdy toczył się ze śmiechu, wraz z dziewczyną. Po 5 minutach dostaliśmy to co chcieliśmy!
- Za wspaniały weekend w Manchesterze! – krzyknął Zayn i stuknęliśmy się szklankami i wypróżniliśmy je do dna.

Z perspektywy Mari.
Usiadłam na łóżku i wykręciłam numer Harry’ego. Nie odbierał. Wkurzona, udałam się do recepcji i spytałam się gdzie jest najbliższe centrum handlowe. Musiałam się odstresować. Zamówiłam taksówkę i pojechałam do centrum, które poleciła mi recepcjonistka. Miasto i ludzie byli całkiem inni niż w Wolverhampton. Najważniejszy był tu stan konta i ilość zer w  banku. Miałam ze sobą kartę mojego taty, którą dostałam za dobre oceny, akurat na tym koncie ilość zer była dostatecznie duża bym mogła kupić kilka naprawdę fajnych rzeczy. Odwiedziłam dwa sklepy i wyszłam stamtąd z torbami ciuchów. Już  miałam zamiar wejść do kolejnego, gdy ujrzałam plakat, który zajmował całą ścianę. Jaka była informacja? Koncert One Direction w Manchesterze, godzina 21, bilety wstępu w kasie  przy hali. Zostawiłam zakupy w szafie, gdzie zostawia się torby i pobiegłam do hali. Kolejka była dość spora jak na dzień koncertu. Stanęłam na samym końcu i czekałam cierpliwie na swoja kolej.
- Słyszałaś, że Zayn ma dziewczynę? Farciara. – powiedziała jedna z dziewczyn, która stała przede mną.
- Ta, ale podobno dostała po pysku… - powiedziała ta druga.
- Skąd ty to wiesz?
- Cały Internet o tym huczy.
- O czym mówicie? – zapytałam się dziewczyn.
- No wiesz, Zayn znalazł sobie jakaś dziewczynę i udostępniono zdjęcie w Internecie i jakaś ją dorwała i pobiła.. – powiedziała ta pierwsza. Skrzywiłam się.
- dzięki. – powiedziałam i spojrzałam na kolejkę, która zmalała. Dziewczyny przede mną kupowały właśnie bilet, gdy ujrzałam wielki autobus, którym jeżdżą chłopcy. Już chciałam odejść, gdy pani z okienka się odezwała.
- Następna proszę! – powiedziała znudzonym głosem.
- 2 bilety VIP z wejściem do garderoby i na próbę dźwiękową. – powiedziałam, recytując szybko tekst wymyślony wcześniej.
- 608 funtów proszę. – powiedziała, a ja podałam jej kartę, następnie wpisałam pin i odeszłam z dwoma wejściówkami. Próba dźwiękowa odbywała się już za 30 minut, więc ustawiłam się pod drzwiami i oczekiwałam wejścia. Cały ten czas myślałam co robi moja przyjaciółka w hotelu i jak się trzyma. Przed wejściem stałam jakieś 15 minut, następnie drzwi otworzyły się i weszłam wraz z innymi dziewczynami na wielką oświetloną salę. Na scenie już stali chłopcy i witali się z fankami, które podbiegły od razu do sceny i piszczały jak porąbane. Podeszłam do schodków prowadzących na scenę, przywitałam się z Paul’em, ten bez żadnego słowa wpuścił mnie do chłopaków. Niall jako pierwszy do mnie podleciał i mnie przytulił, potem już poczułam całą 4 na sobie.
- Mari! Siemanko!- rzekli jednocześnie.
- Cześć, cześć…miło znów was widzieć.- odpowiedziałam z uśmiechem.
- Ej, gamonie! Może jednak pozwolicie mi się przywitać z własną dziewczyną- wykrzyczał Harry w ich stronę.
- Trzeba było szybciej skojarzyć, że ona stoi za nagłośnieniem kretynie.. Był byś wtedy pierwszy!- burknął do niego Niall, wystawiając język.
- Dobra, chłopcy dacie mi się przywitać z chłopakiem?
- No dobra, idź do niego…
Chłopcy rozsunęli się i mogłam spokojnie podejść do Harolda. Chłopak na mój widok szeroko się uśmiechnął i wziął mnie w swe ramiona.
- Cześć Mari- powiedział zachrypniętym głosem, patrząc w moje oczy.
- Cześć Harry- odpowiedziałam, a następnie przegryzłam delikatnie dolną wargę, patrząc się w jego zielone oczy.
- POCAŁUJ JĄ KRETYNIE! ZAPOMNIAŁEŚ JAK TO SIĘ ROBI!- krzyknął Zayn.
- Nie, nie zapomniałem…- odpowiedział Hazza i wbił się w moje usta.
Próba dźwiękowa trwała 3 godziny,  dziewczyny zachwycały się każdym z zespołu. Po tych trzech godzinach męczącej próby całą 6 udaliśmy się do garderoby. Chłopcy poszli pod prysznic, więc siedziałam w garderobie z Malikiem. Patrząc na niego, od razu przypomniałam sobie o Elli.
- Zayn..- zaczęłam niepewnie, chłopak spojrzał w moją stronę.
- Niech zgadnę.. Chodzi ci o Ell tak?- posmutniał, a ja pokiwałam głową – A więc, już Ci mówię jak to było. Mulat opowiedział mi całą historię. Nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam. To było straszne, jak niektóre z fanek się zachowują…
- Ale żeby od razu tak napadać na niewinnych ludzi?
- Co jak co, ale Elli teraz jest…a raczej była moją dziewczyną- szkoda mi się go zrobiło, więc go przytuliłam i powiedziałam, że kupiłam bilety na ich koncert i, że na sto procent Elli się pojawi, w końcu to były jej urodziny.
- No proszę, proszę… Co to ma być?- powiedział Styles gdy zobaczył mnie i Malika przytulonych. Na jego twarzy widać było lekką zazdrość… Odkleiłam się od Zayn’a i wtuliłam się w ramiona swojego chłopaka.
- Oj już nie bądź taki zazdrosny!- powiedziałam całując go delikatnie w usta.
- Nie jestem  zaz….
- Tak Haroldziątko, jesteś zazdrosny i to cholernie…nie umiesz ukrywać swoich uczuć- powiedziałam równo z Louisem, który właśnie wchodził do garderoby razem z Liam’em i Niall’em.
- Zamknijcie się lepiej i chodźcie, bo Paul już na nas czeka. Jedziesz z nami słońce?- zapytał się, łapiąc mnie w pasie.
- Nie, muszę wracać do hotelu i zobaczyć co z Ells, rozpakować się i takie tam duperele.
- Zadzwonię do ciebie po kolacji z wujkiem Simonem, powiesz mi gdzie się zatrzymaliście, okej?
- Okej, okej – powiedziałam całując swojego chłopaka przed wyjściem z hali. Oczywiście na pożegnanie przytuliłam resztę, Niall od razu się zarumienił… Uroczy Irlandczyk. Złapałam za swoje torby z zakupami i ruszyłam w stronę hotelu. Po 30 minutach byłam już przed samym wejściem, portier otworzył mi drzwi, uderzyła we mnie przyjemna fala gorącego powietrza, tak że aż dostałam rumieńców. Wyciągnęłam klucz do swojego pokoju, położyłam torby przy łóżku i wpadłam do pokoju przyjaciółki. Elli leżała na łóżku z pustą butelką po Jack’u.
- Elli, cholera dziewczyno!- usiadłam na brzegu lóżka.- Tak beze mnie?!- rzekłam oburzona. Elli zaczęła bełkotać, że z barku mam sobie coś wziąć. Nie pierwszy i nie ostatni raz widzę ją w takim stanie, więc zrozumiałam wszystko co mówi. Poszłam do barku i wyciągnęłam sobie drinka, położyłam się tuż obok niej. Zaczęłam jej opowiadać co kupiłam, ale dziewczyna zasnęła… Może to i lepiej, bo do koncertu musi mi wytrzeźwieć.

