poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Rozdział XXIII.


Z perspektywy Elli.
Obudził nas głośny dzwonek telefonu Zayn’ a. Mulat wstał i spojrzał na wyświetlacz.
- Elli, Mari dzwoni.- rzucił zaspany w moją stronę.
- Mari?- zapytałam zszokowanym głosem.
- Tak, Mari… Chcesz z nią pogadać czy ja mam odebrać?- zaświecił mi telefonem przed oczyma.
- Dawaj!- wstałam z łóżka i wyrwałam mu telefon. Mulat spojrzał na mnie zdezorientowanym wzrokiem.
- No co, z mojego zostały tylko szczątki! Musisz się dzielić panie piękny.
- To ja pójdę zobaczyć co z Harry ’m. – wskazał na drzwi i wyszedł. Ledwo co zdążyłam odebrać już odezwała się moja przyjaciółka. Odezwała?! To raczej za duże słowo, zaczęła się drzeć.
- Dzięki, że się kuźwa pożegnałaś czopie!
- Luz, nie ma za co.- zadrwiłam z niej.
- To nie śmieszne! Ty sobie pojechałaś w świat, a ja zostałam.. No ale cóż.- rzekła.
- Ty też możesz przyjechać! Ale nie, bo po co.- burknęłam.
- Dobra, mniejsza. Jak dom? Rozpakowałaś się już...- kolejna osoba, która dostała słowotoku! Pewnie zadawałaby jeszcze wiele pytań, więc postanowiłam jej przerwać.
- Nie jeszcze nie, poza tym dom… Kurde żadne słowa tego nie opiszą, musisz tutaj przyjechać.- wydusiłam z siebie wszystko na jednym oddechu. Wspomniałam też o Harry’ m, który się napił i poszedł spać.
- Uff, dobre, że śpi, a nie głupoty odwala. Zadzwonię do niego później, nie chcę go budzić.- powiedziała zatroskanym głosem po czym dodała :
- Kiedy robicie parapetówę?
- Jutro. Mam nadzieję, że będziesz!
- Jutro?! Ta ciekawe czym przyjadę, chyba hulajnogą.
- Dla mnie może być, ważne abyś była. A o Eric’ a nie musisz się martwić, możesz go wziąć ze sobą.
- Nie mogę go wziąć bo chodzi do szkoły muzycznej. Nie może opuścić żadnych lekcji, poza tym nie chcę jechać.- wytłumaczyła Mari.
- To może pogadam z Alex’em, albo ty pogadaj, masz do niego bliżej, a ja Zayn’ a nie chcę już naciągać.
- Naciągać?- zapytała zdezorientowana.
- No tak, rozwaliłam swój telefon. Długa historia, może kiedyś ci opowiem.
- Elli nie ma telefonu! Hahahahaha…-  wyśmiała mnie swoim melodyjnym głosem.
- Ładnie śpiewasz…- wykrzyczałam na cały pokój.
- Nie, nie prawda!- zaprzeczyła, jak to zawsze miała w zwyczaju.
- Dobra, pogadamy jeszcze wieczorem. Kocham cię. Buziaczki.- pożegnałam się i nacisnęłam czerwoną słuchawkę.
- Kto ładnie śpiewa?!- do pokoju wpadł zszokowany Zayn.
- Nikt.- powiedziałam i oddałam mu telefon.
- Elli…- popatrzył na mnie pode łba.
- No naprawdę nikt! Lepiej mów jak tam loczek.. Hmmm?
- Gada przez sen, normalka.- zaśmiał się.
- Co gada?- zapytałam z nutą ciekawości w głosie.
- ‘’ Mari…Mari’’ Cały czas wymawia jej imię.
- Ooooo słodko. Dobra, może tak w końcu rozpakowała bym się?- rzuciłam w jego stronę.
- Chodź, pokażę ci garderobę.- powiedział.
- Garderoba?!- moje oczy rozbłysły płomieniem zaskoczenia.
- Tak, garderobę.- złapał mnie za rękę i kierował ku wielkim drzwiom.
- Oto nasza garderoba.- powiedział, otwierając wielkie mahoniowe drzwi.  Moim oczom ukazało się TO wielkie pomieszczenie. Czułam się jak Alicja w Krainie Czarów, nagle z zamyśleń wyrwał mnie głos
mojego chłopaka.
- Słońce, ty się rozpakuj, a ja idę na dół.- musnął delikatnym pocałunkiem mój kark i wyszedł z pomieszczenia. Zaczęłam układać swoje ciuchy kolorystycznie po jednej stronie ‘’wielkiej szafy’’, gdyż po drugiej stronie swoje rzeczy trzymał Zayn. Gdy tak układałam swoje ciuchy spostrzegłam, że mam na sobie samą bieliznę, więc złapałam z szafy szare dresowe długie spodnie i  białą bokserkę. Jednak po chwili zastanowienia, podeszłam do półek swojego chłopaka i chwyciłam jedną z jego bejsbolówek. Chciałam zejść już do Zayn’ a, lecz stwierdziłam, że zrobię sobie małą przechadzkę po drugim piętrze, gdyż wczoraj chłopak nie zdążył mi tego pokazać. Na samą myśl o tej  wspólnie spędzonej nocy, uśmiech zawitał na mojej twarzy. Otworzyłam pierwsze drzwi, moim oczom ukazała się TA sypialnia, każdy z tym wyjątkowych pokoi miał idealnie dopasowaną aranżację łazienki. Gdy otwierałam kolejne drzwi, czułam jakbym znalazła się w innej bajce. Każdy z pokoi był inaczej zaaranżowany. Były piękne. Po skończonej wycieczce, zeszłam na dół i wparowałam do kuchni.

