Z perspektywy Elli.
Przez okno przebijały się promienie słońca. Zadowolona, z
uśmiechem na twarzy wstałam z łóżka i sięgnęłam po laptopa, siadając ponownie w
łóżku. Była godzina 6:20. Po kilku minutach, postanowiłam w końcu ubrać TO! i
zeszłam na dół do rodziców. Niestety, nie było ich. Zostawili mi tylko
karteczkę "Dowiedzieliśmy się o delegacji wczoraj wieczorem i
zapomnieliśmy Wam powiedzieć. Wylecieliśmy do Szwecji na 2 tygodnie, pieniądze
tam gdzie zawsze. Mama&Tata x". Nie no, super. W dniu moich urodzin?
Bosko. Powinnam się do tego przyzwyczaić. Nalałam sobie mleka do szklanki,
sięgnęłam po batona z półki i usiadłam przy stole. Włączyłam telewizor i
wyłączyłam go równie szybko co włączyłam, bo nic nie było. Sięgnęłam po swój
telefon i próbowałam dodzwonić się do Zayn’a, by podziękować mu za wczorajszy
dzień i, że dzięki niemu wszystko sobie przypomniałam. Niestety, nie odebrał,
dlatego nagrałam mu się na pocztę: ”Zayn, jak tylko będziesz mógł to się odezwij,
kocham cię”. Wkurzona wyszłam z domu i przebiegłam się w stronę parku.
- Poczekaj! – usłyszałam czyjś głos i się zatrzymałam.
Zmęczona takim dystansem, obróciłam się i ciężko oddychając spojrzałam na dziewczynę,
która mnie wołała.
- Co? – zapytałam, mówiąc przez zęby.
- To ty jesteś ta laska co się tuli do Malika? – zapytała, a
mnie zrobiło się słabo, jak zwykle, gdy ktoś wspominał o mulacie.
- Hm, o czym ty mówisz? – wyraźnie powiedziałam, akcentując
każdy wyraz.
- Zdjęcie z koncertu w Wolverhampton. Ty. Malik.
Przytulenie. Po koncercie. Już pamiętasz? – powiedziała, dziwnie mi się
przyglądając.
- To mój kolega. – powiedziałam, krzywiąc się.
- Kolegę przytulasz? Serio? Niezła jesteś.. I to do takiego
chłopaka? Coś miedzy wami jest! – blondynka, która cały czas wyglądała na
przyjazną, nagle zaczęła się do mnie niebezpiecznie zbliżać. – Jeśli z nim
jesteś.. A na bank jesteś! To uwierz, że dziewczyno jesteś skończona! –
powiedziała i rzuciła się na mnie. Chwyciła mnie za włosy i pociągnęła.
Syknęłam, przechylając głowę w dół. Dziewczyna wykorzystała to, że jestem
akurat schylona i zamachnęła się ręką, uderzając mnie w głowę. Zrobiło mi się
czarno i momentalnie zamachnęłam się łokciem i uderzyłam ją w brzuch.
Dziewczyna natychmiast puściła moje włosy i z bólu usiadła na ziemi. Szybko
uciekłam w drugą stronę niż mój dom się znajduje. Nie wiedziałam gdzie biegnę.
Łzy napływały mi do oczu i zamazywały obraz.
- Stój! – krzyknęła dziewczyna. Nie odwróciłam się i
przyśpieszyłam. Słyszałam jej kroki za mną. Ciężko oddychając nie mogłam dłużej
biec, skręciłam w boczną uliczkę i wpadłam na kogoś.
- Co do..? – nie dokończyłam, bo zobaczyłam jego! Oczy
zaszły mi łzami, przegryzłam wargę.
- Elli, co się.. – nie dałam mu dokończyć, bo przytuliłam
się do niego. – Kochanie, co jest? – Łzy pociekły mi po twarzy.
- Nic, po prostu.. Ty i ja to.. – nie dokończyłam, bo mną
zachwiało i znalazłam się ponownie w jego objęciach. Wziął mnie na ręce i usadowił
na ławce, która stała przy ulicy. Poczułam silne ukłucie tuż przy skroniach i
przejechałam opuszkami palców, a następnie zerknęłam na nie. Była tam krew.- Zayn, nie możemy się spotykać! –
powiedziałam w końcu.
- Co ty gadasz?! Uderzyłaś się w głowę i gadasz głupoty! –
powiedział wkurzony mulat.
- Odwal się od mojej głowy, to twoje fanki wszystko zrobiły!
Ja nie chce mieć nic wspólnego ani z nimi, ani z w-a-m-i! – przeliterowałam
ostatnie słowo, by dać nacisk na to o czym mówię.
- Nie zgadzam się! – powiedział.
- Nie musisz! – podniosłam się, zaś ten chwycił mnie za
nadgarstek. – Puść mnie w tej chwili! – oczy przekrwione od płaczu zerknęły na
niego i wyrwałam się.
- Elli! O czym ty mówisz? – krzyczał za mną, a ja już
biegłam w stronę domu. Odkrzyknęłam tylko, że ma fanki i niech nimi się zajmie,
a o mnie zapomni. Biegłam przez chwile, nie wierząc, że w tak ważny dla mnie
dzień zdarzyło się tyle rzeczy. Po dziesięciu minutach dobiegłam do domu i
natychmiast ruszyłam w stronę swojego pokoju. Tam rozebrałam się i postanowiłam
się pójść umyć. W wannie wszystkie moje problemy wydały się beznadziejne i
stwierdziłam, że nie powinnam się tak łatwo poddawać, ale było za późno. Mogłam
się spodziewać, że chodzenie z Zayn’em nie będzie łatwym okresem w moim życiu. Wyszłam
szybko z wanny i ubrałam TO! I pobiegłam do Mari. Widząc się w lustrze nie
widziałam nic co mogło się wydawać dziwnego, moje rany czy też oczy. Gdy
ujrzałam duży biały dom, wbiegłam do niego bez pukania i ruszyłam do jej
pokoju. Panowały tam egipskie ciemności, cóż się dziwić, była dopiero 8.
Przyjaciółka się obudziła momentalnie i spojrzała na mnie zdziwiona.
- Co ty tu robisz? – zapytała. – Spać nie możesz? Już tak starość
na ciebie działa? – drwiła ze mnie.
- No nie, ale ubieraj się! Pamiętasz jak miesiąc temu
wygrałyśmy 2 bilety na darmowy lot po kraju? No to dzisiaj mam zamiar je
wykorzystać i lecimy do Manchesteru! – powiedziałam.
- Chyba zwariowałaś.. – powiedziała, a ja nie dałam jej
dokończyć.
- Moje urodziny, zrób to dla mnie, proszę! – powiedziałam,
patrząc na nią błagalnym wzrokiem.
- Okej! Ale na ile? – zapytała się mnie, podnosząc się.
- Na 3 dni, bo idziemy do szkoły w poniedziałek, a raczej
zaczynamy praktyki. – powiedziałam.