Z perspektywy Niall’a.
Siedzieliśmy wszyscy w naszym busie i jak zwykle dopadła nas głupawka. Zayn z Louis’em  do „Sorry for Patry Rocking”, ja z Harry ’m jedliśmy pizzę i kebaba. A Liam rozmawiał z Danielle.
- Dobra, chłopcy, spokój, dojeżdżam do hotelu w którym będziecie teraz mieszkać, więc zachowywać się! – powiedział Paul, a wszyscy się wyszczerzyli do niego.
- Pewnie.. Uhm, Biegniemy! – powiedziałem z pełną buzią.
- Do ciebie Horan mówić, że masz nie mówić z pełną buzią to jak mówić do osła! – powiedział Liam, który zakładał na siebie granatową bluzę.
- No spoko, już zjadłem! – pokazałem język i nałożyłem na głowę czerwoną czapkę. Zayn nałożył skórę, Harry marynarkę, a Louis szarą bluzę.
- GOTOWI? – krzyknął Paul.
- Tak jest, sir! – powiedzieliśmy głośno chórem, a potem wybuchliśmy śmiechem.
- Dobra, spokój! Wychodzimy. – powiedział, a wszyscy pośpiesznie udaliśmy się do wyjścia. Tuż przy autobusie ustawiła się wielka grupa fanów.
- NIALL! – krzyknęła jedna, a ja podszedłem do niej i ustawiłem się do zdjęcia. – Dzięki wielkie! Jesteś wspaniały! – powiedziała, uśmiechnąłem się do niej i odszedłem do chłopaków, którzy aktualnie rozdawali autografy. Spojrzałem na nich i ruszyłem do hotelu. Po pewnej chwili dołączyli do mnie.
- Boże, ile ich jest! Obłęd! – powiedział Louis, a ja mu przytaknąłem. Podeszliśmy do Paula, który trzymał 5 kart do pokoi.
- Zayn masz pokój numer 1797, Harry masz 1795, Louis numer 1794 a Liam masz numer 1793, a ty Niall 1798. – Uśmiechnąłem się i chwyciłem za kartę i pobiegłem do pokoju. Słyszałem kroki chłopaków, którzy biegli tuż za mną, a potem przeciągnąłem kartą po czytniku i otworzyłem drzwi do mojego królestwa. Położyłem się na łóżko i zasnąłem szybciej niż myślałem. Ale dosłownie dziesięć minut później ktoś nawalał w moje drzwi.
- Co do jasnej cholery? – krzyknąłem i otworzyłem drzwi, a tam zastałem piękną dziewczynę, o kasztanowych włosach i wielkich, czarnych oczach. – Znaczy, sorka, co chcesz? – poprawiłem się szybko.
- Uhm, chyba pomyliłam pokoje, moja kuzynka mówiła, że mieszka pod tym numerem, przepraszam.. – zmieszana chciała odejść, ale chwyciłem ja za nadgarstek.
- Zostań, co? Nic nie mam do roboty przez te 2 godziny, więc może wejdziesz? - uśmiechnąłem się i otworzyłem szerzej drzwi. Dziewczyna weszła do środka i uśmiechnęła się szeroko.
- Niall jestem. – powiedziałem, przeczesując sobie dłonią włosy.
- A ja Natallie, mówią na mnie Nallie. – uśmiechnęła się dziwnie. – No wiesz.. Niall i Nallie. – zaśmiała się.
- O cholera, nie zajarzyłem na początku. – wybuchnąłem śmiechem. – Miło mi Nallie. – usiadłem przy stoliku.- Chcesz coś do picia? Drink, woda lub napój jakiś zimny? – zapytałem.
- Hm, poproszę colę. – powiedziała, a ja rzuciłem jej puszkę z colą. – dziękuję.
- Co robisz w Manchesterze? – zapytała się mnie po chwili ciszy.
- Trasa koncertowa, więc z musu jestem. – powiedziałem, biorąc łyka wody gazowanej.
- Trasa? Śpiewasz? – zapytała się mnie, a ja w duchu dziękowałem, że nie wie kim jestem.
- No śpiewam, jakoś tak wyszło, że jestem w zespole. – powiedziałem.
- O, a ja dzisiaj idę na jakiś koncert z kuzynką, zabiera mnie.. Zespół nie nazywa się czasem.. Kurde, zapomniałam… Co z kierunkiem. – powiedziała zmieszana i usiadła na brzegu łóżka.
- One Direction – powiedziałem i się uśmiechnąłem łobuzersko.
- No, o! Idę na wasz koncert! – powiedziała i wzięła łyka coli.
- To się spotkamy, widzę. – powiedziałem.
- No ja myślę, że gdzieś mnie wypatrzysz w widowni.
- Ciebie? Zawsze.. – zaśmialiśmy się i spojrzeliśmy na siebie. Przez minutę nikt się nie odzywał, aż nagle zadzwonił mój telefon.  – Przepraszam, musze odebrać, to Louis! – powiedziałem i nacisnąłem ikonkę z zieloną słuchawką.
- Co Louis?
- Za 15 minut u mnie w pokoju, party w basenie!
- Okej, będę, ale jaki numer?
- 1794.
- Biegnę!
Rozłączyłem się i spojrzałem na dziewczynę.
- Chłopacy mnie wołają, musze iść. Spotkamy się kiedyś? – zapytałem podchodząc do drzwi, a dziewczyna tylko na mnie zerknęła i się uśmiechnęła.
- Może. – i tyle ją widziałem. Ruszyłem do pokoju Lou i otworzyłem drzwi a tam zastałem przyjaciół z 4 dziewczynami.
- Co wy tu robicie? – zapytałem chłopaków.
- Zayn’owi się nudzi, więc zaprosił koleżanki.  Powiedział Liam. – Dwie dla niego i dwie dla ciebie. – powiedział i wybuchł śmiechem.
- No raczej nie, ja już kogoś poznałem. – powiedziałem, a  chłopcy gwizdnęli.
- Kto?
- Jaka?
- Ładna jakaś? – Przekrzykiwali się, a ja wybuchnąłem śmiechem.
- Nallie, poznacie ją kiedyś. – powiedziałem.
- No to Zayn ma 4 koleżanki. – powiedział Harry.
- Uwielbiam dziewczyny, ale ja już kogoś mam. – powiedział Zayn, który chyba coś wypił.
- Cześć wam! – krzyknęliśmy razem, a  dziewczyny wyszły z pokoju.
- PARTY CZAS ZACZĄĆ! – wrzasnął Louis i wskoczył do basenu, a my razem za nim.
- Która godzina tak w ogóle? – zapytał się Liam.
- 19! – powiedziałem.
- Za godzinę jedziemy z Paulem do Simona a potem koncert. – powiedział Liam.
- O cholera! To chyba dzisiaj party nie będzie. – powiedział smutny Harry.
- No niestety! – powiedziałem i wyszedłem z basenu, za mną podążyli chłopcy.
- O 18:45 na holu głównym! – krzyknął Liam i wszyscy rozeszliśmy się do pokoi.