Z perspektywy Harry’ego.
Siedziałem razem z Zayn’em w kuchni. Głowa pękała mi w szwach. Zayn coś tam gotował, a raczej starał się niczego nie spalić. Nie zabierałem się za pomaganie, bo nadal mnie mdliło i to ostro. Nagle moim oczom ukazała się zgrabna sylwetka  Elli.
- Cześć chłopcy.- rzuciła z uśmiechem w naszą stronę.- Co gotujecie?
- Raczej co gotujesz… Zayn coś tam robi, ja się nawet za to nie zabieram.- na wzmiankę o jedzeniu zrobiłem się chyba zielony, bo Elli spojrzała na mnie zatroskanymi oczyma.
- Oh jaki z ciebie romantyk, co gotujesz?- zapytała i podeszła do swojego chłopaka, przytulając się do jego pleców.
- Kurczaka w curry i ryż smażony z warzywami. Mam nadzieję, że będzie ci smakować.- powiedział skupiony.
- Mniam.
- Aż mi się niedobrze zrobiło. Przepraszam..- momentalnie wybiegłem z kuchni do łazienki. Nagle od zewnętrznej strony rozległo się pukanie.
- Harry… Dobrze się już czujesz?- zapytała Elli.
- Rzygam dalej niż widzę, ale chyba powoli przechodzi.- odpowiedziałem.
- Mari dzwoniła do mnie.- oznajmiła mi wiadomość. Nie odpowiedziałem, pozwoliłem jej dokończyć.- Martwi się o ciebie i bardzo za tobą tęskni. Sprawdź, czy do ciebie nie dzwoniła.- wyszedłem z łazienki i stanąłem twarzą w twarz z Ell.
- Już idę… A i romantycznego obiadu życzę. Ja dzisiaj mam głodówkę.- powiedziałem. Wszedłem do swojego pokoju i rzuciłem się na łóżko, co było nierozsądnym posunięciem, bo znów musiałem lecieć do łazienki i przytulać się do kibla. Po jakiś 15 minutach dopiero z niej wyszedłem, chwyciłem za telefon, który leżał na stoliku nocnym i zobaczyłem 15 nieodebranych połączeń i 5 sms’ów. Wszystkie połączenia jak i wiadomości były od mojej dziewczyny. Otworzyłem skrzynkę odbiorczą i czytałem wszystkie po kolei. Pierwszy sms brzmiał tak: ‘’ Cześć kochanie ;* strasznie tęsknię za tobą, mam nadzieję, że lot minął spokojnie. Kocham Cię xx’’ w kolejnych było, że dzwoniła do Elli i, że przyjaciółka powiedziała jej, że trochę zaszalałem z alkoholem w samolocie. Postanowiłem do niej zadzwonić. Mari odebrała już po dwóch sygnałach.
- Cześć kochanie.- usłyszałem po przeciwnej stronie.
- Cześć słoneczko.- odpowiedziałem zachrypniętym głosem.
- Jak się czujesz?
- A jak mam się czuć? Rzygam dalej niż widzę, ciebie nie ma obok, nie mam do kogo się przytulić i nie mam kogo całować. Tęsknię za tobą. Zabieraj Eric ’a i swój zgrabny tyłek, i przylatuj do Londynu. Błagam cię! Bez ciebie usycham!
- Też za tobą bardzo tęsknię, poza tym Eric boi się latać samolotem i ma szkołę. Mówiłam ci. Słyszałam, że jutro ma być impreza.- boże jak dobrze usłyszeć jej głos. Jest taki delikatny, wręcz aksamitny.
- Boże, kolejna libacja... Moja wątroba tego nie wytrzyma, żołądek chyba też nie. Przyjedziesz?- zapytałem z nadzieją.
- Nic nie obiecuję. Okej, zdrowiej ty mi tam. Masz pozdrowienia od młodego. Ucałuj Elli ode mnie i Zayn’ a też. Kocham cię.
- Ja ciebie też.- rozłączyłem się i odpłynąłem w krainę morfeusza.

