piątek, 4 stycznia 2013

Rozdział XLI.


Z perspektywy Mari.
Wjechałam do Wolverhampton.
- Witam w Wolverhampton maluszku.  – powiedziałam cicho pod nosem, wjeżdżając na podjazd. W oknach domu jak zwykle paliło się światło. Znając życie, mama pewnie siedziała w kuchni i gotowała, Eric pewnie grał w FIFE, a tata albo pomagał mamie, albo siedział z piwkiem przed TV. Wzięłam jeden głęboki oddech, chwyciłam swoją torbę i wyszłam z samochodu.  Chwyciłam za klamkę drzwi wejściowych i przekręciłam.
- Niespodzianka! – krzyknęłam wchodząc do ciepłego pomieszczenia. Ściągnęłam swoje buty i mokry płaszcz.
- Mari?- usłyszałam głos mamy z kuchni.
- Nie. Święty Mikołaj. – zaśmiałam się. Mama wyszła z kuchni i porwała mnie w ramiona. Po mamie, przykleił się do mnie tata.
- Opowiadaj jak było na tych wakacjach. Zdążyłaś złożyć papiery na uczelnie? – mama zaczęła mi zadawać pytania, a tata zawinął swój tyłek z powrotem do pokoju.
- Chodź, opowiesz mi wszystko. – chwyciła mnie za rękę do kuchni. Usiadłam na blacie kuchennym obok zlewu.
- Opowiadaj! Chcę wiedzieć wszystko. – w jej błękitnych oczach, pojawiła się radość, ciekawość i coś jeszcze, ale nie dało się tego zdefiniować.
- Na pewno wszystko? – odpowiedziałam zmieszana.
- Wszyściutko! – uśmiechnęła się, krojąc marchewkę do sałatki.
- Na wakacjach było wspaniale. W sumie to cały czas leżeliśmy w łóżkach, albo na plaży. Liam oświadczył się Danielle, w końcu. – i tu urwałam, przywołując do siebie wspomnienia z tamtej nocy. Liam’a klęczącego w garniturze i Danielle, która śmiała się w niebo głosy z niego. W końcu nie dziwiłam się Danielle, +30o a ten klęczy w czarnym garniturze przed nią. Zabawnie to wyglądało.
- No w końcu! – z zamyśleń wyrwał mnie uradowany głos mamusi.
- Też tak sądzę. – uśmiechnęłam się w jej stronę. Między mną, a mamą po chwili nastała niezręczna cisza. Nigdy tak nie było. Nie wiem czy to mama teraz skupiała się nad tym co  robi, czy coś innego. Dobra, muszę zebrać się w końcu na odwagę i powiedzieć jej, że zostanie babcią. Mogę się tylko domyślać jaka będzie jej reakcja. Ale czas wszystko pokaże. Wzięłam głęboki oddech.
- Co się dzieje? – już miałam w końcu wydusić z siebie zdanie, jednak uprzedziła mnie mama.
- Jakiś wybryk natury czyta mi w myślach! Mamo tak nie można! – stanowczo zaprotestowałam.
- Jestem twoją matką. Wiem kiedy coś się dzieje, wiem kiedy jesteś radosna i szczęśliwa i wiem też kiedy jest ci ciężko i kiedy masz mieszane uczucia. – ucałowała moje czoło. Nawet nie raczyłam jej przerwać. Pozwoliłam aby mówiła dalej. – Skarbie, nosiłam cię pod sercem dziewięć miesięcy, więc wiem już wszystko o tobie. Zawsze starałam się być dla ciebie nie tylko matką, ale też przyjaciółką. – zakończyła. Od zawsze dobrze się z nią dogadywałam.  Rodzice pozwalali mi na wiele różnych rzeczy i cieszyłam się z tego. Zapewne, gdybym nie poznała Elli, jedyną najlepszą przyjaciółką była by wtedy moja mama. Jej mogłam powiedzieć wszystko. Dosłownie. Jako pierwsza wiedziała o moim pierwszym razie. Jako pierwsza w sprawach sercowych to właśnie ona dawała mi wszelkie rady. To ona poszła ze mną na pierwszą wizytę do ginekologa.  To właśnie ona po raz pierwszy kupiła mi „sexowną bieliznę” na wspólne wakacje, które spędziłam z Harry’m.
- Mamuś… - zaczęłam niepewnie. Jednak mama mi nie przerwała. Pozwoliła mi mówić dalej. Była znakomitym słuchaczem. – Wiem, że to co ci teraz powiem strasznie tobą wstrząśnie i pewnie będziesz zawiedziona. Ale nie mogę już dłużej tego w sobie dusić. – tu zrobiłam przerwę i wzięłam głęboki oddech.