Z perspektywy Elli.
Obudziłam się i zerknęłam przed siebie. Obraz chwile migotał, był cały zamazany, a po chwili odzyskałam pełna świadomość i zobaczyłam, że mój pokój wyglądał jakby przeszło po nim tornado. Obok mnie leżała Mari, która trzymała w dłoni butelkę Szkockiej. Ja w ręku miałam Jack’a.
- Cholera! – przeklęłam na tyle głośno by obudzić przyjaciółkę.
- Co jest? – zapytała sennym głosem.
- Jest już  18, a my nic nie zrobiłyśmy.
- Cholera! – przeklęła tym razem przyjaciółka.
- Co jest? – powtórzyłam słowo w słowo za nią.
- Za 3 godziny mamy koncert! – powiedziała.
- Jaki?
- Urodzinowy, nie wkurzaj mnie, tylko się ubieraj! – powiedziała.
- Nie mam żadnych ciuchów odpowiednich na koncert! – pisnęłam.
- Byłam na zakupach i mam dla Ciebie coś idealnego! – powiedziała i podała mi torbę. Zajrzałam do środka i ujrzałam TO! Spojrzałam na przyjaciółkę.
- Dziękuję! – przytuliłam ją i pobiegłam do łazienki się ubrać i umalować. Słyszałam tylko trzask drzwi i zdałam sobie sprawę, że przyjaciółka opuściła mój pokój i poszła sama się uszykować. Po godzinie 19 wyszłam z łazienki i udałam się do niej do pokoju.
- Ja nie mogę! Nie z tej planety Mari! – pisnęłam. Przyjaciółka była ubrana w TO!
- Dzięki, dzięki! A teraz chodź, bo się spóźnimy. – pociągnęła mnie za rękę i zeszłyśmy do holu.  Tam zobaczyłyśmy grupę fotoreporterów.
- A to co? Jestem gwiazdą? – zapytałam, wybuchając śmiechem.
- Nie, nie wiem o co chodzi. – powiedziała, łapiąc mnie pod rękę. Tam dopadła nas jedna z dziennikarek.
- Jesteś dziewczyna Zayn’a Malik’a? jak długo go znasz? Co możesz o nim powiedzieć? – zapytała mnie, a ja spojrzałam na nią ze łzami w oczach.
- Pani nic nie wie i niczego się nie dowie. – powiedziałam i przepchałam się z Mari do taksówki i odjechałyśmy.
- Będziesz na mnie zła.. – powiedziała powoli przyjaciółka.
- Co zrobiłaś? – zapytałam, zerkając na nią.
- Koncert… On jest chłopaków. – powiedziała, a  ja momentalnie poczułam napływające ciepło do mojego ciała.
- Jak? Czemu mi to robisz? – zapytałam ze łzami w oczach.
- Musisz z nim pogadać.. On cię kocha i nie pozwoli byś cierpiała przez niego.. Daj mu szanse. – powiedziała.
- Po co?
- Jak to po co? Dziewczyno! Byłaś w  śpiączce kilka dni, nie mogli cię wybudzić tak szybko i wiesz co? Zayn siedział przy tobie cały czas, nie wychodził jeść, nic nie robił tylko czuwał przy tobie z nadzieją , że  się obudzisz… Budzisz się i go nie pamiętasz, a  potem sobie przypominasz.. Okej! A teraz znów mu to robisz? ON CIĘ KOCHA! DAJ MU SZANSĘ I BĄDŹCIE SZCZEŚLIWI! – prawie krzyczała, gdy to mówiła, a ja poczułam, że miała rację.
- Przepraszam. – wyjąkałam i chwyciłam jej dłoń, którą wystawiła w moim kierunku. – Kocham cię i dziękuje ci za wszystko! – powiedziałam i się uśmiechnęłam. Po 15 minutach siedziałyśmy już w pierwszym rzędzie i czekałyśmy na rozpoczęcie koncertu. Nagle usłyszałam wrzask, pisk dziewczyn siedzących w sali. To chłopcy pojawili się na scenie!
- Cześć wam wszystkim! – zaczął Liam. – Ile was tu jest!  - powiedział zadowolony, a ja odwróciłam się i rozejrzałam się po sali. Było ponad 10 tysięcy ludzi.
- Mamy nadzieje na dobrą zabawę! – powiedział Harry i zaczęli śpiewać „ Another World” . Wszyscy wstali i zaczęli bujać się i śpiewać wraz z nimi. Efekt był niesamowity! Obserwowałam cały czas Zayn’a, ale on nie zwracał na mnie uwagi. Za to Harry zdążył już puścić oczko do Mari i wyszeptać ciche: „ cześć piękna”. A Zayn? Zayn nic, dla niego już się nie liczę. Skończyli śpiewać którąś piosenkę z kolei, a potem usłyszałam głos Zayn’a.