- Ale ja musze się spakować! – powiedziała przyjaciółka.
- Pakuj się! O 11 mamy wylot, ja teraz lecę do siebie i o 10
widzimy się na lotnisku. Cześć i dzięki! – krzyknęłam i wyszłam od niej z
pokoju. Po drodze minęłam Eric ’a i przybiłam mu tzw. Żółwika. Rodziców Mari
nie widziałam, ale to chyba dobrze, bo
by się zaczęli o wszystko pytać. Przybiegłam do domu i spakowałam sobie TO! TO!
TO! TO! TO!, wzięłam kartę mamy i gotówkę pozostawioną w szafce na słodycze.
- Alex, ja wyjeżdżam! Do niedzieli! – krzyknęłam, a brat
zjawił się przy mnie.
- Uważaj na siebie i wszystkiego najlepszego! – powiedział, wyciągając
zza pleców mały pakunek. Spojrzałam na niego zdziwiona i otworzyłam pudełko.
Ujrzałam tam śliczną bransoletkę!
- Dziękuję, jest piękna! – powiedziałam, a brat założył mi
ja na dłoń. Pocałowałam go w policzek, chwyciłam torbę i wybiegłam na autobus,
który zmierzał w stronę lotniska. Założyłam słuchawki na uszy i pogrążyłam się
we własne myśli. Dopiero, gdy ktoś mną potrząsnął, odłączyłam się od myśli i
zerknęłam na ta osobę i podziękowałam jej. Na lotnisku panował duży ruch, ale
po chwili zobaczyłam przyjaciółkę ubraną w TO i jej pomachałam, a kilka minut później
siedziałyśmy w samolocie. Zawsze się bałam latać, więc ścisnęłam dłoń
przyjaciółki, uśmiechając się krzywo.
- A teraz mów co się stało w głowę! – powiedziała, zbijając
mnie z tropu.
- Jak.. jak co się stało w głowę? – powiedziałam
zdezorientowana.
- Widzę przecież, no słucham. – powiedziała, a ja w duchu
zastanawiałam się skąd ta dziewczyna tak dobrze mnie zna.
- Pamiętasz koncert w Wolverhampton? Chłopców? Przytuliłam
wtedy Zayn’a i jakaś dziewczyna zrobiła nam zdjęcie no i dzisiaj dorwała mnie
blondyna, wyzywając i szarpiąc mnie.
Uderzyła mnie w twarz no i widzisz.. – powiedziałam zmieszana.
- Boże! Powiedziałaś to Zayn’owi? Zrobiłby coś.. –
powiedziała, ale jej przerwałam.
- Nie jestem z nim już i proszę nie pytaj co i jak. Nie dla
mnie jest ta cała otoczka wielkich gwiazd i nie będzie nigdy, dlatego chciałam
wyjechać z tobą. – powiedziałam, przechylając głowę i zerkając na nią.
- Dobrze.. – widziałam jak się krzywi i odwróciła głowę w
stronę okienka. Przez całą drogę się nie odzywała. Nawet gdy wysiadaliśmy i jechaliśmy
do hotelu nic nie mówiła. Dopiero, gdy znalazłyśmy się w hotelu spojrzała na
mnie i rzekła:
- Mogę mieć osobny pokój? Ostatnio mam dziwne noce i wole
być sama. – powiedziała, a ja kiwnęłam głową i chwyciłam dwie karty od dwóch
pokoi. Dostałam pokój numer 1796, a Mari
1792. Przyjaciółka znajdowała się 5 pokoi dalej ode mnie. Spojrzałam na nią
smutna i weszłam do pokoju.
- Super! Nie no, zarąbiście! – wydarłam się i rzuciłam się
na wielkie łóżko z baldachimem i chyba z setką poduszek. Nie wiem co mam zrobić
by się do mnie odzywała. Zerknęłam w stronę dużych drzwi, który znajdowały się
koło wielkiej beżowej komody, która pasowała kolorem do łóżka. Podniosłam się i
podeszłam do drzwi. Szybko je otworzyłam i zobaczyłam basen, stół i krzesła
oraz wielki barek. Otworzyłam drzwiczki od barku i ujrzałam całą gamę alkoholu.
Chwyciłam pierwsza z brzegu butelkę whisky i upiłam duże łyki. Poczułam
szumienie w głowie i się uśmiechnęłam.
Z perspektywy Louis’a.
Wszyscy siedzieliśmy w samolocie, który leciał w stronę
miasta, gdzie mieliśmy dać koncert. Dzisiaj Zayn nie był w sosie, nie wiemy co
się stało, nie chciał nam nic powiedzieć. Zerkał co chwile na telefon, jakby
liczył na jakiś telefon.
- No wal, stary, co jest? – nie wytrzymałem i szturchnąłem
Zayn’a.
- No, nie ma o czym gadać. – powiedział.
- Jest, no słucham! – powiedziałem, a chłopacy poparli mnie.
- Elli ze mną zerwała i proszę.. Bez pytań! – powiedział i
odwrócił się od nas.
- Ja nie mam zamiaru sobie psuć dnia przez to, że dziewczyna
cię opuściła. Stary, dalej, zabalujmy dzisiaj! Koncert, wyrwiesz jakaś i
zapomnisz o niej! – powiedziałem.
- Co ty gadasz? – zapytał się wyraźnie wkurzony.
- Oj, przestań, dajesz! – powiedział Liam i się uśmiechnął.
- No.. No dobra! -
powiedział i zaczął się wydurniać.
- Takiego cię chcemy! – walnął go w ramie Harry, czego zaraz
pożałował, bo za to dostał w twarz od Zayn’a.
- Zostaw mojego lowelaska! – powiedziałem i przytuliłem
Harry’ego. – Jesteś tylko mój. – zaśmiałem się.
- No pewnie, że tak! Nic nie rozłączy Larry’ego Stylinsona! – powiedział, a wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Jak dobrze mieć
prywatny samolot, gdzie można robić co się chce. – 5 razy whisky z cola,
prosimy! – krzyknąłem do dziewczyny, która była dzisiaj naszą barmanką.
- Już się robi, Panie Louis! – powiedziała.
- To jest Louisonek Bejbiszonek! – powiedział Liam i każdy
toczył się ze śmiechu, wraz z dziewczyną. Po 5 minutach dostaliśmy to co
chcieliśmy!
- Za wspaniały weekend w Manchesterze! – krzyknął Zayn i
stuknęliśmy się szklankami i wypróżniliśmy je do dna.
Z perspektywy Mari.
