niedziela, 30 grudnia 2012

Rozdział XL.


Z perspektywy Harry’ego.
Po drugiej stronie usłyszałem tylko dźwięk zasysanego powietrza.
- Synek… - zaczęła.
- Mamo, nie pytaj mnie jak to się stało, bo co jak co ale ty to powinnaś wiedzieć jak dzieci się robi. –dodałem pośpiesznie.
- Ale mógł byś mi nie przerywać.
- Przepraszam. Mów dalej. Słucham.
- Nie masz wyjścia, musisz wysłuchać tego co mam ci do powiedzenia. Więc… Cieszy mnie to, że będę miała wnuka albo wnuczkę. Ale nie sądziłam, że w tak młodym wieku zostanę babcią, a ty w tak młodym wieku, ojcem. No ale cóż, zdąża się. Nie wiem czy to planowaliście, czy nie, ale stało się. Przyjmij do wiadomości, że musisz teraz dorosnąć i opiekować się nimi. Musisz być odpowiedzialny. – zakończyła.
- Tylko problem w tym, że ja się do niej nie odzywałem przez tą kłótnię kiedy od ciebie wyjechaliśmy. Mari jest w 3 miesiącu, a ja mam tylko badanie USG. To wszystko.
- Zadzwoń, albo jedź do niej. Harry, kochasz ją, prawda?
- Mamo, kocham ją najmocniej na świecie. Jest dla mnie najważniejsza. Ona i dziecko.
Chcę być z nią po ostatnie dni swojego życia. Tylko ona jest tego warta.
- Więc na co czekasz? – rzuciła bez wahania.
- Nie wiem… - odpowiedziałem po chwili namysłu.
- Jedź do niej i pokaż, że chcesz z nią spędzić tą resztę swojego życia, że chcesz wspólnie z nią wychować wasze dziecko.
- Wiedziałem, że mi pomożesz. Jesteś najlepsza. Kocham cię. – rzuciłem w jej stronę.
- W końcu jestem twoją matka. Też cię kocham. – dodała i po chwili się odłączyła. Zebrałem swój tyłek z łóżka i udałem się do łazienki. Spojrzałem w lustro.
- O rzesz kurwa! Teraz już wiem czego Niall się tak wystraszył. – przetarłem swoje oczy. Chwyciłem za telefon i wykręciłem numer do Lou. Postanowiłem zacząć szukać mieszkania.
- Hej Harry. – odezwała się Lou.
- Potrzebuję twojej pomocy. – zacząłem z grubej rury.
- Wal.
- Muszę zacząć szukać mieszkania. Najlepiej dużego i przestronnego. – dodałem pośpiesznie.
- Co cię wzięło na zakup domu? – odpowiedziała zdziwiona.
- Będę ojcem. – odpowiedziałem entuzjastycznie.
- Że co?
- Mari jest w ciąży. Lux będzie miała kuzynkę albo kuzyna.
- Ej to wspaniale! Jak ona się czuje?
- Nie wiem. Nie gadamy ze sobą… Na razie. – skrzywiłem się lekko.
- Harry! Dobra przyjedź do nas dzisiaj. Opowiesz wszystko. Trzymaj się. – i zakończyła rozmowę. Szybko ogarnąłem swoją twarz, przebrałem się i posprzątałem w pokoju. Chwyciłem kluczyki od samochodu i pojechałem do Lou. Ona jak zwykle przywitała mnie z otwartymi ramionami.
- Gratulacje Harry! Będziesz dobrym ojcem. – powiedziała w moja stronę.
- Skąd to wiesz?! – zapytałem, biorąc w tym momencie Lux na ręce.
- Bo widzę jak zajmujesz się Lux i jaką przyjemność ci to sprawia. – uśmiechnęła się ciepło.
- Ale.. Ale nawet nie wiesz jak zareagowałem na wieść o jej ciąży. Byłem wściekły, nie wiedziałem co mam o tym wszystkim myśleć. Nie wiedziałem jak do tego doszło.. Przecież się zabezpieczaliśmy. Chciałem mieć dziecko, chciałem właśnie z nią mieć dziecko, ale nie teraz… Nie w tym wieku, Lou.