- Pewnego dnia ja i Harry popłynęliśmy razem na wyspę. No wiesz, takie love story, szampan, truskawki w czekoladzie i inne różne duperele.  Było przepięknie, towarzyszyła nam atmosfera przepełniona miłością, pożądaniem, zaufaniem i przyjaźnią. Przy Harry’m czuję się naprawdę bezpiecznie. Pamiętasz jak mówiłam ci kiedyś, że jeśli jakiegoś chłopaka obdarzę taką samą miłością jaką darzę Eric’a, ciebie czy tetę czy też Elli…- mama przytaknęła głową. -  To wtedy chłopak będzie najszczęśliwszy na ziemi. Właśnie taką miłością darzę tego gamonia, z którym byłam na wakacjach. Tego dnia na wyspie ponownie się kochaliśmy. Bo przecież już dobrze wiesz, że moje życie sexualne, od kiedy jestem z Harry’m jest bardzo urozmaicone. Więc tego dnia nasze ciała ponownie się złączyły. Owszem było wspaniale, jak za każdym razem z resztą. Następnie wróciliśmy do domu, oczywiście wcześniej bo Elli uciekła nam i postanowiła lecieć do Polski. Ale to jest jeszcze dłuższa historia niż moja. – przystanęłam w tej części i spoglądnęłam na mamę. Słuchała z zaciekawieniem i uśmiechała się. Więc kontynuowałam dalej. – Mieszkaliśmy jakiś czas z Zayn’em, żeby mu smutno nie było i żeby nie zrobił jakiegoś głupstwa. Po paru tygodniach pojechaliśmy do rodziców Harry’ego, w sumie to źle się czułam no i Harry wpadł na taki pomysł, żebym poznała w końcu jego rodziców skoro on zna już moich. Wracając do choroby, z  początku myślałam, że to jakaś jelitówka, albo coś w tym stylu. Niestety wyszło na to, że to nie żadna jelitówka. Wyszło na to, że te wszystkie symptomy, które towarzyszyły mi przez jakiś okres wskazują na… na ciąże. – ciężko przeszło mi to przez gardło. Moje oczy momentalnie zaszły łzami i ledwo co widziałam. Mama w tym momencie rzuciła wszystko co dotychczas robiła. Umyła swoje ręce i chwyciła za moje. Czułam jak osamotniona słona łza spływa po moim policzku.
- Córciu… - zaczęła z uśmiechem, ocierając łzę z mojego policzka swoimi delikatnymi jak jedwab rękami. – Jak byłam w twoim wieku, to zaszłam w ciąże z tobą. Dobrze o tym wiesz. Nie będę cię za to potępiać i prawić ci kazań. Cieszę się, że zostanę babcią. Owszem mogliście uważać. No ale cóż, stało się. Pomożemy ci wychować dziecko, jeśli tylko będziecie tego potrzebować. Na pewno cię nie wydziedziczymy i nie wyrzucimy z domu. – przytuliła mnie do siebie.
- Bałam się tobie o tym powiedzieć, bo nie wiedziałam jaka będzie twoja reakcja. – powiedziałam sięgając do torebki po zdjęcie. – Pierwsze badanie USG. – podałam zdjęcie mamie.
- James! Eric! – zawołała mama, trzymając w swoich rękach zdjęcie. Tata zerwał się na równe nogi i przybiegł do kuchni, a Eric’a było już słychać na schodach.
- Co się stało?- wydusili z siebie obydwoje.
- Mari! – wykrzyczał Eric rzucając się w moje ramiona.
- Cześć młody. – ucałowałam go. – Aleś ty urósł. – zmierzwiłam mu grzywkę.
- Eric, nie skacz na siostrę. – zarządziła mama.
- Czemu? – zapytał zdezorientowany.
- Właśnie czemu?  - podwoił pytanie tata.
- Ponieważ James ty zostaniesz niedługo dziadkiem, a Eric… Ty zostaniesz wujkiem. – powiedziała za mnie mama.
- Mari… - rzekli obydwoje w moją stronę, patrząc w moje oczy.
- Tak, jestem w ciąży. – teraz przez gardło przeszło mi to znacznie lepiej niż za pierwszym razem. Tata przytulił mnie do siebie i ucałował. Eric zaś podbiegł i zaczął dotykać moje brzucha.
- Kiedy się urodzi? Będzie chłopiec czy dziewczynka… - uśmiechnął się słodko.
- Urodzi się za 6/7 miesięcy. Nie wiem czy będzie to chłopiec czy dziewczynka. Dowiem się dopiero 23 grudnia. Wtedy mam następną wizytę. Akurat wypada to przed dzień ślubu Liasia i Danielle. – uśmiechnęłam się.