Usiadłam na łóżku i wykręciłam numer Harry’ego. Nie
odbierał. Wkurzona, udałam się do recepcji i spytałam się gdzie jest najbliższe
centrum handlowe. Musiałam się odstresować. Zamówiłam taksówkę i pojechałam do
centrum, które poleciła mi recepcjonistka. Miasto i ludzie byli całkiem inni
niż w Wolverhampton. Najważniejszy był tu stan konta i ilość zer w banku. Miałam ze sobą kartę mojego taty,
którą dostałam za dobre oceny, akurat na tym koncie ilość zer była dostatecznie
duża bym mogła kupić kilka naprawdę fajnych rzeczy. Odwiedziłam dwa sklepy i
wyszłam stamtąd z torbami ciuchów. Już
miałam zamiar wejść do kolejnego, gdy ujrzałam plakat, który zajmował całą
ścianę. Jaka była informacja? Koncert One Direction w Manchesterze, godzina 21,
bilety wstępu w kasie przy hali.
Zostawiłam zakupy w szafie, gdzie zostawia się torby i pobiegłam do hali.
Kolejka była dość spora jak na dzień koncertu. Stanęłam na samym końcu i
czekałam cierpliwie na swoja kolej.
- Słyszałaś, że Zayn ma dziewczynę? Farciara. – powiedziała
jedna z dziewczyn, która stała przede mną.
- Ta, ale podobno dostała po pysku… - powiedziała ta druga.
- Skąd ty to wiesz?
- Cały Internet o tym huczy.
- O czym mówicie? – zapytałam się dziewczyn.
- No wiesz, Zayn znalazł sobie jakaś dziewczynę i udostępniono
zdjęcie w Internecie i jakaś ją dorwała i pobiła.. – powiedziała ta pierwsza.
Skrzywiłam się.
- dzięki. – powiedziałam i spojrzałam na kolejkę, która
zmalała. Dziewczyny przede mną kupowały właśnie bilet, gdy ujrzałam wielki
autobus, którym jeżdżą chłopcy. Już chciałam odejść, gdy pani z okienka się
odezwała.
- Następna proszę! – powiedziała znudzonym głosem.
- 2 bilety VIP z wejściem do garderoby i na próbę dźwiękową.
– powiedziałam, recytując szybko tekst wymyślony wcześniej.
- 608 funtów proszę. – powiedziała, a ja podałam jej kartę,
następnie wpisałam pin i odeszłam z dwoma wejściówkami. Próba dźwiękowa
odbywała się już za 30 minut, więc ustawiłam się pod drzwiami i oczekiwałam
wejścia. Cały ten czas myślałam co robi moja przyjaciółka w hotelu i jak się
trzyma. Przed wejściem stałam jakieś 15 minut, następnie drzwi otworzyły się i
weszłam wraz z innymi dziewczynami na wielką oświetloną salę. Na scenie już
stali chłopcy i witali się z fankami, które podbiegły od razu do sceny i
piszczały jak porąbane. Podeszłam do schodków prowadzących na scenę,
przywitałam się z Paul’em, ten bez żadnego słowa wpuścił mnie do chłopaków.
Niall jako pierwszy do mnie podleciał i mnie przytulił, potem już poczułam całą
4 na sobie.
- Mari! Siemanko!- rzekli jednocześnie.
- Cześć, cześć…miło znów was widzieć.- odpowiedziałam z
uśmiechem.
- Ej, gamonie! Może jednak pozwolicie mi się przywitać z
własną dziewczyną- wykrzyczał Harry w ich stronę.
- Trzeba było szybciej skojarzyć, że ona stoi za
nagłośnieniem kretynie.. Był byś wtedy pierwszy!- burknął do niego Niall,
wystawiając język.
- Dobra, chłopcy dacie mi się przywitać z chłopakiem?
- No dobra, idź do niego…
Chłopcy rozsunęli się i mogłam spokojnie podejść do Harolda.
Chłopak na mój widok szeroko się uśmiechnął i wziął mnie w swe ramiona.
- Cześć Mari- powiedział zachrypniętym głosem, patrząc w
moje oczy.
- Cześć Harry- odpowiedziałam, a następnie przegryzłam
delikatnie dolną wargę, patrząc się w jego zielone oczy.
- POCAŁUJ JĄ KRETYNIE! ZAPOMNIAŁEŚ JAK TO SIĘ ROBI!- krzyknął
Zayn.
- Nie, nie zapomniałem…- odpowiedział Hazza i wbił się w
moje usta.
Próba dźwiękowa trwała 3 godziny, dziewczyny zachwycały się każdym z zespołu.
Po tych trzech godzinach męczącej próby całą 6 udaliśmy się do garderoby.
Chłopcy poszli pod prysznic, więc siedziałam w garderobie z Malikiem. Patrząc
na niego, od razu przypomniałam sobie o Elli.
- Zayn..- zaczęłam niepewnie, chłopak spojrzał w moją
stronę.
- Niech zgadnę.. Chodzi ci o Ell tak?- posmutniał, a ja
pokiwałam głową – A więc, już Ci mówię jak to było. Mulat opowiedział mi całą
historię. Nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam. To było straszne, jak
niektóre z fanek się zachowują…
- Ale żeby od razu tak napadać na niewinnych ludzi?
- Co jak co, ale Elli teraz jest…a raczej była moją dziewczyną-
szkoda mi się go zrobiło, więc go przytuliłam i powiedziałam, że kupiłam bilety
na ich koncert i, że na sto procent Elli się pojawi, w końcu to były jej
urodziny.
- No proszę, proszę… Co to ma być?- powiedział Styles gdy
zobaczył mnie i Malika przytulonych. Na jego twarzy widać było lekką zazdrość…
Odkleiłam się od Zayn’a i wtuliłam się w ramiona swojego chłopaka.
- Oj już nie bądź taki zazdrosny!- powiedziałam całując go
delikatnie w usta.
- Nie jestem zaz….
- Tak Haroldziątko, jesteś zazdrosny i to cholernie…nie
umiesz ukrywać swoich uczuć- powiedziałam równo z Louisem, który właśnie
wchodził do garderoby razem z Liam’em i Niall’em.
- Zamknijcie się lepiej i chodźcie, bo Paul już na nas czeka.
Jedziesz z nami słońce?- zapytał się, łapiąc mnie w pasie.
- Nie, muszę wracać do hotelu i zobaczyć co z Ells,
rozpakować się i takie tam duperele.
- Zadzwonię do ciebie po kolacji z wujkiem Simonem, powiesz
mi gdzie się zatrzymaliście, okej?
- Okej, okej – powiedziałam całując swojego chłopaka przed
wyjściem z hali. Oczywiście na pożegnanie przytuliłam resztę, Niall od razu się
zarumienił… Uroczy Irlandczyk. Złapałam za swoje torby z zakupami i ruszyłam w
stronę hotelu. Po 30 minutach byłam już przed samym wejściem, portier otworzył
mi drzwi, uderzyła we mnie przyjemna fala gorącego powietrza, tak że aż
dostałam rumieńców. Wyciągnęłam klucz do swojego pokoju, położyłam torby przy
łóżku i wpadłam do pokoju przyjaciółki. Elli leżała na łóżku z pustą butelką po
Jack’u.
- Elli, cholera dziewczyno!- usiadłam na brzegu lóżka.- Tak
beze mnie?!- rzekłam oburzona. Elli zaczęła bełkotać, że z barku mam sobie coś
wziąć. Nie pierwszy i nie ostatni raz widzę ją w takim stanie, więc zrozumiałam
wszystko co mówi. Poszłam do barku i wyciągnęłam sobie drinka, położyłam się
tuż obok niej. Zaczęłam jej opowiadać co kupiłam, ale dziewczyna zasnęła… Może
to i lepiej, bo do koncertu musi mi wytrzeźwieć.
Z perspektywy Niall’a.
Siedzieliśmy wszyscy w naszym busie i jak zwykle dopadła nas
głupawka. Zayn z Louis’em do „Sorry for
Patry Rocking”, ja z Harry ’m jedliśmy pizzę i kebaba. A Liam rozmawiał z
Danielle.
- Dobra, chłopcy, spokój, dojeżdżam do hotelu w którym
będziecie teraz mieszkać, więc zachowywać się! – powiedział Paul, a wszyscy się
wyszczerzyli do niego.
- Pewnie.. Uhm, Biegniemy! – powiedziałem z pełną buzią.
- Do ciebie Horan mówić, że masz nie mówić z pełną buzią to
jak mówić do osła! – powiedział Liam, który zakładał na siebie granatową bluzę.
- No spoko, już zjadłem! – pokazałem język i nałożyłem na
głowę czerwoną czapkę. Zayn nałożył skórę, Harry marynarkę, a Louis szarą bluzę.
- GOTOWI? – krzyknął Paul.
- Tak jest, sir! – powiedzieliśmy głośno chórem, a potem wybuchliśmy
śmiechem.
- Dobra, spokój! Wychodzimy. – powiedział, a wszyscy
pośpiesznie udaliśmy się do wyjścia. Tuż przy autobusie ustawiła się wielka
grupa fanów.
- NIALL! – krzyknęła jedna, a ja podszedłem do niej i
ustawiłem się do zdjęcia. – Dzięki wielkie! Jesteś wspaniały! – powiedziała, uśmiechnąłem
się do niej i odszedłem do chłopaków, którzy aktualnie rozdawali autografy.
Spojrzałem na nich i ruszyłem do hotelu. Po pewnej chwili dołączyli do mnie.
- Boże, ile ich jest! Obłęd! – powiedział Louis, a ja mu
przytaknąłem. Podeszliśmy do Paula, który trzymał 5 kart do pokoi.
- Zayn masz pokój numer 1797, Harry masz 1795, Louis numer
1794 a Liam masz numer 1793, a ty Niall 1798. – Uśmiechnąłem się i chwyciłem za
kartę i pobiegłem do pokoju. Słyszałem kroki chłopaków, którzy biegli tuż za
mną, a potem przeciągnąłem kartą po czytniku i otworzyłem drzwi do mojego
królestwa. Położyłem się na łóżko i zasnąłem szybciej niż myślałem. Ale
dosłownie dziesięć minut później ktoś nawalał w moje drzwi.
- Co do jasnej cholery? – krzyknąłem i otworzyłem drzwi, a
tam zastałem piękną dziewczynę, o kasztanowych włosach i wielkich, czarnych
oczach. – Znaczy, sorka, co chcesz? – poprawiłem się szybko.
- Uhm, chyba pomyliłam pokoje, moja kuzynka mówiła, że mieszka
pod tym numerem, przepraszam.. – zmieszana chciała odejść, ale chwyciłem ja za
nadgarstek.
- Zostań, co? Nic nie mam do roboty przez te 2 godziny, więc
może wejdziesz? - uśmiechnąłem się i otworzyłem szerzej drzwi. Dziewczyna
weszła do środka i uśmiechnęła się szeroko.
- Niall jestem. – powiedziałem, przeczesując sobie dłonią
włosy.
- A ja Natallie, mówią na mnie Nallie. – uśmiechnęła się
dziwnie. – No wiesz.. Niall i Nallie. – zaśmiała się.
- O cholera, nie zajarzyłem na początku. – wybuchnąłem śmiechem.
– Miło mi Nallie. – usiadłem przy stoliku.- Chcesz coś do picia? Drink, woda
lub napój jakiś zimny? – zapytałem.
- Hm, poproszę colę. – powiedziała, a ja rzuciłem jej puszkę
z colą. – dziękuję.
- Co robisz w Manchesterze? – zapytała się mnie po chwili
ciszy.
- Trasa koncertowa, więc z musu jestem. – powiedziałem,
biorąc łyka wody gazowanej.
- Trasa? Śpiewasz? – zapytała się mnie, a ja w duchu
dziękowałem, że nie wie kim jestem.
- No śpiewam, jakoś tak wyszło, że jestem w zespole. –
powiedziałem.
- O, a ja dzisiaj idę na jakiś koncert z kuzynką, zabiera
mnie.. Zespół nie nazywa się czasem.. Kurde, zapomniałam… Co z kierunkiem. –
powiedziała zmieszana i usiadła na brzegu łóżka.
- One Direction – powiedziałem i się uśmiechnąłem
łobuzersko.
- No, o! Idę na wasz koncert! – powiedziała i wzięła łyka
coli.
- To się spotkamy, widzę. – powiedziałem.
- No ja myślę, że gdzieś mnie wypatrzysz w widowni.
- Ciebie? Zawsze.. – zaśmialiśmy się i spojrzeliśmy na
siebie. Przez minutę nikt się nie odzywał, aż nagle zadzwonił mój telefon. – Przepraszam, musze odebrać, to Louis! –
powiedziałem i nacisnąłem ikonkę z zieloną słuchawką.
- Co Louis?
- Za 15 minut u mnie w pokoju, party w basenie!
- Okej, będę, ale jaki numer?
- 1794.
- 1794.
- Biegnę!
Rozłączyłem się i spojrzałem na dziewczynę.
- Chłopacy mnie wołają, musze iść. Spotkamy się kiedyś? –
zapytałem podchodząc do drzwi, a dziewczyna tylko na mnie zerknęła i się
uśmiechnęła.
- Może. – i tyle ją widziałem. Ruszyłem do pokoju Lou i
otworzyłem drzwi a tam zastałem przyjaciół z 4 dziewczynami.
- Co wy tu robicie? – zapytałem chłopaków.
- Zayn’owi się nudzi, więc zaprosił koleżanki. Powiedział Liam. – Dwie dla niego i dwie dla
ciebie. – powiedział i wybuchł śmiechem.
- No raczej nie, ja już kogoś poznałem. – powiedziałem, a chłopcy gwizdnęli.
- Kto?
- Jaka?
- Ładna jakaś? – Przekrzykiwali się, a ja wybuchnąłem
śmiechem.
- Nallie, poznacie ją kiedyś. – powiedziałem.