Z perspektywy Mari.
Gdy tylko Harry się rozłączył, postanowiłam pójść do kuchni i przygotować śniadanie dla mnie i brata. schodząc po schodach usłyszałam hałas. Moje serce stanęło. Zaczęłam się skradać i zbliżać do kuchni. Gdy już moja głowa wysunęła się zza ściany, ujrzałam Eric ‘a jedzącego płatki.
- Czemu nie śpisz?! - zapytałam przestraszona.
- Za głośno gadasz ze swoim chłopakiem. - powiedział mały.
- Mhm, przestraszyłeś mnie. - westchnęłam tylko i podeszłam do szafki by wyciągnąć z niej miskę, ale po drodze zrezygnowałam, gdy ujrzałam kopertę na stole. - Kiedy to przyszło?
- Jakoś przed chwilą chyba, bo wyciągnąłem to ze skrzynki. - powiedział i nadal zajadał się mlecznym przysmakiem. Na kopercie nie było nadawcy, więc otworzyłam ją i zaczęłam czytać to co było napisane na kartce. Czytałam i nie mogłam uwierzyć. Następnie chwyciłam zdjęcia. Wtedy Łzy zaczęły kapać po moich policzkach.
- Mari.. - zaczął Eric. - Co jest?
- Nic, nic. Jedz, smacznego. - powiedziałam zdławionym głosem. - Pozwolisz, że wyjdę na chwilę?
- Jasne, tylko wracaj szybko, okej? - powiedział.
- Narka. - powiedziałam, pobiegłam do pokoju i założyłam TO!, a następnie biegłam już w stronę z jednego ze znanych mi domów. Zadzwoniłam, a po chwili ukazała mi się zaspana twarz Alex'a.
- Co ty tu robisz? - zapytał.
- Mogę? - powiedziałam tylko.
- Wchodź. - odezwał się zaspany i zmierzwił sobie grzywę. Weszłam do domu i usiadłam na krześle barowym. Po drugiej stronie siedział Alex i nalewał mi właśnie sok pomarańczowy. - Proszę.
- Dzięki.
- To co chcesz, młoda? - zapytał Alex.
- Muszę coś chcieć?
- Tak.
- No dobra.. - zaczęłam przeciągać. On mnie stresuje! - Przygarniesz Eric ‘a pod dach?
- Ja?! - wytrzeszczył oczy.
- Tak, błagam! - zaczęłam błagalnym tonem.
- A ty?
- Muszę wyjechać. - powiedziałam.
- Na ile? - powiedział Joyce.
- Dzięki, dzięki, dzięki! - powiedziałam i go przytuliłam. - Jesteś cudowny!
- Co tu się dzieje? - usłyszałam czyjś głos.
- O, hej Ivy. - powiedziałam. - Nic, dostajesz tylko dziecko do opieki..
- Na ile? - ponowił pytanie Alex.
- Od 3 do 5 dni. - powiedziałam. - Dobra, lecę, dzięki! - uśmiechnęłam się. - Dzisiaj o 16 w szkole muzycznej go odbierz. Swoje ciuchy będzie miał ze sobą. - i ruszyłam w stronę drzwi. Pobiegłam szybko do domu i zaczęłam się pakować. Wzięłam TAKI! zestaw, TAKI! oraz TAKI! Nie mogłam zapomnieć o swoich ulubionych TAKIM! i TAKIM!
- Mari? Ty wyjeżdżasz?! - nagle w drzwiach stanął Eric.
- Wrócę niedługo, obiecuję. Zamieszkach u Alex’a, ok? - powiedziałam.
- No dobrze. - powiedział mały i usiadł na łóżku. - Weź jeszcze TO!
- Dzięki. - uśmiechnęłam się do niego. Wskoczyłam jeszcze na moment pod zimny prysznic i ubrałam TO!.
5 godzin później.
Wysiadłam z samolotu i złapałam taksówkę.
- Gdzie panienkę zawieźć?- zapytał się kierowca.
- Proszę na Primrose Hill, 69 Oppidans Road.- uśmiechnęłam się w jego stronę.
- Już się robi.- odpowiedział i ruszył. Siedziałam na tylnym siedzeniu samochodu i wpatrywałam się w zdjęcia, które dzisiaj rano dostałam. Czyżby moje życie legło w gruzach? Wiedziałam, że nie będzie kolorowo. Myślałam nad tym co mu powiem, szykowałam sobie przemówienie, ale i tak pewnie je zapomnę. Nagle z zamyśleń wyrwał mnie głos kierowcy.
- Jesteśmy.- uśmiechnął się w moją stronę.
- Dziękuję.- powiedziałam i zapłaciłam. Kierowca wyciągnął mój bagaż z bagażnika i polecił się na przyszłość. Weszłam po schodkach, wzięłam głęboki oddech i zapukałam do drzwi.
- Otwarte!- usłyszałam dobrze znany mi głos. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Elli wychyliła się z kuchni.
- Mari!- krzyknęła podekscytowana. Podbiegła do mnie i rzuciła mi się na szyję.
- M. miałaś przyjechać dopiero jutro..- rzucił Zayn, stając na środku holu.
- To rozumiem, że mam wracać i przyjechać jutro?- spojrzałam na niego z powagą.
- Nie!- ze schodów krzyknął mój chłopak.- Cześć słońce.