- Jest was tyle, a nie każda potrafi się zachować jak prawdziwa Directionerka, nie może zaakceptować tego co robimy i z kim się spotykamy. To nas boli, a wiecie co nas bardziej boli? Że to przez waszą miłość do nas zachowujecie się tak! Bez was nas nie ma, dlatego proszę was w imieniu całej grupy! Zaakceptujcie to jakimi ludźmi jesteśmy i z kim się spotykamy! – powiedział Zayn i obrócił się w moja stronę, patrząc na mnie swoim wzorkiem pełnym miłości. – Elli, chodź tu do nas! – powiedział Zayn, a ja wspięłam się na scenę i stanęłam jak wryta! – To jest Elli Joyce,  jest piękną, mądrą dziewczyną, ale przede wszystkim kobietą mojego serca i jeśli tego nie zaakceptujecie, nie możecie nazywać się Directionerkami. – spojrzał na mnie, a ja miałam łzy w oczach. – Kocham Cię i wybacz mi! – powiedział do mnie, bez udziału mikrofonu. Nie wiedziałam co powiedzieć, dlatego rzuciłam mu się na szyje i pocałowałam namiętnie. Na sali rozległ się jeden wielki chaos, wszyscy krzyczeli „ Zelli!” i „Kiss now!”.
- Po pięknej przemowie Zayn’a, zaśpiewamy dla Elli „Sto lat”, bo kończy dzisiaj 17 lat! – na sali wszyscy zaczęli śpiewać dla mnie, a w moich oczach zgromadziły się łzy. Tym razem nie były to łzy smutku, czy też bezradności, były to łzy szczęścia.
- A teraz dla  was wszystkich jedna z piękniejszych naszych piosenek – „Moments”. – powiedział Harry i zaczęli śpiewać. Przytuliłam się do Zayn’a, czując bicie jego serca.
- Kocham Cię i jesteś dla mnie wszystkim! – powiedziałam. – Przepraszam za wszystko
- Nie przepraszaj mnie za nic, bądź zawsze i mnie kochaj, a  wtedy mogę żyć wieczność, byle by z Tobą! – wyszeptał do mnie na ucho i zaczął śpiewać swoją część piosenki. Puściłam jego dłoń, którą trzymał cały czas w mocnym uścisku i zeszłam ze sceny. Przyjaciółka uśmiechnęła się do mnie szeroko.
- Jest tego wart, nie? – powiedziała, a ja w odpowiedzi uśmiechnęłam się szeroko, przytakując głową. Koncert trwał jeszcze godzinę i, gdy nastąpił koniec, udałyśmy się w stronę garderoby. Tam każda z dziewczyn prosiła o zdjęcie ze mną.. Godziłam się, pod warunkiem, że Mari stanie ze mną do zdjęcia. Dziewczyny się dziwiły, ale się godziły. Gdyby tylko wiedziały, że stoją obok wybranki Harry’ego Styles’ a, padłyby. Gdy już wszystko się skończyło, stanęłyśmy na końcu i czekałyśmy aż wszystkie dziewczyny wejdą i wyjdą od chłopaków. Pod ścianą, gdzie stałyśmy, podszedł do nas ochroniarz, którego dobrze znałyśmy z Londynu jak i Wolverhampton, i na przeprosił i powiedział, że wie o nas i będzie nas zawsze wpuszczał. Zadowolone, uśmiechnęłyśmy się i podeszłyśmy pod drzwi chłopaków.
- Uf, to już wszystkie! – powiedział głośno Harry, oj chłopak się naraził.
- To ja już nie mogę? – wpadła do garderoby wzburzona Mari.
- Zapomniałem.. – powiedział, a Mari spojrzała po twarzach chłopaków.
- Ja nie zapomniałem! – podniósł rękę do góry Niall, a za nim Liam.
- Chociaż wy! – powiedziała przyjaciółka i podeszła do swojego chłopaka i go pocałowała. – Już mnie chyba nie zapomnisz, co?
- Nigdy! – powiedział i ją przytulił. Patrzyłam tak na zakochana parę i się szeroko uśmiechałam. Nagle tuż koło mojej twarzy pojawiła się twarz mojego ukochanego.
- O hej! – powiedziałam, obracając się do niego i muskając jego wargi.
- Cześć, ponownie! – powiedział z wielkim uśmiechem na ustach.
- Co dzisiaj robimy , zakochańce? – zapytał się wszystkich Liam.
- Hm.. Może w końcu poświętujemy moje urodziny? – zapytałam.