- No to Zayn ma 4 koleżanki. – powiedział Harry.
- Uwielbiam dziewczyny, ale ja już kogoś mam. – powiedział
Zayn, który chyba coś wypił.
- Cześć wam! – krzyknęliśmy razem, a dziewczyny wyszły z pokoju.
- PARTY CZAS ZACZĄĆ! – wrzasnął Louis i wskoczył do basenu,
a my razem za nim.
- Która godzina tak w ogóle? – zapytał się Liam.
- 19! – powiedziałem.
- Za godzinę jedziemy z Paulem do Simona a potem koncert. –
powiedział Liam.
- O cholera! To chyba dzisiaj party nie będzie. – powiedział
smutny Harry.
- No niestety! – powiedziałem i wyszedłem z basenu, za mną
podążyli chłopcy.
- O 18:45 na holu głównym! – krzyknął Liam i wszyscy
rozeszliśmy się do pokoi.
Z perspektywy Elli.
Obudziłam się i zerknęłam przed siebie. Obraz chwile
migotał, był cały zamazany, a po chwili odzyskałam pełna świadomość i
zobaczyłam, że mój pokój wyglądał jakby przeszło po nim tornado. Obok mnie
leżała Mari, która trzymała w dłoni butelkę Szkockiej. Ja w ręku miałam Jack’a.
- Cholera! – przeklęłam na tyle głośno by obudzić przyjaciółkę.
- Co jest? – zapytała sennym głosem.
- Jest już 18, a my
nic nie zrobiłyśmy.
- Cholera! – przeklęła tym razem przyjaciółka.
- Co jest? – powtórzyłam słowo w słowo za nią.
- Za 3 godziny mamy koncert! – powiedziała.
- Jaki?
- Urodzinowy, nie wkurzaj mnie, tylko się ubieraj! –
powiedziała.
- Nie mam żadnych ciuchów odpowiednich na koncert! –
pisnęłam.
- Byłam na zakupach i mam dla Ciebie coś idealnego! –
powiedziała i podała mi torbę. Zajrzałam do środka i ujrzałam TO! Spojrzałam na
przyjaciółkę.
- Dziękuję! – przytuliłam ją i pobiegłam do łazienki się
ubrać i umalować. Słyszałam tylko trzask drzwi i zdałam sobie sprawę, że
przyjaciółka opuściła mój pokój i poszła sama się uszykować. Po godzinie 19
wyszłam z łazienki i udałam się do niej do pokoju.
- Ja nie mogę! Nie z tej planety Mari! – pisnęłam.
Przyjaciółka była ubrana w TO!
- Dzięki, dzięki! A teraz chodź, bo się spóźnimy. –
pociągnęła mnie za rękę i zeszłyśmy do holu.
Tam zobaczyłyśmy grupę fotoreporterów.
- A to co? Jestem gwiazdą? – zapytałam, wybuchając śmiechem.
- Nie, nie wiem o co chodzi. – powiedziała, łapiąc mnie pod
rękę. Tam dopadła nas jedna z dziennikarek.
- Jesteś dziewczyna Zayn’a Malik’a? jak długo go znasz? Co
możesz o nim powiedzieć? – zapytała mnie, a ja spojrzałam na nią ze łzami w
oczach.
- Pani nic nie wie i niczego się nie dowie. – powiedziałam i
przepchałam się z Mari do taksówki i odjechałyśmy.
- Będziesz na mnie zła.. – powiedziała powoli przyjaciółka.
- Co zrobiłaś? – zapytałam, zerkając na nią.
- Koncert… On jest chłopaków. – powiedziała, a ja momentalnie poczułam napływające ciepło do
mojego ciała.
- Jak? Czemu mi to robisz? – zapytałam ze łzami w oczach.
- Musisz z nim pogadać.. On cię kocha i nie pozwoli byś
cierpiała przez niego.. Daj mu szanse. – powiedziała.
- Po co?
- Jak to po co? Dziewczyno! Byłaś w śpiączce kilka dni, nie mogli cię wybudzić
tak szybko i wiesz co? Zayn siedział przy tobie cały czas, nie wychodził jeść,
nic nie robił tylko czuwał przy tobie z nadzieją , że się obudzisz… Budzisz się i go nie pamiętasz,
a potem sobie przypominasz.. Okej! A
teraz znów mu to robisz? ON CIĘ KOCHA! DAJ MU SZANSĘ I BĄDŹCIE SZCZEŚLIWI! – prawie
krzyczała, gdy to mówiła, a ja poczułam, że miała rację.
- Przepraszam. – wyjąkałam i chwyciłam jej dłoń, którą wystawiła
w moim kierunku. – Kocham cię i dziękuje ci za wszystko! – powiedziałam i się
uśmiechnęłam. Po 15 minutach siedziałyśmy już w pierwszym rzędzie i czekałyśmy na
rozpoczęcie koncertu. Nagle usłyszałam wrzask, pisk dziewczyn siedzących w sali.
To chłopcy pojawili się na scenie!
- Cześć wam wszystkim! – zaczął Liam. – Ile was tu
jest! - powiedział zadowolony, a ja
odwróciłam się i rozejrzałam się po sali. Było ponad 10 tysięcy ludzi.
- Mamy nadzieje na dobrą zabawę! – powiedział Harry i
zaczęli śpiewać „ Another World” . Wszyscy wstali i zaczęli bujać się i śpiewać
wraz z nimi. Efekt był niesamowity! Obserwowałam cały czas Zayn’a, ale on nie
zwracał na mnie uwagi. Za to Harry zdążył już puścić oczko do Mari i wyszeptać
ciche: „ cześć piękna”. A Zayn? Zayn nic, dla niego już się nie liczę.
Skończyli śpiewać którąś piosenkę z kolei, a potem usłyszałam głos Zayn’a.
- Jest was tyle, a nie każda potrafi się zachować jak
prawdziwa Directionerka, nie może zaakceptować tego co robimy i z kim się
spotykamy. To nas boli, a wiecie co nas bardziej boli? Że to przez waszą miłość
do nas zachowujecie się tak! Bez was nas nie ma, dlatego proszę was w imieniu
całej grupy! Zaakceptujcie to jakimi ludźmi jesteśmy i z kim się spotykamy! –
powiedział Zayn i obrócił się w moja stronę, patrząc na mnie swoim wzorkiem
pełnym miłości. – Elli, chodź tu do nas! – powiedział Zayn, a ja wspięłam się
na scenę i stanęłam jak wryta! – To jest Elli Joyce, jest piękną, mądrą dziewczyną, ale przede
wszystkim kobietą mojego serca i jeśli tego nie zaakceptujecie, nie możecie
nazywać się Directionerkami. – spojrzał na mnie, a ja miałam łzy w oczach. –
Kocham Cię i wybacz mi! – powiedział do mnie, bez udziału mikrofonu. Nie wiedziałam
co powiedzieć, dlatego rzuciłam mu się na szyje i pocałowałam namiętnie. Na sali
rozległ się jeden wielki chaos, wszyscy krzyczeli „ Zelli!” i „Kiss now!”.
- Po pięknej przemowie Zayn’a, zaśpiewamy dla Elli „Sto lat”,
bo kończy dzisiaj 17 lat! – na sali wszyscy zaczęli śpiewać dla mnie, a w moich
oczach zgromadziły się łzy. Tym razem nie były to łzy smutku, czy też
bezradności, były to łzy szczęścia.
- A teraz dla was
wszystkich jedna z piękniejszych naszych piosenek – „Moments”. – powiedział Harry
i zaczęli śpiewać. Przytuliłam się do Zayn’a, czując bicie jego serca.
- Kocham Cię i jesteś dla mnie wszystkim! – powiedziałam. –
Przepraszam za wszystko
- Nie przepraszaj mnie za nic, bądź zawsze i mnie kochaj, a wtedy mogę żyć wieczność, byle by z Tobą! –
wyszeptał do mnie na ucho i zaczął śpiewać swoją część piosenki. Puściłam jego
dłoń, którą trzymał cały czas w mocnym uścisku i zeszłam ze sceny. Przyjaciółka
uśmiechnęła się do mnie szeroko.
- Jest tego wart, nie? – powiedziała, a ja w odpowiedzi
uśmiechnęłam się szeroko, przytakując głową. Koncert trwał jeszcze godzinę i,
gdy nastąpił koniec, udałyśmy się w stronę garderoby. Tam każda z dziewczyn
prosiła o zdjęcie ze mną.. Godziłam się, pod warunkiem, że Mari stanie ze mną
do zdjęcia. Dziewczyny się dziwiły, ale się godziły. Gdyby tylko wiedziały, że
stoją obok wybranki Harry’ego Styles’ a, padłyby. Gdy już wszystko się
skończyło, stanęłyśmy na końcu i czekałyśmy aż wszystkie dziewczyny wejdą i
wyjdą od chłopaków. Pod ścianą, gdzie stałyśmy, podszedł do nas ochroniarz,
którego dobrze znałyśmy z Londynu jak i Wolverhampton, i na przeprosił i
powiedział, że wie o nas i będzie nas zawsze wpuszczał. Zadowolone,
uśmiechnęłyśmy się i podeszłyśmy pod drzwi chłopaków.
- Uf, to już wszystkie! – powiedział głośno Harry, oj
chłopak się naraził.
- To ja już nie mogę? – wpadła do garderoby wzburzona Mari.
- Zapomniałem.. – powiedział, a Mari spojrzała po twarzach
chłopaków.
- Ja nie zapomniałem! – podniósł rękę do góry Niall, a za
nim Liam.
- Chociaż wy! – powiedziała przyjaciółka i podeszła do
swojego chłopaka i go pocałowała. – Już mnie chyba nie zapomnisz, co?
- Nigdy! – powiedział i ją przytulił. Patrzyłam tak na
zakochana parę i się szeroko uśmiechałam. Nagle tuż koło mojej twarzy pojawiła
się twarz mojego ukochanego.
- O hej! – powiedziałam, obracając się do niego i muskając
jego wargi.
- Cześć, ponownie! – powiedział z wielkim uśmiechem na
ustach.
- Co dzisiaj robimy , zakochańce? – zapytał się wszystkich
Liam.
- Hm.. Może w końcu poświętujemy moje urodziny? – zapytałam.
- Właśnie! To jedziemy do naszego hotelu, co nie? –
powiedział Louis.
- A może do naszego? – odezwała się Mari.
- Ale w „Arora” jest najlepiej! – krzyknął Niall.
- O! My też tam mieszkamy! – powiedziałam i się szeroko
uśmiechnęłam. – No to jedziemy do „Arora”! – i zebraliśmy się wszyscy i ruszyliśmy
do autobusu. Nagle drogę zagrodził mi Zayn. Spojrzałam na niego pytającym
wzrokiem.
- Co jest? – zapytałam, przyglądaj mu się.
- Nic, po prostu muszę cię znów o coś zapytać.. – powiedział
mulat, a ja poczułam, że moje serce wchodzi na najwyższe obroty. – Wiec.. – nie
dałam mu dokończyć.
- Tak! – powiedziałam.
- Co tak?
- tak, Zayn’ie Malik ‘u zostanę twoją dziewczyna. Ponownie!
– powiedziałam, a chłopak pocałował mnie namiętnie. Czując jego wargi na swoich
uśmiechałam się w głębi duszy. Jak dobrze, że mam kogoś takiego jak on, jest
niesamowity.
- Idziemy? – zapytał odrywając się ode mnie. Smutno
pokiwałam głową i go wyminęłam i poszła do chłopaków. Wsiadłam do autobusu i
usiadłam przy stoliku i chwyciłam jabłko, które tam leżało.
- Mogę? – zapytałam Niall’a.
- Ja takich rzeczy nie jem, więc śmiało! A tak w ogóle, po
co się pytasz.. Skoro jesteś Pani Malik nie powinnaś się pytać, bo wszystko co nasze
jest i twoje. – powiedział Niall, a ja się ciepło uśmiechnęłam i nadgryzłam
jabłko. Usiadłam przy szybie i czekałam, aż autobus ruszy. Poczułam jak ktoś
chwyta mnie za rękę ,a następnie
przytula się do mnie. Obróciłam się i ujrzałam mojego i jedynego bruneta. Uśmiechnęłam
się do niego i odwróciłam głowę do
szyby. Cała drogę do hotelu przesiedziałam zastanawiając się tak naprawdę nad
tym czego ja chciałabym w te urodziny dostać.
- Wysiadamy! – szarpnął mną Louis, a ja przestraszona aż
podskoczyłam.
- Okej, Okej! – podniosłam dłonie w geście obronnym i
zaczęłam wysiadać. Wysiedliśmy z autobusu i udaliśmy się w wejścia do hotelu.
Portier otworzył nam drzwi i znaleźliśmy
się w ogromnym holu. Spojrzałam po
twarzach chłopaków oraz przyjaciółki i ruszyłam w stronę pokoju.
- Poczekaj! – usłyszałam krzyki swojego chłopaka.
- Co? – obróciłam się gwłtownie i wpadłam na niego.
- Gdzie idziesz? – zapytał się mnie, patrząc mi w oczy.
- No do pokoju. – zdezorientowana odpowiedziałam.
- Ale przecież twoje urodziny.. – powiedział.
- Zapomniałam. – wyszczerzyłam się i wysunęłam zza jego
ciała. – Idziemy do mojego pokoju!
- Raczej nie.. Bo Elli, żadnego alkoholu tam nie ma.. –
powiedziała Mari. Wybuchnęłam śmiechem, a każdy patrzył na mnie dziwnie.
- Mniejsza.. – wydukałam. – No to nie wiem gdzie..
- Mamy piętro zarezerwowane, więc może tam? – zaproponował Louis.
- Które? – zapytała się przyjaciółka.
- No by było zabawniej to ostatnie. – powiedział Niall.
- No to jedziemy! – krzyknął Harry. Ruszyliśmy w stronę
windy.
- Ale stop! My z Mari idziemy się tylko trochę ogarnąć. –
powiedziałam. Kiwnęli głowami na zgodę i pojechali na ostatnie piętro, a my wysiadłyśmy
przy tym, gdzie miałyśmy pokoje. Od razu założyłam TO!, pomalowałam oczy czarną
kreską i pomalowałam usta czerwoną szminką. Szybko wybiegłam z pokoju i
pobiegłam do Mari. Otworzyłam szybko drzwi i zobaczyłam przyjaciółkę ubraną w
TO!
- Idziemy? – zapytałam, mierząc ją od góry do dołu.
- Pewnie! – powiedziała i ruszyła za mną na samą górę.
Wsiadłyśmy do windy.
- Dzięki! – powiedziałam.
- Za co? – zdziwiona spojrzała na mnie.
- Za dzisiejszy koncert. – powiedziałam, a drzwi od windy
się otworzyły. Moje usta mimowolnie się otworzyły.
Z perspektywy Harry’ego.
Piętro było całe w balonach, na kolumnach był przyczepiony
wielki napis „Wszystkiego najlepszego Elli!”, stoły były zastawione jedzeniem.
- Raj! – krzyknął Niall. Zayn poklepał go po ramieniu.
- Stary, to ma być raj dla Elli! – powiedział.
- Hm, dla niej rajem byłoby łóżko i ty. – wytknął język
blondyn.
- Zamknij się! – powiedział Zayn i szturchnął go.
- Spokój mi tu! – powiedział Liam, który jak zwykle
wszystkich musiał godzić.
- Ale przecież jest spokój, co nie mój kochany Niallerku? –
powiedział Zayn przytulając Horan ’a
- O, kurde. One już tu są! – powiedziałem i ustawiliśmy się
w półokręgu. Do sali weszły dziewczyny. Twarz Elli wyglądała bajecznie.
- Nie mogę! – wybuchnął śmiechem Louis.
- Z czego? – zdezorientowany spojrzałem na niego.
- Patrz na jej fejsa! – Louis ze śmiechu przykucnął.
- Dzięki wielkie, Lou! – powiedziała brunetka, a wszyscy
przenieśli wzrok z Louis’a na nią.
- STO LAT, STO LAT, NIECH ŻYJE, ŻYJE NAM! – śpiewaliśmy zgodnie,
a brunetka podeszła do każdego i go przytuliła, całując w policzek. Komicznie
wyglądało to, jak podeszła do Zayn’a i chciała mu dać buzi w policzek, a
chłopak chwycił ją za policzki i przywarł do niej. Oderwałem od nich wzrok i
spojrzałem na moją blondyneczkę. Przybliżyłem się do niej i ją mocno
przytuliłem. Spojrzała na mnie zaskoczonym wzrokiem, a potem mnie pocałowała.
Uwielbiam smak jej ust, jest taki słodki. Poczułem jej język, który przejechał
po moich zębach i się od niej odsunąłem.
- Kocham cię! – powiedziałem, odpowiedziała mi tym samym.
- Dobra, koniec tego! Zaczynamy świętować urodziny naszej
Elli, kochanego Ellsika, słodkiej Elliszonki..
– powiedział Louis, a każdy ze śmiechu łapał się za brzuch. Oberwało mu
się za to w bark od dziewczyny, a następnie przytuliła go. Chwyciłem szampana i
go otworzyłem. Na sali rozległ się wielki huk.
Nalałem każdemu do kieliszka i wypiliśmy go.
- Dzięki wam! – powiedziała brunetka, a my spojrzeliśmy po
sobie.
- Mamy dla ciebie prezent.. – powiedział Niall.
- Wasza znajomość jest dla mnie najlepszym prezentem, więc
niczego nie chcę. – powiedziała.
- Ale to prezent od serca. – powiedział Zayn i wyciągnął zza
pleców prezent. Dziewczyna z trudnością utrzymała to i otworzyła z papieru. Na
jej ustach pojawił się uśmiech, a po policzkach pociekły łzy.
- Dziękuje bardzo! Najpiękniejszy prezent, serio! –
powiedziała i odwróciła w naszą stronę obraz. Byliśmy tam wszyscy. Ja, Mari,
Louis, Liam, Niall i Zayn oraz ona. Zdjęcie z party nad jej basenem, gdzie
ustawiliśmy się wszyscy do wspólnego zdjęcia. – Chodźcie tu na grupowego
przytulasa! – powiedziała i wszyscy przytulili się do niej. Nagle z głośników dobiegła nas muzyka.
Wszyscy się odłączyliśmy od siebie i zaczęliśmy poruczać się w rytm piosenek,
które leciały. W pewnym momencie Mari chwyciła mnie za rękę i pociągnęła w
stronę ogromnych drzwi szklanych. Tam wyszliśmy na świeże powietrze i
spojrzałem na nią pytającym wzrokiem.
- No co? – zapytałem się jej.
- Nic, chcę spędzić chwile z tobą, chyba mogę? – powiedziała
i spojrzała na mnie wzorkiem pełnym tęsknoty.
- Co za głupie pytanie! No pewnie, że tak! – przytuliłem ją,
a ona położyła głowę na mojej piersi. Tak przytuleni staliśmy przez kilka
minut, gdy nagle na taras wparował Louis.
- Co tu się dzieje? Harry, kochanie, zdradzasz mnie?! Jak ty
tak możesz! – powiedział z udawanym przerażeniem.
- On jest mój! – odezwała się blondynka.
- Potwierdzam! – powiedziałem.
- Jak to? No nie! – powiedział Louis i wyszedł z tarasu.
- Chyba się obraził. – powiedziała.
- Coś ty! Jeszcze przyjdzie do mnie do łóżka nie raz, nie
dwa i będzie się tulił.
- Zabraniam!
- Czemu?
- Bo od dzisiaj śpisz ze mną! – powiedziała, a ja zamknąłem
jej twarz pocałunkiem.
Z perspektywy Zayn’a.
Harry z Mari wyszli na taras, Niall siedzi przy stole i je,
normalka. Liam dzwoni do Danielle i chce się z nią spotkać. A ja? Chwytam za
ramiona swoją dziewczynę i obracam ją w swoją stronę, bo dotychczas stała do
mnie plecami.
-Co ty robisz? – zapytała.
- Chcę ci coś pokazać, pójdziesz ze mną? – powiedziałem,
łapiąc dziewczynę za rękę. Pokiwała głową i poszliśmy w stronę wyjścia
ewakuacyjnego.
- Musimy się wspinać? – zapytała.
- A jakiś problem związku z tym?
- Szpilki. – wskazała głową w dół. Uśmiechnąłem się szeroko
i podniosłem ją na ręce. – No chyba nie! – próbowała mi się wyrwać, ale ja
zacząłem wspinać się po drabinie. Po chwili poczułem chłodny podmuch wiatru na
swojej twarzy i postawiłem dziewczynę na podłodze.
- Gdzie jesteśmy? – zapytała.
- Chodź! – pociągnąłem ją za rękę, dopóki nie doszliśmy do
barierek. Przed nami ukazywał się piękny widok, ponieważ widzieliśmy panoramę
Manchesteru.
- Jak tu ładnie! – powiedziała.
- No tylko ładnie, bo przy tobie to jest nic! – powiedziałem
i wpiłem się w jej usta. Całowaliśmy się namiętnie, ale rozkoszując się każdym
ruchem naszych warg. Gdy już poczułem, że dziewczyna się odchyla spojrzałem na
nią i rzekłem. – Mam coś dla ciebie.
- Co? Dostałam już od was prezent.
- „Was” nie ode mnie samego. – powiedziałem i wyciągnąłem z tylnej
kieszeni malutkie pudełeczko.
- Co to jest? – zapytała.
- Otwórz, a się przekonasz. – powiedziałem. Dziewczyna
chwyciła pakunek i otworzyła go. Chwyciła w rękę naszyjnik i przyglądała się
mu. Na jej ustach malował się uśmiech, następnie spojrzała na mnie.
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję! – powiedziała i rzuciła mi
się na szyje. Zaśmiałem się i przytuliłem się do niej. – Założysz mi? – zapytała,
a ja chwyciłem naszyjnik z dużą literką „Z”, gdzie na niej małymi literkami
było wygrawerowane „How wonderful life is now you're in the world”. Nałożyłem
na szyje, a na koniec pocałowałem ją w kark. Obróciła się do mnie i wyszeptała
ciche:
- Kocham cię! – spojrzała na mnie.
- Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo ja cie kocham! –
powiedziałem i musnąłem jej usta. Złapała mnie za rękę i rzekła:
- Chodź do wariatów, w końcu tylko raz się kończy
siedemnaście lat! – i zeszliśmy do nich. Mari siedziała Harry’emu na kolanach,
Liam jadł z Niall’em, a Louis.. Właśnie, gdzie Louis?
- Gdzie jest Louis? – zapytała Elli, ubiegając mnie.
- Właśnie. – podchwyciłem.
- Poszedł do pokoju, powiedział, że jak Harry go nie chce to
nie będzie tutaj siedział. – wybuchliśmy śmiechem.
- Bawimy się dalej czy idziemy w ślady Lou? – zapytał Niall.
- Idziemy spać! – zadecydowała Elli, a wszyscy wstali z
miejsc i poszli do windy. Niall trzymał w dłoniach wielką miskę chipsów.
- Po co ci to? – zapytała Mari.
- No nie wiesz? Przecież to nasz głodomorek! – powiedział Harry,
a Niall udał obrażonego. Winda zatrzymała się na naszym piętrze i wysiedliśmy z
niej. Do pierwszego pokoju weszła Mari, a za nią podreptał Harry.
- Dobranoc! – krzyknął Liam i wszedł do swojego pokoju, następnie
wszedł do pokoju Niall. Gdy przyszła kolej pokoju Elli, dziewczyna się
odwróciła i spojrzała na mnie.
- Dobranoc! – musnęła moje usta i chciała zamknąć,
postawiłem nogę między drzwi.
- Dzisiaj śpię z tobą. – powiedziałem i przywarłem do
dziewczyny, całując ją. Zatrzasnąłem drzwi za nami i poszliśmy w stronę łóżka całując
się.
______________________________________________
Siemanko <3 dzisiaj kolejny rozdział, dosyć długo wyczekiwany. Mamy nadzieję,że się spodoba. Przy okazji, pragnę poinformować czytających, o tym, że rozdział XVI pojawi się wtedy kiedy będzie 15 komentarzy. Pozdrawiamy, buziaki :* + POZDROWIENIA DLA KATARZYNY TOMLINSON I FILIPKA, KTÓRY ZAGLĄDA NAM DO OPOWIADANIA :) / clauds & camille
świetny rozdział. taki długi i piękny <3 Zelli... wspaniałe ! urodziny, koncert, niezwykły zbieg okoliczności ^^ ;)
OdpowiedzUsuńCudowny, nie mogę doczekać się następnego :3
Fajny rozdział ;D
OdpowiedzUsuńCudownie <3 czekam na XVI!!!
OdpowiedzUsuńJeezu cudny jest ten rozdział. Najbardziej podoba mi się Elli <3 Koooooocham :*
OdpowiedzUsuńKocham Was i dziękuję, za ten rozdział. Był taki magiczny i płakać mi się chciało jak go czytałam :> :* <3
OdpowiedzUsuńnajlepszy opowiadania! :* kocham to!
OdpowiedzUsuńsuper oby tak dalej , może kiedyś co dacię jakąś scenę miłosną ?? :D
OdpowiedzUsuńkurcze świetny rozdział! dodawaj kolejny ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam do sb another-world-with-you.blogspot.com ;)
JEEEEEEEEEEEJ! więcej więcej więcej! ;********
OdpowiedzUsuńjej <3
OdpowiedzUsuńSiemanko ! Chciałam wam powiedzieć ze nasza założycielka blogu i twórca tak wspaniałych i wzruszających rozdziałów Kamila( https://www.facebook.com/update_security_info.php?wizard=1#!/kamsx3) wygrała konkurs na Najładniejszą Directionerke.<3 ;D
OdpowiedzUsuńdzięki Kaśka, dzięki ! zajebista jesteś.. / Camille
UsuńGratuluje <333
Usuńgratulacje Camille! :*:*:*:*
UsuńWiem to ;D
OdpowiedzUsuńA tak wg to świetny rozdział <3
OdpowiedzUsuńJest 15 komentarzy ! Czekam na XVI ! <333
OdpowiedzUsuńNabiłaś komentarze i myslisz, ze dostaniesz? LOL, nie! / clauds ohohoho
UsuńNo ej ;D dawaj 16 a nie !
UsuńTylko 4 ;d bo mi sie tak podoba ze nie moge sie doczekać ;p
Usuńpech Katarzyna Tomlinson! LOL ;d / clauds
Usuńnie lubię tyle czekać, dawać kolejny! ;***
OdpowiedzUsuńczekam na następny wraz z moją przyjaciółką Adą! ;) - Ola <3
OdpowiedzUsuńwłasnie, czekamy na opowiadanie, bo strasznie wciaga! ;* - Ada
Usuńmiło czytać takie coś! :D / clauds
UsuńDawajcie następny, bo umieram! :-*
OdpowiedzUsuńyyym a czemu ja nie moge przeczytać rozdziału 12 ani 13 tylko mam od 15 . ? ; o
OdpowiedzUsuń