- Rozumiem… Ale stało się przez waszą nieuwagę. Wpadliście i nic na to nie poradzisz, jest już po fakcie.
- Mari powiedziała, że usunie ciąże jeśli mi to przeszkadza. – odpowiedziałem łamiącym się głosem.
- A przeszkadza ci to? – zapytała poważniejszym tonem.
- Nie… No może na początku, bo kariera i… no i mamy tylko po 18-naście lat. Ale jak zobaczyłem dzisiaj zdjęcie USG.. To poczułem takie ciepło w swoim środku. Poczułem się tak, jak kiedyś, kiedy zobaczyłem Mari. Kiedy po raz pierwszy się spotkaliśmy.
- Nadal ją kochasz i chcesz z nią być… prawda? – wzięła ode mnie Lux na swoje ręce.
- Chcę razem z nią wychowywać nasze dziecko. Razem we wspólnym domu. To chyba oczywiste, że ją kocham. Ale… - chciałem dopowiedzieć, coś na temat szukania domu ale Lou stwierdziła, że lepiej będzie jeśli mi przerwie.
- Nie ma żadnego „ale”… Znajdź dom, znajdź ją i bądźcie szczęśliwi.
- Znajdę ją! – powiedziałem stanowczo. Lou uśmiechnęła się i spojrzała na Lux.
- Wyjaśnię jej wszystko i powiem co czuję. Lou pomożesz mi z szukaniem domu? – zapytałem bez jakich kolwiek barier. Prosto z mostu.
- Pewnie, że pomogę. Rzucisz mi laptopem? – skierowała wzrok na mnie. Wstałem z krzesła i chwyciłem laptopa z salonu. Lou weszła na stronę z nieruchomościami i razem zaczęliśmy szukać domu. Oczywiście w Londynie.
- Ten jest ładny. – rzekła pokazując mi pierwszy dom. Dom był spory. Miał trzy sypialnie, wielką kuchnie, garaż na dwa samochody, dwie łazienki.
- Za mały. – odpowiedziałem bez wahania.
- Jak to za mały? Harry nie przesadzaj. – skrzywiła się Lou.
- No za mały. Bo jak cały zespół się zleci i zaniemoże.. bo zapiją to co na podłodze będą spać?! Co to, to nie! - odpowiedziałem.
- To ile ma mieć sypialni? – zapytała.
- Czekaj no moja sypialnia i Mari to jedna, pokój dziecka to dwa, Liam i Danielle to trzy, cztery to Niall, pięć to będzie Louis i Eleanor no i szósta to masz Zayn’a i Elli i siódma dodatkowa jakby mamusia przyjechała. – uśmiechnąłem się szczerze w jej stronę.
- Siedem?! Okej, okej… - odpowiedziała i szukaliśmy dalej. Oglądaliśmy dom po domu. Jedne większe, jedne mniejsze. Zeszło nam ze dwie godziny. Jedne były z garażem a drugie zaś bez.
- Lou… - zacząłem.
- Tak? – oderwała wzrok od ekranu laptopa.
- Oświadczę się jej. – rzuciłem.
- Geniusz… Ile nad tym myślałeś?
- Chwilę… znaczy prędzej już o tym też myślałem. – zaalarmowałem.
- Przemyśl to jeszcze dokładnie.
- Ale ja ją kocham! I już postanowiłem. – uśmiechnąłem się.
- Jak chcesz. Szczęścia wam życzę! A przy okazji znalazłam idealny dom. – poruszyła zabawnie brwiami. – Patrz, ma te siedem sypiali co żeś sobie wymarzył, siedem łazienek, jeden wielki salon i przestronną kuchnię, garaż na trzy auta i masz mini siłownie i dodatkowe pomieszczenie do zagospodarowania. Masz też wielki taras i basen. – obróciła w moją stronę ekran laptopa i dokładnie pokazywała gdzie co się znajduje.
- Bierzemy! – odpowiedziałem bez chwili wahania.
- Czekaj zadzwonię do właściciel, może uda się dobić transakcji jeszcze dzisiaj. – powiedziała i wyszła na balkon.