Z perspektywy Harry’ego.
Zabrałem całą gromadę do nowego domu. Ich twarze były pełne podziwu. Zacząłem ich powoli oprowadzać. Kazałem też wybrać im sobie poszczególne pokoje.
- Stary! Chatę to żeś sobie wyjebał! – krzyknął Niall z podziwem.
- Dzięki. A teraz chodźcie coś wam pokaże. – uśmiechnąłem się i kierowałem się na półpiętro, gdzie mieściła się moja sypialnia i pokój dla dziecka. Otworzyłem drzwi. Cała piątka zaniemówiła z wrażenia.
- To jest pokoik dla dziecka. Podoba wam się? – oznajmiłem.
- Hazz, on jest prześliczny! – wydusiła z siebie Danielle.
- Cudowny! – w oddali usłyszałem głos Eleanor.
- Żeś zaszalał! Ale ja to bym coś tu zmienił.- dodał z kwaśną miną Zayn.
- Spoko, my rozumiemy, że chciałeś zrobić wszystko po swojemu… Ale tu potrzeba jeszcze kobiecej ręki. – poklepała mnie po ramieniu narzeczona Liam’a. - Z resztą skąd wiesz czy będzie to chłopak czy dziewczynka.? - dodał po chwili.
- My się zajmiemy wszystkim. A ty jedź do niej! – ponaglała mnie Eleanor.
- Ale co ja mam jej powiedzieć? – dociekałem.
- Nie wiem. No przeproś na przykład… Albo lepiej nie, bo wy zawsze jak się przepraszacie to kończy się to porządnym sexem. – Nialler oparł się o małe dziecięce łóżeczko.
- Coś w tym złego… Mi się tam podoba. – uśmiechnąłem się łobuzersko.
- Dziecko jeszcze będzie miało traumę! – wybuchnął śmiechem Lou.
- Oh, zamknij się! – rzuciłem w jego stronę.
- Też cię kocham, dziubasku. – posłał mi buziaka, na co Eleanor zareagowała jak zawsze. Mianowicie przewróciła teatralnie oczami i pytała się gdzie jest jej Mari!
- No to pakuj swoją dupę w samochód i jedź do niej! – nalegał Zayn. – Już nic nie stracisz, a jak ci dobrze pójdzie to jeszcze zyskasz.
- Teraz nie pozostaje mi nic innego jak jechać do Wolverhampton, skoro mamy jeszcze kilka dni wolnego.
- My urządzimy dom. Wiemy co lubisz. – odrzekli chórem.
- Taa… Porno… - rzucił bez zastanowienia blondyn, a reszta wybuchnęła śmiechem, wliczając w to mnie.
- Odezwał się Niall. – dopowiedział Zayn. W tym momencie pożegnałem się ze wszystkimi. Zostawiłem im klucze i kazałem niczego nie puścić z dymem. Nie chcę aby mój dom, po naszym przyjeździe wyglądał jak pobojowisko w filmie „Projekt X”.  Pomachałem im na odchode i wsiadłem do samochodu.  Nie jechałem za wolno, wręcz przeciwnie na liczniku widniało jakieś 150km/h. W pewnym momencie ujrzałem za sobą niebieskie światła policyjne.
- Może nie jadą za mną. – powiedziałem sam do siebie i jechałem dalej. Jednak światła nie zgasły, a radiowóz nie raczył mnie wyprzedzić kiedy zdjąłem lekko nogę z gazu.
- Dobra, może jadą jednak za mną. – zjechałem na pobocze po chwili zastanowienia. To samo uczynił też radiowóz. Widziałem jak policjant wychodzi z samochodu i kieruje się w moja stronę. Jak na porządnego obywatela przystało, opuściłem szybę i zacząłem szukać swoich dokumentów.
- Witam. Starszy sierżant Philips. Poproszę pańskie dokumenty. – powiedział oficjalnym tonem.
- Witam. Harry Styles. Dokumenty będą konieczne? – uśmiechnąłem się kwaśno. Mężczyzna spojrzał na mnie spode łba. Nawet nic nie musiał mówić. Podałem mu wszystkie dokumenty i czekałem. Policjant dokładnie sprawdzał moje dokumenty.
- Gdzie to się pan tak śpieszy? – zapytał po chwili, oddając mi moją własność.
- Do dziewczyny… Mogę jechać?  - rzuciłem w jego stronę.
- Przecież panu nie ucieknie.
- No właśnie chyba wręcz przeciwnie.  – odparłem kwaśno.
- Dobra, proszę chwilę zaczekać. – policjant wrócił do samochodu, wyciągnął zwykłą białą kartkę i powrócił do mojego samochodu.
- Ma pan szczęście, że moja córka pana lubi. Da pan autograf i może pan jechać. – uśmiechnął się do mnie miło. Szybko podpisałem kartkę, którą mi podał, machnąłem podpis i ją oddałem.
- Niech pan jedzie wolniej! – odparł na koniec policjant. Przytaknąłem mu głową i odjechałem. Dalsza droga minęła bez żadnych niespodzianek. Poza tym, że deszcz zaczął padać to już żadna nowość. Dobra tylko co ja mam jej powiedzieć? Na pierwszy ogień muszą iść przeprosiny… Tego jestem pewny. Zachowałem się jak dzieciak. Dosłownie. Dopiero po pewnym czasie przyswoiłem do siebie tą wiadomość … Światła w jej domu jak zwykle się paliły. Zawsze panowała tam miła i rodzinna atmosfera. To dlatego tak dobrze czułem się w jej domu. Złapałem głęboki oddech i zapukałem do drzwi.