- Właśnie! To jedziemy do naszego hotelu, co nie? – powiedział Louis.
- A może do naszego? – odezwała się Mari.
- Ale w „Arora” jest najlepiej! – krzyknął Niall.
- O! My też tam mieszkamy! – powiedziałam i się szeroko uśmiechnęłam. – No to jedziemy do „Arora”! – i zebraliśmy się wszyscy i ruszyliśmy do autobusu. Nagle drogę zagrodził mi Zayn. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.
- Co jest? – zapytałam, przyglądaj mu się.
- Nic, po prostu muszę cię znów o coś zapytać.. – powiedział mulat, a ja poczułam, że moje serce wchodzi na najwyższe obroty. – Wiec.. – nie dałam mu dokończyć.
- Tak! – powiedziałam.
- Co tak?
- tak, Zayn’ie Malik ‘u zostanę twoją dziewczyna. Ponownie! – powiedziałam, a chłopak pocałował mnie namiętnie. Czując jego wargi na swoich uśmiechałam się w głębi duszy. Jak dobrze, że mam kogoś takiego jak on, jest niesamowity.
- Idziemy? – zapytał odrywając się ode mnie. Smutno pokiwałam głową i go wyminęłam i poszła do chłopaków. Wsiadłam do autobusu i usiadłam przy stoliku i chwyciłam jabłko, które tam leżało.
- Mogę? – zapytałam Niall’a.
- Ja takich rzeczy nie jem, więc śmiało! A tak w ogóle, po co się pytasz.. Skoro jesteś Pani Malik nie powinnaś się pytać, bo wszystko co nasze jest i twoje. – powiedział Niall, a ja się ciepło uśmiechnęłam i nadgryzłam jabłko. Usiadłam przy szybie i czekałam, aż autobus ruszy. Poczułam jak ktoś chwyta mnie za rękę ,a  następnie przytula się do mnie. Obróciłam się i ujrzałam mojego i jedynego bruneta. Uśmiechnęłam się  do niego i odwróciłam głowę do szyby. Cała drogę do hotelu przesiedziałam zastanawiając się tak naprawdę nad tym czego ja chciałabym w te urodziny dostać.
- Wysiadamy! – szarpnął mną Louis, a ja przestraszona aż podskoczyłam.
- Okej, Okej! – podniosłam dłonie w geście obronnym i zaczęłam wysiadać. Wysiedliśmy z autobusu i udaliśmy się w wejścia do hotelu. Portier otworzył nam drzwi  i znaleźliśmy się w ogromnym holu.  Spojrzałam po twarzach chłopaków oraz przyjaciółki i ruszyłam w stronę pokoju.
- Poczekaj! – usłyszałam krzyki swojego chłopaka.
- Co? – obróciłam się gwłtownie i wpadłam na niego.
- Gdzie idziesz? – zapytał się mnie, patrząc mi w oczy.
- No do pokoju. – zdezorientowana odpowiedziałam.
- Ale przecież twoje urodziny.. – powiedział.
- Zapomniałam. – wyszczerzyłam się i wysunęłam zza jego ciała. – Idziemy do mojego pokoju!
- Raczej nie.. Bo Elli, żadnego alkoholu tam nie ma.. – powiedziała Mari. Wybuchnęłam śmiechem, a każdy patrzył na mnie dziwnie.
- Mniejsza.. – wydukałam. – No to nie wiem gdzie..
- Mamy piętro zarezerwowane, więc może tam? – zaproponował Louis.
- Które? – zapytała się przyjaciółka.
- No by było zabawniej to ostatnie. – powiedział Niall.
- No to jedziemy! – krzyknął Harry. Ruszyliśmy w stronę windy.
- Ale stop! My z Mari idziemy się tylko trochę ogarnąć. – powiedziałam. Kiwnęli głowami na zgodę i pojechali na ostatnie piętro, a my wysiadłyśmy przy tym, gdzie miałyśmy pokoje. Od razu założyłam TO!, pomalowałam oczy czarną kreską i pomalowałam usta czerwoną szminką. Szybko wybiegłam z pokoju i pobiegłam do Mari. Otworzyłam szybko drzwi i zobaczyłam przyjaciółkę ubraną w TO!
- Idziemy? – zapytałam, mierząc ją od góry do dołu.
- Pewnie! – powiedziała i ruszyła za mną na samą górę. Wsiadłyśmy do windy.
- Dzięki! – powiedziałam.
- Za co? – zdziwiona spojrzała na mnie.
- Za dzisiejszy koncert. – powiedziałam, a drzwi od windy się otworzyły. Moje usta mimowolnie się otworzyły.