Z perspektywy Mari.
Usiadłam na sofie miedzy Niall’em, a Louis’em, którzy oglądali jakiś film. Eleanor z Danielle, Liam’em i Zayn’em poszli do kuchni.
- Co wy tak sztywno siedzicie? – spojrzałam na obydwu.
- My…
- Nieee…
- Ależ skąd…
- Zdaje ci się. - mówili jeden przez drugiego.
- Niall wiem, że nie umiesz kłamać. – uśmiechnęłam się do niego przeszywając go wzrokiem.
- No dobra powiem! Tylko tak na mnie się już nie patrz. – powiedział i spuścił głowę na dół.
- A więc? – ponaglałam go.
- Kiedy wybierałyście sukienki, Louis postanowił, że pojedziemy do Twojego kochasia i przemówimy mu do rozumu. – mówił szybko i niezrozumiale.. Lecz wyłapałam niektóre słowa.
- Że co zrobiliście!? – gwałtownie wstałam z kanapy i spojrzałam groźnie na obydwu.
- Pojechaliśmy do Harry’ego i  pokazaliśmy mu płytę z badaniem. Nie musisz dziękować. – przytulił mnie do siebie Boo Bear.
- Za nic nie będę dziękować. Nie chcę go do niczego zmuszać Louis. To był jego wybór. Chce szaleć, to niech szaleje. Sama wychowam dziecko. Boże… daj mi cierpliwości bo inaczej was rozwalę. – wyszłam z salonu. Szybkim krokiem weszłam do kuchni. Serce biło mi mocniej niż powinno. Nosiło mnie. Nerwy nosiły mnie po całej kuchni. Myślałam, że coś rozwalę, albo najprościej w życiu się popłaczę. Choć nie… za wiele razy już płakałam w swoim życiu.  Mniej więcej w takim stanie zastała mnie cała czwórka, która siedziała w kuchni.
- Mari.. Co się dzieje? – podeszła do mnie Eleanor.
- Co się dzieje? Nic się nie dzieje! – krzyknęłam.
- Mari, spokojnie. Nie możesz się denerwować. – przytuliła mnie do siebie.
- Jak mam się nie denerwować, skoro Niall i Louis pojechali do Harry’ego dzisiaj kiedy my wybierałyśmy sukienki i pokazali mu płytę USG i niby przemówili mu do rozumu. No proszę cię. Jak ja mam się nie denerwować. Nie chcę go do niczego zobowiązywać! – ukryłam swoją twarz w dłoniach. W głowie kłębiło mi się tysiąc myśli. W końcu postanowiłam pójść do pokoju i spakować swoja torbę. W końcu muszę jechać do rodziców. Cóż miałam jechać do nich z rana, jednak przez komplikacje, które miały przed chwilą miejsce postanowiłam jechać w tej chwili. Do torby wrzucałam wszystkie swoje ciepłe ubrania, kosmetyczkę i szczoteczkę. Zniosłam torbę ze schodów i postawiłam ją w przedpokoju.
- A ty gdzieś się wybierasz? – zmaterializował się przede mną Zayn.
- No przecież mówiłam ci, że muszę jechać do rodziców. – spojrzałam na niego tępo.
- Zawiozę cię! – krzyknął Niall.
- Nie! – stanowczo zaprotestowałam. – Wystarczająco już zrobiłeś. Niall najpierw powiedziałeś mu o ciąży i teraz pojechaliście do niego wymusić na nim Bóg wie co. – naskoczyłam na niego. Niall spuścił głowę i już więcej się nie odezwał. Wszyscy spojrzeli na mnie zszokowani moją reakcją. Wzięłam dwa głębokie oddechy i spojrzałam na Zayn’a.
- Pożyczysz mi auto?
- Hahahahaha… dobry żart. Udał ci się. Widzę, że ci humor dopisuje. – wybuchnął śmiechem.
- To nie żart.- powiedziałam poważniejszym tonem.
- Nie pojedziesz sama. A jak coś ci się stanie?
- Zayn, ciąża nie ogranicza mnie do tego, żebym nie prowadziła samochodu. Nie będziesz wiecznie mi usługiwał.  Nie jestem sparaliżowana tylko w ciąży. – zaczęłam masować swoja głowę.
- Ale jak tylko dojedziesz to zadzwoń. – rzuciła w moja stronę Danielle. Skierowałam swój wzrok na nią. Uśmiechnęłam się.
- Obiecuję. – odpowiedziałam. Zayn wyciągnął kluczyki z kieszeni swojej katany i podał mi je do ręki.
- Bądź ostrożna. Mówię serio. – spojrzał na mnie opiekuńczym wzrokiem, a następnie przytulił mnie do siebie.
- Powiedz im o Polsce i o Elli. Proszę… - szepnęłam mu na ucho. W końcu odkleiliśmy się od siebie.
- Wzięłaś zdjęcie USG? – skierowała pytanie w moją stronę Eleanor. Zaś ja przytaknęłam jej tylko głową, chwyciłam torbę i wyszłam.
- Obiecuj, że będziesz dzwonić! – usłyszałam za sobą głos Danielle, która stała w drzwiach wejściowych.
- Obiecuję. – odkrzyknęłam, uśmiechając się w jej stronę.  Wsiadłam za kierownicę i odpaliłam auto i odjechałam spod domu Zayn’a. Widoczność na drodze niestety była ograniczona, gdyż na zewnątrz padało. Krople deszczu stukały o przednią szybę i dach samochodu. W mojej głowie kłębiło się milion myśli na sekundę. Co chwilę mijał mnie jakiś samochód, a przecież wcale tak wolno nie jechałam. Przetarłam delikatnie jedną ręką swoje zmęczone oczy i dalej gapiłam się w ciemną przestrzeń, którą oświetlały reflektory samochodu. Co teraz będzie? Po jaką cholerę oni do niego pojechali?! I, że niby co? Niby zadzwoni ot tak po prostu do mnie i powie, że przeprasza, że chcę wychować to dziecko i chce ze mną być… A może przyjdzie na kolanach z bukietem kwiatów i się oświadczy… Boże chyba zaczynam już wariować. Ślub? W naszym wieku… Wolne żarty, przecież On chce się jeszcze pobawić. Wygląda na to, że będę wychowywać dziecko i w dodatku będę jeszcze studiować. Ambitna to ja jestem. Przez prawie pół drogi jechałam bez włączonego radia, zmieniło się to zaraz po tym jak skończyłam rozmyślać o wszystkim.