- Hej…- odpowiedziałam krótko. Harry podszedł bliżej, złapał mnie w tali i chciał pocałować w usta, ale nadstawiłam policzek.
- Ej, co jest?- zapytał zdezorientowany. Niestety nie uzyskał odpowiedzi.
- Chodź, oprowadzę cię po domu.- odezwała się Elli.
- Okej.- powiedziałam uradowanym tonem. Weszliśmy na pierwsze piętro.
- Elli, mogę dostać osobny pokój?- zapytałam prosto z mostu.
- Czemu?
- Po prostu chcę spać sama.
- Wiesz, że mi możesz powiedzieć wszystko..- przytuliła mnie do siebie. Do moich oczu napłynęły łzy.
- Wiem. Ale najpierw pokaż mi mój pokój.- otarłam łzy z policzka. Elli otworzyła drzwi, a moim oczom ukazał się TAKI pokój.
- Chodź, rozpakuję cię, a ty mi powiesz o co chodzi.- przytaknęłam głową i usiadłam na wielkie łóżko. Przyjaciółka zaczęła mnie rozpakowywać. – Mów.- powiedziała siadając obok mnie. Chwyciłam ją za rękę.
- Nic nie muszę mówić, zobacz.- podałam jej kopertę ze zdjęciami.
- Własnym oczom nie wierze!  To nie możliwe, Harry był cały czas z nami.- powiedziała.
- Może jednak nie.
- Był pijany, więc albo spał, albo przytulał się do kibla. To nie możliwe, mówię ci.- zarzekała się przyjaciółka.
- Będę musiała z nim pogadać, a wiesz, że nie lubię się kłócić.- powiedziałam.
- Lepiej idź do niego od razu.- poradziła Ell. I tak zrobiłam, zeszłyśmy obydwie do kuchni.
- Gdzie Harry?- zapytałam Zayn’a.
- Nad basenem.- odpowiedział.
- Macie basen?!- spojrzałam na niego zszokowanym wzrokiem.
- Mamy.- odpowiedziała Elli, która stała za mną. Widać było, że przyjaciółka powstrzymuje się od śmiechu.
- Malik, ty przecież kurwa pływać nie umiesz…- wybuchłam śmiechem, a zaraz po mnie Elli zrobiła to samo.
- Idź już do swojego loczka!- powiedział, miażdżąc mnie wzrokiem.
- Dzięki! – odpowiedziałam i wyszłam. Harry siedział nad basenem i najwidoczniej nad czymś myślał. Stanęłam za nim, a on momentalnie się odwrócił.
- Powiesz mi o co ci do cholery chodzi?!- wstał i poszedł do mnie.
- Sam sobie zobacz!- pomachałam mu kopertą przed nosem. Chwycił ją, delikatnie muskając moją dłoń.- Przyszło dziś rano. Wiesz jak się czułam kiedy zobaczyłam te zdjęcia!- odwróciłam się na pięcie, chcąc wejść do domu. Jednak coś mnie powstrzymało. On. Chwycił mnie za rękę.
- Poczekaj.- powiedział spokojnym tonem.- Siadaj.- dodał po chwili namysłu. Siedziałam cicho i patrzyłam mu prosto w oczy.
- Kocham cię.- zaczął.- I zawsze będę. Nigdy bym cię nie zdradził, za dużo dla mnie znaczysz.
- A te zdjęcia!?- wtrąciłam mu się.
- Jeszcze nie skończyłem, a ty mi się wtryniasz w zdanie. Po pierwsze, na tych zdęciach jesteś ty i ja, jesteśmy razem.- powiedział.
- Kurwa, czy ja według ciebie jestem brunetką?!- chwyciłam końcówki swoich włosów.
- Nie.
- No właśnie!- wstałam z leżaka i weszłam do domu.
- Poczekaj!- krzyknął. Weszłam do kuchni.
- Co jest?- zapytał Zayn.
- Nic.- odburknęłam, w tym momencie do kuchni wpadł Harry.
- Jak nic, jak coś jest! Te zdjęcia to photoschop! Do cholery jasnej…- krzyknął.
- Jakie zdjęcia?- mulat spojrzał na loczka, który podał mu kopertę.
- Mari, musimy sobie ufać..- podszedł do mnie, chwytając mnie w talii. Spojrzał mi w oczy. – Musimy.- dodał.
- To jest photoschop!- odezwał się Zayn. – Ktoś ma wprawę w tym co robi.- dodał po chwili.
- To nie jest żaden photoschop. Moim skromnym zdaniem.- powiedziałam.
- A ty do cholery dalej swoje. Kobieto! Twoje nogi i tyłek…- spojrzał na mój tył.- Rozpoznam wszędzie.- zakończył, a Zayn przytaknął mu tylko głową.
- Kiedy zdjęcia przyszły?- zagaił mulat.
- Dzisiaj rano, Eric je odebrał.- odpowiedziałam.-  Adresu zwrotnego nie było.- Harry podszedł do Zayn’a, zabrał mu zdjęcia i przedarł w pół.
- Nie ma zdjęć! Koniec!- chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę swojego pokoju.
- Gdzie masz swoją torbę?- zapytał zdezorientowany.
- No wiesz… Kiedy zobaczyłam zdjęcia, poprosiłam Ell o osobny pokój.- powiedziałam.

Z perspektywy Harry’ego.
- I dlatego na przywitanie nadstawiłaś policzek… - zapytałem, podchodząc do niej.
- Mhm..- przytaknęła głową. Przytuliłem ją i zacząłem  całować. Wyczułem jej opór, lecz nie trwało to długo. Wystarczyła sekunda, by rozluźniła się i zaczęła odwzajemniać pocałunki. Ja tylko na to czekałem. Tak bardzo się spieszyłem, by rozpiąć jej sukienkę, że nie mogłem sobie z tym poradzić. Zupełnie jak młody chłopak, który dopiero odkrywa tajemnice kobiecego ciała. W końcu jakoś uporałem się z guzikami i sukienka z cichym szelestem zsunęła się z jej ramion. Oboje zrozumieliśmy, że tym razem nie ma już odwrotu. Spełnienie jest naprawdę blisko. Wspólnymi siłami zdjęliśmy moją koszulę , a reszty garderoby pozbyliśmy  się przy łóżku. Łóżko skrzypnęło ostrzegawczo, gdy padliśmy na nie ciasno objęci, ani na chwilę nie przerywając pocałunków. Darowaliśmy  sobie wyrafinowaną grę wstępną, gdyż oboje zbyt długo czekaliśmy na tę chwilę, by odkładać ją na potem. Wsunąłem dłonie w jej włosy i całując ją z obłąkaną namiętnością, wszedłem  w nią tak głęboko, że krzyknęła.
- Przepraszam, zabolało cię? - Oprzytomniałem.
- Nie, nie. Nie przestawaj! - Wbiła paznokcie w moje łopatki i próbowała poruszyć biodrami, ale ją przytrzymałem. Spojrzała na mnie spod przymkniętych powiek. Walczyłem  ze sobą. Robiłem  wszystko, by wytrzymać jeszcze chwilę dłużej. Tylko że ona nie miała zamiaru czekać. Odkąd pierwszy raz ją zobaczyłem , wiedziałem, że prędzej czy później będzie moją kobietą . A ja jej mężczyzną . Głos rozsądku podpowiadał, że to szaleństwo, ale ja i tak wiedziałem swoje. I nie pomyliłem się. Z całej siły naparła na mnie biodrami i zaczęła nimi kołysać. Tym razem nie próbowałem  jej okiełznać. Pozwoliłem , by doprowadziła mnie do miejsca, z którego nie ma powrotu. Gdy poczułem , że oboje jesteśmy już na krawędzi, rzuciłem się na oślep i zacząłem spadać, pociągając ją za sobą. Żadne z nas nie przeżyło nigdy większego zawrotu głowy. Musiała minąć wieczność, nim wróciliśmy do względnej równowagi. Nasze oddechy zaczęły się w końcu wyrównywać, krople potu obeschły.
- Zamieszkasz ze mną?- zapytałem, spoglądając w jej lazurowe oczy.
- Styles..- zaśmiała się.- Bądź poważny.- dokończyła, gładząc mnie po policzku.
- Jestem…- odpowiedziałem całując jej wewnętrzną część dłoni. Przytuliłem ją do siebie i obydwoje odpłynęliśmy w krainę snów.
______________________________________________________
Siemanko! Oto kolejny rozdział. Dosyć długo na niego czekaliście, wiem i przepraszam, że ciągle zwlekałam z jego dodaniem. Niestety, tata przesiadywał na komputerze i nie miałam do niego dostępu. Pisałam też z naszą Clauds. Mówi, że się nieźle spaliła, i że ją wszystko boli. Hyhy... Macie od niej pozdrowienia i przesyła Wam buziaki :33
Co do rozdziała to mam nadzieję, że się podoba i zaczniecie częściej komentować. Love xx ~Camille