Z perspektywy Harry’ego.
Piętro było całe w balonach, na kolumnach był przyczepiony wielki napis „Wszystkiego najlepszego Elli!”, stoły były zastawione jedzeniem.
- Raj! – krzyknął Niall. Zayn poklepał go po ramieniu.
- Stary, to ma być raj dla Elli! – powiedział.
- Hm, dla niej rajem byłoby łóżko i ty. – wytknął język blondyn.
- Zamknij się! – powiedział Zayn i szturchnął go.
- Spokój mi tu! – powiedział Liam, który jak zwykle wszystkich musiał godzić.
- Ale przecież jest spokój, co nie mój kochany Niallerku? – powiedział Zayn przytulając Horan ’a
- O, kurde. One już tu są! – powiedziałem i ustawiliśmy się w półokręgu. Do sali weszły dziewczyny. Twarz Elli wyglądała bajecznie.
- Nie mogę! – wybuchnął śmiechem Louis.
- Z czego? – zdezorientowany spojrzałem na niego.
- Patrz na jej fejsa! – Louis ze śmiechu przykucnął.
- Dzięki wielkie, Lou! – powiedziała brunetka, a wszyscy przenieśli wzrok z Louis’a na nią.
- STO LAT, STO LAT, NIECH ŻYJE, ŻYJE NAM! – śpiewaliśmy zgodnie, a brunetka podeszła do każdego i go przytuliła, całując w policzek. Komicznie wyglądało to, jak podeszła do Zayn’a i chciała mu dać buzi w policzek, a chłopak chwycił ją za policzki i przywarł do niej. Oderwałem od nich wzrok i spojrzałem na moją blondyneczkę. Przybliżyłem się do niej i ją mocno przytuliłem. Spojrzała na mnie zaskoczonym wzrokiem, a potem mnie pocałowała. Uwielbiam smak jej ust, jest taki słodki. Poczułem jej język, który przejechał po moich zębach i się od niej odsunąłem.
- Kocham cię! – powiedziałem, odpowiedziała mi tym samym.
- Dobra, koniec tego! Zaczynamy świętować urodziny naszej Elli, kochanego Ellsika, słodkiej Elliszonki..  – powiedział Louis, a każdy ze śmiechu łapał się za brzuch. Oberwało mu się za to w bark od dziewczyny, a następnie przytuliła go. Chwyciłem szampana i go otworzyłem. Na sali rozległ się wielki huk.  Nalałem każdemu do kieliszka i wypiliśmy go.
- Dzięki wam! – powiedziała brunetka, a my spojrzeliśmy po sobie.
- Mamy dla ciebie prezent.. – powiedział Niall.
- Wasza znajomość jest dla mnie najlepszym prezentem, więc niczego nie chcę. – powiedziała.
- Ale to prezent od serca. – powiedział Zayn i wyciągnął zza pleców prezent. Dziewczyna z trudnością utrzymała to i otworzyła z papieru. Na jej ustach pojawił się uśmiech, a po policzkach pociekły łzy.
- Dziękuje bardzo! Najpiękniejszy prezent, serio! – powiedziała i odwróciła w naszą stronę obraz. Byliśmy tam wszyscy. Ja, Mari, Louis, Liam, Niall i Zayn oraz ona. Zdjęcie z party nad jej basenem, gdzie ustawiliśmy się wszyscy do wspólnego zdjęcia. – Chodźcie tu na grupowego przytulasa! – powiedziała i wszyscy przytulili się do niej.  Nagle z głośników dobiegła nas muzyka. Wszyscy się odłączyliśmy od siebie i zaczęliśmy poruczać się w rytm piosenek, które leciały. W pewnym momencie Mari chwyciła mnie za rękę i pociągnęła w stronę ogromnych drzwi szklanych. Tam wyszliśmy na świeże powietrze i spojrzałem na nią pytającym wzrokiem.
- No co? – zapytałem się jej.
- Nic, chcę spędzić chwile z tobą, chyba mogę? – powiedziała i spojrzała na mnie wzorkiem pełnym tęsknoty.
- Co za głupie pytanie! No pewnie, że tak! – przytuliłem ją, a ona położyła głowę na mojej piersi. Tak przytuleni staliśmy przez kilka minut, gdy nagle na taras wparował Louis.
- Co tu się dzieje? Harry, kochanie, zdradzasz mnie?! Jak ty tak możesz! – powiedział z udawanym przerażeniem.
- On jest mój! – odezwała się blondynka.
- Potwierdzam! – powiedziałem.
- Jak to? No nie! – powiedział Louis i wyszedł z tarasu.
- Chyba się obraził. – powiedziała.
- Coś ty! Jeszcze przyjdzie do mnie do łóżka nie raz, nie dwa i będzie się tulił.
- Zabraniam!
- Czemu?
- Bo od dzisiaj śpisz ze mną! – powiedziała, a ja zamknąłem jej twarz pocałunkiem.

Z perspektywy Zayn’a.
Harry z Mari wyszli na taras, Niall siedzi przy stole i je, normalka. Liam dzwoni do Danielle i chce się z nią spotkać. A ja? Chwytam za ramiona swoją dziewczynę i obracam ją w swoją stronę, bo dotychczas stała do mnie plecami.
-Co ty robisz? – zapytała.
- Chcę ci coś pokazać, pójdziesz ze mną? – powiedziałem, łapiąc dziewczynę za rękę. Pokiwała głową i poszliśmy w stronę wyjścia ewakuacyjnego.
- Musimy się wspinać? – zapytała.
- A jakiś problem związku z tym?
- Szpilki. – wskazała głową w dół. Uśmiechnąłem się szeroko i podniosłem ją na ręce. – No chyba nie! – próbowała mi się wyrwać, ale ja zacząłem wspinać się po drabinie. Po chwili poczułem chłodny podmuch wiatru na swojej twarzy i postawiłem dziewczynę na podłodze.
- Gdzie jesteśmy? – zapytała.
- Chodź! – pociągnąłem ją za rękę, dopóki nie doszliśmy do barierek. Przed nami ukazywał się piękny widok, ponieważ widzieliśmy panoramę Manchesteru.
- Jak tu ładnie! – powiedziała.
- No tylko ładnie, bo przy tobie to jest nic! – powiedziałem i wpiłem się w jej usta. Całowaliśmy się namiętnie, ale rozkoszując się każdym ruchem naszych warg. Gdy już poczułem, że dziewczyna się odchyla spojrzałem na nią i rzekłem. – Mam coś dla ciebie.
- Co? Dostałam już od was prezent.
- „Was” nie ode mnie samego. – powiedziałem i wyciągnąłem z tylnej kieszeni malutkie pudełeczko.
- Co to jest? – zapytała.
- Otwórz, a się przekonasz. – powiedziałem. Dziewczyna chwyciła pakunek i otworzyła go. Chwyciła w rękę naszyjnik i przyglądała się mu. Na jej ustach malował się uśmiech, następnie spojrzała na mnie.
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję! – powiedziała i rzuciła mi się na szyje. Zaśmiałem się i przytuliłem się do niej. – Założysz mi? – zapytała, a ja chwyciłem naszyjnik z dużą literką „Z”, gdzie na niej małymi literkami było wygrawerowane „How wonderful life is now you're in the world”. Nałożyłem na szyje, a na koniec pocałowałem ją w kark. Obróciła się do mnie i wyszeptała ciche:
- Kocham cię! – spojrzała na mnie.
- Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo ja cie kocham! – powiedziałem i musnąłem jej usta. Złapała mnie za rękę i rzekła:
- Chodź do wariatów, w końcu tylko raz się kończy siedemnaście lat! – i zeszliśmy do nich. Mari siedziała Harry’emu na kolanach, Liam jadł z Niall’em, a Louis.. Właśnie, gdzie Louis?
- Gdzie jest Louis? – zapytała Elli, ubiegając mnie.
- Właśnie. – podchwyciłem.
- Poszedł do pokoju, powiedział, że jak Harry go nie chce to nie będzie tutaj siedział. – wybuchliśmy śmiechem.
- Bawimy się dalej czy idziemy w ślady Lou? – zapytał Niall.
- Idziemy spać! – zadecydowała Elli, a wszyscy wstali z miejsc i poszli do windy. Niall trzymał w dłoniach wielką miskę chipsów.
- Po co ci to? – zapytała Mari.
- No nie wiesz? Przecież to nasz głodomorek! – powiedział Harry, a Niall udał obrażonego. Winda zatrzymała się na naszym piętrze i wysiedliśmy z niej. Do pierwszego pokoju weszła Mari, a za nią podreptał Harry.
- Dobranoc! – krzyknął Liam i wszedł do swojego pokoju, następnie wszedł do pokoju Niall. Gdy przyszła kolej pokoju Elli, dziewczyna się odwróciła i spojrzała na mnie.
- Dobranoc! – musnęła moje usta i chciała zamknąć, postawiłem nogę między drzwi.
- Dzisiaj śpię z tobą. – powiedziałem i przywarłem do dziewczyny, całując ją. Zatrzasnąłem drzwi za nami i poszliśmy w stronę łóżka całując się.

______________________________________________
Siemanko <3 dzisiaj kolejny rozdział, dosyć długo wyczekiwany. Mamy nadzieję,że się spodoba. Przy okazji, pragnę poinformować czytających, o tym, że rozdział XVI pojawi się wtedy kiedy będzie 15 komentarzy. Pozdrawiamy, buziaki :* + POZDROWIENIA DLA KATARZYNY TOMLINSON I FILIPKA, KTÓRY ZAGLĄDA NAM DO OPOWIADANIA :) / clauds & camille

27 komentarzy:

  1. świetny rozdział. taki długi i piękny <3 Zelli... wspaniałe ! urodziny, koncert, niezwykły zbieg okoliczności ^^ ;)
    Cudowny, nie mogę doczekać się następnego :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudownie <3 czekam na XVI!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeezu cudny jest ten rozdział. Najbardziej podoba mi się Elli <3 Koooooocham :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham Was i dziękuję, za ten rozdział. Był taki magiczny i płakać mi się chciało jak go czytałam :> :* <3

    OdpowiedzUsuń
  6. najlepszy opowiadania! :* kocham to!

    OdpowiedzUsuń
  7. super oby tak dalej , może kiedyś co dacię jakąś scenę miłosną ?? :D

    OdpowiedzUsuń
  8. kurcze świetny rozdział! dodawaj kolejny ;)
    zapraszam do sb another-world-with-you.blogspot.com ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. JEEEEEEEEEEEJ! więcej więcej więcej! ;********

    OdpowiedzUsuń
  10. Siemanko ! Chciałam wam powiedzieć ze nasza założycielka blogu i twórca tak wspaniałych i wzruszających rozdziałów Kamila( https://www.facebook.com/update_security_info.php?wizard=1#!/kamsx3) wygrała konkurs na Najładniejszą Directionerke.<3 ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki Kaśka, dzięki ! zajebista jesteś.. / Camille

      Usuń
    2. Gratuluje <333

      Usuń
    3. gratulacje Camille! :*:*:*:*

      Usuń
  11. A tak wg to świetny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Jest 15 komentarzy ! Czekam na XVI ! <333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nabiłaś komentarze i myslisz, ze dostaniesz? LOL, nie! / clauds ohohoho

      Usuń
    2. No ej ;D dawaj 16 a nie !

      Usuń
    3. Tylko 4 ;d bo mi sie tak podoba ze nie moge sie doczekać ;p

      Usuń
    4. pech Katarzyna Tomlinson! LOL ;d / clauds

      Usuń
  13. nie lubię tyle czekać, dawać kolejny! ;***

    OdpowiedzUsuń
  14. czekam na następny wraz z moją przyjaciółką Adą! ;) - Ola <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. własnie, czekamy na opowiadanie, bo strasznie wciaga! ;* - Ada

      Usuń
    2. miło czytać takie coś! :D / clauds

      Usuń
  15. Dawajcie następny, bo umieram! :-*

    OdpowiedzUsuń
  16. yyym a czemu ja nie moge przeczytać rozdziału 12 ani 13 tylko mam od 15 . ? ; o

    OdpowiedzUsuń