_______________________________________________
Tralalalalala....i jest ten kolejny, moje kolejne wypociny *.* tralalalalallalala
Nudny jak flaki z olejem...

                                                                                                       KISSES  ~Camille

15 komentarzy:

  1. Super! Dodawaj najszybciej jak się da następny. Musiałas skończyć w takim momencie ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Żaden nudny , ale kończyć w takim momencie ? Dziewczyno ! Czekam zniecierpliwiona na kolejny part ! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. ehs, dawaj kolejny, pijaku! <3/ c

    OdpowiedzUsuń
  4. AAA cudowny ! Zapraszam do mnie ! http://everything-has-change.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Gyby nie to że mnie ręka boli napisałabym dłuższy komentarz więc super ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny :)) Czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  7. JAK ŚMIESZ KOŃCZYĆ W TAKI MOMENCIE?! ;O
    NIE NO - CUDNY.! ♥
    NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ NASTĘPNEGO.

    OdpowiedzUsuń
  8. jeśli to są flaki z olejem, to zaczynam je powooli lubić :3 super rozdział! ekscytujący, dużo się dzieje! :3 zapraszam do mnie, nowy rozdział... :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Prosze dodaj szybko nastepny,ju nie moge sie doczekac nastepnego rozdzialu! piszesz cudownie *,* ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Musiałam zakończyć ten rozdział w takim momencie :< a ja już się jarałam, że Mari i Harry się pogodzą,a tu nie :( No, ale i tak rozdział meeeeeeeeega ♥ Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. TAAAAAAAK MUSIAŁAM ZAKOŃCZYĆ WŁASNIE W TYM MOMENCIE *.* czasami lubietrzymać was w niepewności co siewydaży dalej :) lots of love xx ~Camille

      Usuń
    2. Kama dała mi przeczytać rozdziały i powiem Wam, że będziecie zadowolone :) i chcę Wam powiedzieć, że 44 będzie napisany przeze mnie.. /c

      Usuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  12. Kiedy podasz nowy ja już się niecierpliwie ;) a tak wgl to świetne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://stole-my-heart-xoxo.blogspot.com/2013/01/rozdzia-xliii.html tutaj jest nowy rozdział :) ~Camille

      Usuń