Z perspektywy Zayn’a.
Odjechała. Najzwyczajniej w świecie wyszła spakowana z tego domu. Mari jest kolejną osobą, która odgrywała ważną rolę w moim życiu i która odeszła z tego domu. Okej, może nie odeszła, bo mam w sobie płomyk nadziei, że wróci jak najprędzej. Próbowałem ją zatrzymać, ale się nie udało. Jest uparta prawie tak samo jak Style’s. Dobrali się.
- A ty co miałeś nam powiedzieć o Polsce? – wyrwał mnie z zamyśleń głos Liam’a. Spojrzałem na niego i wziąłem głęboki oddech.
- Ja i Mari mamy jechać razem do Polski. – powiedziałem do wszystkich.
- Po kiego? – poczułem na sobie wzrok Niall’a.
- Elli jest chora. – powiedziałem załamanym głosem.
- Rozwiń swoją wypowiedź… - rzuciła w moją stronę Danielle.
- Elli umiera. Jest ciężko, ciężko chora. – powiedziałem siadając na kanapie. Wszyscy spojrzeli z niedowierzaniem na mnie.
- C-c-co?!- wydukał z siebie Boo Bear.
- Żartujesz… - Niall spojrzał z niedowierzaniem.
- Czy w tym momencie wyglądam jakbym żartował?  – wziąłem kolejny głęboki oddech.
- Kiedy macie jechać? – odezwała się Danielle.
- W poniedziałek. – odpowiedziałem bez wahania.
- Mamy teraz wolne, żadnych prób, żadnych wywiadów, żadnych koncertów i ważnych spotkań. Dobrze robisz, że do niej lecisz. – poklepał mnie po ramieniu Liam.
- Ale jak  ty się kurwa w Polsce dogadasz…- Niall wybuchnął śmiechem.
- Normalnie. Ja nie muszę mówić. Mari zna polski, a z Elli będę gadać normalnie. W końcu ona zna angielski.
- Dasz radę. – uśmiechnął się w moją stronę Louis.
- Dzwoń, pisz itp. Pamiętaj jesteśmy jedną wielką rodziną. – wszyscy zamknęliśmy się w „rodzinnym” uścisku.
- Ekhem… Przepraszam, że przerywam wam tak uroczą chwilę, ale czy ktoś powie mi gdzie znajdę przyszłą matkę swojego dziecka? – odwróciliśmy się w stronę Styles’a, który właśnie wparował niczym huragan z rozwianymi włosami do przedpokoju.
- Styles, ty żyjesz! – krzyknęła Danielle.
- Taa.. – odpowiedział i przytulił ją do siebie. – Więc.. Ktoś mi odpowie na zadane wcześniej pytanie?
- W drodze do Wolverhampton. – odpowiedział bez wahania Liam.
- Pojechała powiedzieć rodzicom o ciąży. – odezwała się Eleanor, która stała obok Louis’a i Niall’a.
- Chciałem ją gdzieś zabrać. – oznajmił radosnym tonem.
- Ostatnio jak ją gdzieś zabrałeś, to skończyło się to waszą kłótnią. Więc nie sądzę, aby to był dobry pomysł. – odrzekł Lou.
- Dom kupiłem! Do niego chciałem ją zagrać. – przewrócił teatralnie oczyma.
- Stary, to świetnie… A gdzie? – przytuliłem się do loczka.
- Zayn, będę mieszkać od ciebie jakieś 4 domy dalej. – zaśmiał się.
- Jeszcze lepiej! – usłyszałem radosne okrzyki Nialler ’a.
- Chcę się też oświadczyć.
- Hahahahahahahahahahahahahahahahaha…… - wszyscy wybuchli śmiechem, prócz Danielle i Eleanor. One jako jedyne stwierdziły, że to dobry pomysł.
- Stary, po tym co żeś jej odwalił, nie wiadomo nawet czy ona z tobą zamieszka, a co dopiero wyjdzie za ciebie. – rzucił ze śmiechem Louis.
- Przy okazji, chciałem przeprosić was wszystkich za moje zachowanie. Faktycznie zachowywałem się dziecinnie. Powinienem być przy was i przy Mari od początku kiedy dowiedziałem się o ciąży. Dopiero teraz to do mnie dotarło, że zostanę ojcem, i że cieszę się z tego. Ktoś w końcu musi przejąć te szlacheckie geny.  – powiedział w naszą stronę, Harry.
- Teraz tylko powiedz to swojej przyszłej żonie…. -  oznajmiłem.

________________________________________________________
Może niezbyt to stylistycznie, może i są błędy... ale czy którejś z WAS to przeszkadza?
Dobra czasami te błędy są aż rażące, ale staram się je poprawiać... :)
Jak Wam minęły święta? Co znaleźliście pod choinką? xx
Ja coś czuję, że z +10 do wagi mi przybyło. ^^
Video Diary? Hmm nie wiem kiedy powrócą, jak wiecie nie ma z nami już Clauds.
Ale może namówię ja do nakręcenia 4...tak chyba 4 Video Diary (o ile się nie mylę)
JUTRO SYLWESTER MOI DRODZY!
~SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU, NIE SCHLEJCIE SIĘ ZA BARDZO!!! xxx

                                                                                                lots of love ~Camille

10 komentarzy:

  1. jak zwykle się nie zawiodłam :D dziękuję , że wstawiasz nowe rozdziały ! loczkowi w końcu przemówili to tej głowy , będzie dobrze , no nie ? musi być :P mam nadzieję że obydwoje się zejdą , elli wyzdrowieje i w końcu będzie razem z zaynem .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do Elli to szczerze powiem, że nie mam pomysłu...ale dam radE...zaskoczę Was :)

      Usuń
    2. liczę na to ;) jednak chciałabym , żeby opowiadanie zakończyło się happy endem - a kto by nie chciał ? przeczytałam już parę , które kończyły się źle . wolę jednak te szczęśliwe np : http://beautiful-famous-and-rich.blogspot.com , może czytałaś :P

      Usuń
  2. Kocham <3. Nie mogę się doczekać nexta

    OdpowiedzUsuń
  3. Harry, nareszcie otrzeźwiałeś! Brawo! Kolejny cudowny rozdział! :3 Piszcie szybko dalej, bo mi się nie chce czekać! :D Szczęśliwego Nowego Roku dla Was, dziewczyny! :3 <3 wasza Roksana. xoxox

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny rozdział ♥ Naprawdę podziwiam Cię dziewczyno! Genialnie piszesz i jak zwykle się nie zawiodłam. Proszę żeby Elli wyzdrowiała *.* Please ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie usmiercaj Elli, plissss. jak deadnie to cie znajdę, i po.mojej wizycie zapamietasz, ze mają być dobre zakończenia opowiadan haha ;) rozdział jak zwykle cudny xx

    OdpowiedzUsuń
  6. JEJU,KOCHAM TAK BARDZO TO OPOWIADANIEEE. ♥
    UZALEŻNIENIE.;D
    KOCHAM CIĘ. ♥
    EDYTA.

    OdpowiedzUsuń
  7. Boże kobieto.No wiesz?Co ty sobie myślisz??Ja tu wchodzę i myślę że będzie genialny rozdział.A tu co??Jest lepszy niż sobie wyobrażałam. *-*

    OdpowiedzUsuń
  8. kiedy następny ? nie mogę się już doczekać ;D !

    OdpowiedzUsuń