Macie nasze brzydkie twarze :33 
Louis! A ja sprzedawałam ostatnio marchewki.
For Clauds <3
No cześć Niall :3 Pamiętacie z którego występu ten gif? ;>

11 komentarzy:

  1. Viva la Vida? ;P Rozdział super.Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  2. NIALL! :O zgon na miejscuu! on jest taki uroczy! :3 czemu mi to robisz, Kazik? :O /clauds

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham ten blog, mam nadzieję że będzie on trwał i trwał, rozdział super.
    A wy wcale brzydkie nie jesteście, ja to dopiero... ale tu nie o mnie.
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału! Do następnego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło jest czytać mi takie komentarze. Strasznie motywują ;* Buziaki xx ~Camille

      Usuń
  4. VIVA LA VIDA, BICZES ahhaha :3 kocham głos Nialla <3! Ale nie o nim tutaj. Kocham tego bloga! Jest cudowny!!Tylko proszę więcej opisów haha <3 ! Wymagająca Liv. Jak już wspominałam rzygający Styles i jego"Rzygam dalej niż widzę, ale jest okej" zmiata system. Próbujący nic nie spalić Zayn, który ma basen, ale boi się wody! <3 !
    No brakuje słow, na wasze opowiadanie!!! <3! KOCHAM, KOCHAM :3
    xx
    [directionstory-second-life]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. następny rozdział chyba ja napiszę, więc postaram się opisywać wszystko jak najbardziej dokładnie, ale za to rozdział będzie mega długi :) chociaż chyba nie będzie z tego powodu załamki haha :D
      dziękuję bardzo za komentarz! :* /clauds

      ps. NIALL ROZPIEDALA SYSTEM W VIVA LA VIDA i ta jego gestykulacja dłońmi OK! :3

      Usuń
  5. ja chcę kolejny rozdział , ej ! czemu nie dodajecie ? : (

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. NN właśnie się pisze :) Clauds wpada do mnie w sobotę i będziemy kończyć :) Buziaki xx ~Camille

      Usuń
  6. mhm :D erotyczne sceny łóżkowe Harrego i Mari! Oby takich więcej :> czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń