wtorek, 17 kwietnia 2012

Rozdział II.

Dziś jest strasznie dziwna pogoda. Niebo pochmurne, deszcz raz krop, raz leje. Siedzę w ławce przy oknie liczę kropelki które wpadły przez otwarte okno, bo pomimo deszczu, jest strasznie duszno. Słysząc dzwonek, aż podskoczyłam, tak bardzo byłam pogrążona w swoim świecie. Gdyby P. Gibson zapytał mnie, na bank dostałabym jedynkę. Ocenę, którą widuję rzadko przy swoim numerze i nazwisku w dzienniku. Każdy z klasy już wybiegł, w końcu był piątek i to ostatnia lekcja, ale ja dzisiaj byłam ospała, pewnie przez tą pogodę. Strasznie dobija. Elli, siedząca obok mnie strasznie się zmartwiła, bo aż mną szarpnęła. 
- Hej! Mała, co Ci jest?! – zapytała zdziwiona.                                                                               
- Nic, nic .. dzisiejszy dzień mnie przygnębia i to bardzo, spać chcę! – odpowiedziałam.                      -To co? Ruszaj swój zgrabny tyłeczek odziany w czarne rurki i do domku, no dalej! - powiedziała, jak to miała w zwyczaju, poprawiając mi trochę humor.                                                                                     - A pójdziesz ze mną? Nie chce mi być się samej aż do 16, kiedy to mam odebrać Eric'a ze szkoły muzycznej, gdzie bawi się w perkusistę. - Odpowiedziałam, parskajac śmiechem.                                   - Jasne, że pójdę! Ale przed 14 musze być w domu, babci Józia przyjeżdża z Polski. - powiedziała podniecona Elli, która strasznie kocha swoją babcię.
- Spoko, to chodź! - pociągnęłam ją za rękaw i ruszyłam do domu. 
Mijając budkę z lodami, gdzie zawsze po szkole kupywałam swoje ulubione miętowe lody, poczułam wibracje swojego telefonu.
- Hej mamo... - powiedziałam, chciałam dodać, ze idę do domu, ale mam mi przerwała.
- Tak, tak... - słuchałam dalej. - No dobra, też Cię kocham i tatę, pa! - i się rozłączyłam.
- Mama dzwoniła. - oznajmiłam przyjaciółce .                                                                                                           - I co powiedziała? Wrócą dzisiaj? - zapytała Elli, której oczy świeciły się z ciekawości. Uśmiechnęłam się do niej.
- Nie, dopiero za tydzień. Przydłużył się tacie wyjazd, a mama sama nie wróci.
- Czyli... IMPREZKA?! - zaczęła podskakiwać, a ja dołączyłam po chwili do niej, śmiejąc się w niebogłosy.
- Zobaczy się co z tego wyjdzie. - na mojej twarzy pojawił się niewinny uśmiech, ale Elli już wiedziała i mnie przytuliła.
Gdy dotarłyśmy do domu, ja położyłam się w salonie na sofie i włączyłam telewizor. Akurat leciała powtórka odcinku "The Vamipre Diaries" - "1912". Uśmiechnełam się widząc postać Damona, według mnie ideał... Dla Elli lepszy jest Stefan, nie rozumiem jej. Rozmarzona o Damonie, slyszę krzyki Elli.

- Ej! Nie myśl tyle o Damonie, bo ja potrzebuje Twojej pomocy... - powiedziała, lekką ironiczną nutą. Wstałam więc i ruszyłam w stronę kuchni, gdy byłam przy witrynie, zapytałam.
- Słucham Cię, co chce... - nie dokonczyłam, bo dostałam z mąki w twarz. - Osz Ty! - roześmiana podbiegłam do kranu i ochlapałam Elli. Obie w mące i wodzie siedziałyśmy na krzesłach barowych, pijąc sok pomarańczowe.
- Spotykasz się dzisiaj z Will’em?  - zapytała mnie przyjaciółka ni stąd, ni zowąd.
Will to mój chłopak, uwielbiam jego brązowe oczy, a jego szczery uśmiech, który gości na jego twarzy jest rozbrajający. Jego ciało, jak to nazywa Elli, można porównać do modeli Calvin Kleina.
- O, czuję, że osoba o którą pytasz, pisze sms'a do mnie. - wyciagnęłam telefon i przeczytałam wiadomość: " Śliczna, znajdziesz czas na spotkanie się ze mną? Mam dla Ciebie coś. Jak coś, niebieska ławka w parku przed szkołą muzyczną Eric'a o 15. Do zobaczenia xoxo"
Uśmiechnęłam się do telefonu. Elli, z uśmiechem na ustach pyta się mnie.
- No, słucham! Co napisał twój własny model Calvin Kleina? Ej... - szturchnęła mnie w ramie.
- Chce się spotkać dzisiaj w parku.
- Odpisuj mu, kochana! No dalej! - nie ma to jak entuzjazm Elli.
Wpatrywałam się w sms’a zamyślona, zaś po chwili wzięłam się za odpisywanie. Odpisałam mu oczywiście, ze tak, ze wpadnę i, ze mogę się spóźnić kilka minut.

- Hahaha. wybuchnęła smiechem Elli, wypluwając sok.
- Co? - nie mogła się nie śmiać wraz z nią.
- Śmieszni jesteście, tacy... zakochani?
- Ej! Ty patrz na zegarek, jest za dziesięć 14.. - Elli się poderwała, wzięła torbę i w między czasie dała mi całusa w policzek.
- Kocham Cię, do potem. - i już jej nie było, roześmiana pobiegła do siebie i zaczęłam się szykować. Założyłam swoje ulubione dżinsy z dziurami, większy czarny sweter z wizerunkiem Marilyn Monroe, czarne kalosze i płaszcz przeciw deszczowi, bo wciaż lało. I wybiegłam do Will'a, który pewnie już na mnie czekał. Po drodze zjadłam bułkę z makiem, bo byłam głodna. Zdyszana dobiegłam do Will'a. Na powitanie dałam mu buziaka, który trwał dłużej niż zwykle. Stęskniłam się za nim. Nie siadałam, stałam, bo ławka mokra.
- Co tam ciekawego w domu? Mama lepiej się czuje? - spytałam, bo wiedziałam, ze mama Will'a miała stan przedzawałowy.
- Taa, czuje się o wiele lepiej, ale i tak nie jest tak jak być powinno, pielęgniarka jest przy niej całą dobę, bierze leki. - powiedział patrząc swoimi brązowymi oczami na mnie.
- Pozdrów ją ode mnie, okej? Aaa, coś wspominałeś o niespodziance? - powiedziałam, zmieniając temat na bardziej odpowiedni. Wiedziałam, że trudne jest to dla niego. 
-Ano mam. - powiedział wyciagajac dwa papierki. - Dwa bilety ze wstępem za kulisy na.. - powiedział, czekając na dokonczenie.
- One Direction... - powiedziałam niechętnie, ale sie usmiechnęłam. - Dziękuję. - Przytuliłam go, ale potem znów spojrzałam. - Ale są dwa, a Ty nie lubisz ich, więc... - nie dokonczyłam, zrobił to za mnie Will.
- Elli! - uśmiechnął się do mnie szeroko. Wtedy zaczęłam się szczerze cieszyć.
- Dziękuję, kochanie! - Uśmiechnęłam się szeroko i go pocałowałam. Chyba go tym zaskoczyłam, ale podobało mi się to. Podobał mi się On. Ale ten koncert...
One Direction, ulubiony zespół wielu dziewczyn w moim wieku. W tym Elli szaleje za nimi. Tylko , że ja w przeciwieństwie do nich nie piszczę jak opętana i nie płacze na ich widok. Koncert ma być w tą sobotę o 19. Rodzice wracają w piątek . Dzisiaj jest poniedziałek  mam pięć dni na znalezienie jakiś ciuchów i czegoś tam jeszcze. Wystukałam numer Elli. I przekazałam jej te wspaniałe wieści. Dziewczyna była w niebie i jak stwierdziła " kocha mojego Calvina Kleina". Po 15 minutach jak odłożyłam słuchawkę , Eric wyszedł ze szkoły . Pożegnałam się z Will’em i wyszłam naprzeciw bratu. Klepiąc go po głowie powiedziałam , że nie ma dzisiaj obiadu idziemy do restauracji. Zawiadomiłam go też o powrocie późniejszym rodziców.
- Czyli, że Jimmy może do mnie wpaść na nockę ? - zapytał Eric błagalnym głosem.                              - Pewnie, że może niech się zapyta mamy. Tylko macie być grzeczni. Rozumiemy się ?                          - Pewnie. Jesteś najlepszą siostrą na świecie Mari. – po tych słowach przytulił mnie mocno .            – A Ty jesteś najlepszym bratem. - zaśmiałam się cicho.                           
Po obiedzie w restauracji, wróciliśmy do domu. Pomogłam Młodemu z lekcjami jednocześnie robiąc swoje prace. Po skończeniu prac domowych zadanych przez szkołę usiadłam w salonie z książką i herbatą . Rozmawiałam też z mamą przez telefon, powiadomiłam ją o koncercie , że idę z El i że na noc zostaniemy u  jej kuzyna i cioci, ponieważ koncert był w Londynie. Mama wraz z tata oczywiście pozwolili mi iść. Mama lubiła Will’a i cieszyła się, że to on zapewnił mi bilety . 
- Mari , mogę iść na komputer ? – zapytał Eric .                                                                                                        – Możesz, tylko ja zaraz wychodzę, idę wypożyczyć jakieś filmy na dzisiejszą noc. Będziesz siedział sam?                                                                                                                                                                                - Tak, posiedzę chwilę . - powiedział z uśmiechem .                                                                                               – Tylko nikomu nie otwieraj drzwi! – pogroziłam  palcem wskazującym .       

 Ubrałam się i wyszłam z domu. Nadal padało więc założyłam swoje  kalosze i czarny płaszczyk przeciw deszczowy, oczywiście zaopatrzyłam się także w parasol. Był konieczny przy takiej pogodzie. Weszłam do wypożyczalni i zaczęłam się rozglądać po półkach. Moją uwagę przykuła pierwsza część, ostatniej części Harrego Pottera . Uwielbiam ten film, książki też . Szłam ku płycie. Złapałam za jedną z  krawędzi, nagle poczułam lekkie szarpnięcie. Podniosłam wzrok, zobaczyłam wysokiego chłopaka o kręconych włosach i zielonych oczach. Oczywiście od razu go rozpoznałam. Był to Hazza. 
- Też chciałbym obejrzeć tę część – zaśmiał się trzymając za drugą krawędź pudełka .                            - Widzisz tak się składa, że ja też. - uśmiechnęłam się kwaśno.                                                                           - W takim razie musimy się jakoś podzielić - spojrzał na mnie zdziwiony, że nie reaguję jak wszystkie laski na nazwisko Styles.
- No musimy, musimy. - teraz uśmiechnęłam się szczerze, bo chłopak był uroczy, patrząc na mnie swoimi oczami.
- Jestem Ha... - przerwałam mu.
- Harry Styles z One Direction . Tak wiem, znam . – puściłam pudełko z płytą                                               - Dobra, Ty mnie już znasz .. ale ja Ciebie nie, więc … - odłożył pudełko na regał .                                       - Jestem Mari . – wyciągnęła ku niemu rękę – Miło poznać osobiście.                                                        - Okej Mari, więc możesz wziąć pudełko z płytą jako pierwsza.                                                                             - Ah cóż za gest. Możesz ją wziąć, ja w tej wypożyczalni się jeszcze pojawię - obdarzyłam go ciepłym, nieśmiałym uśmiechem i ruszyłam po pudełko z płytą ‘’ Paranormal Actvity 3’’ 
Gdy wyszłam, chwyciłam od razu za telefon i wystukałam wiadomość pod nazwę "Ells xoxo" o treści: " Wpadaj szybciej, niż raport. Mam wiadomość dnia, jak usłyszysz, padniesz! xoxo". Dostałam po chwili sms'a od Elli: "już wychodzę! xoxo" Pobiegłam szybko do domu, zrobiłam dwie miski popcornu. Chwile po tym usłyszałam dzwonek. Elli! Nie musiałam mówić "Proszę!" Ona zawsze wchodzi bez odpowiedzi. Lecz nim Ona przyszła do mnie, Eric podbiegł i chwycił jedną miskę.
- Smacznego, ale uważajcie bo gorące! - zaśmiałam się i spojrzałam na Elli, która była podekscytowana.
- No mów, mów! Co to za ważna sprawa ?! Gadaj mi tutaj ! natychmiast ! bo nie mogę się doczekać ... Aż mną rzuca. - wybuchnęła śmiechem.
Śmiejąc się z Elli, podreptałyśmy na poddasze, gdzie włączyłam film i jedłam popcorn.                                          
 - No już mówię, spokojnie, jak już Ci mówiłam mamy bilety na 1D na sobotę na 19 . Moi rodzice wracają w piątek więc luzik, poza tym zgodzili się . Zaś po 2  w wypożyczalni DVD spotkałam dzisiaj całkiem przypadkowo Hazze. Sięgnęliśmy po ten sam film. -powiedziałam, a Elli aż pisknęła. Boże jaka ona jest zabawna, aż się usmiechnęłam.                                                                                 - Ale jak to?! On tam?  I Ty ! Jaki to film? – Ells uniosła swoja lewą brew ku górze.                                  - Pierwsza część, ostatniej części Harrego Pottera – odparłam bez wahania i jakiejkolwiek ekscytacji. Ale dziwne, ze Harry sięgał po "Harrego...".                                                                                        - Myślisz, że spotkacie się jeszcze ? – Elli klasnęła radośnie w dłonie.                                                                 - Nie wiem, pewnie o mnie już zapomniał. Takie dziewczyny jak ja widuje codziennie, identyczne. - Wzruszyłam ramionami.                                                                                                                                     - Może Cię rozpozna na koncercie? - Ell była bardziej podniecona niż ja.                                                                 – Nawet mi się dobrze nie przyglądnął, więc mnie nie zapamieta.
Elli usłyszawszy wiadomość, dokończyła film, wypiła mi butelke mojej ulubionej wody cytrynowej i uciekła do domu. Ja posiedziałam jeszcze trochę na interneci i poczytałam o Harry'm. Ciekawy chłopak, ale mam Will'a, który wysłał mi sms'a o treści: "Kocham Cię, śliczna i dobranoc! xoxo". Z uśmeichem ruszyłam do łazienki, gdzie po godzinnej kąpieli położyłam się pod swoją różową pościel i odpłynęłam w krainę snu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz