poniedziałek, 23 lipca 2012

Rozdział XXII.


Z perspektywy Zayn’a.
Elli obudziła mnie lekkim pocałunkiem.
-Dzień dobry kochanie.- rzuciła w moją stronę.
- Dzień dobry piękności ty moja.- otuliłem ją ramionami i pocałowałem w czoło.
- Czas wstawać, jest 9, a za godzinę lecimy.- powiedziała głosem pełnym ekscytacji.- Ja idę do łazienki. Ty też powinieneś zacząć ogarniać swoją katastrofę na twarzy.- zaśmiała się.
- No bardzo kurwa śmieszne, ja tam niezależnie jak wyglądam i tak jestem piękny!
- Jaaaaaasne, oczywiście. – po tych słowach zniknęła w łazience. Kiedy narzucałem na siebie ciuchy, usłyszałem dźwięk swojego telefonu. Harry.
- Stary za pół godziny jestem u Ells i jedziemy na lotnisko!- powiedział Hazz.
- Dobra, dobra nie sraj tak.- odpowiedziałem. Podszedłem do łazienki Elli i zacząłem pukać.- Ell wyłaź już! No nie tylko ty chcesz skorzystać z toalety!- chciałem znów zapukać, ale moim oczom ukazała się właśnie Ona.
- O rzesz kurwa… - tylko to zdołałem z siebie wykrztusić.
- Co, aż tak źle… - powiedziała Elli, która była ubrana właśnie w TO!.
- Nie, jest idealnie. Dobra teraz ja idę.- wyminąłem ją, w końcu dostałem się do łazienki. Nagle poczułem, że mój telefon wibruje w mojej tylnej kieszeni. Sms od Hazzy. ‘’ Jestem już, spinać dupy.’’
Wyszedłem z łazienki i zacząłem znosić torby swojej dziewczyny. Nagle w drzwiach stanął loczek.
- Więcej tego nie miałeś!?- powiedział zszokowany.
- To Elli. - wyjaśniłem.
- 6 toreb, czy ona oszalała?
- Nie oszalałam, nie będę już mieszkać tutaj tylko w Londynie. - wykrzyczała z kuchni.- Cześć Harry.- przytuliła go.
- Cześć Ellson.
- Gdzie masz swoją blond piękność loczku?
- Poszła jeszcze spać.- rzucił w stronę Elli, podnosząc jedną z jej toreb.
- To ona z nami nie jedzie?!- zapytałem zszokowany.
- Nie może.. – westchnął cicho.
- Czemu? – zapytała.
- Jej rodzice znów wylecieli na jakąś delegacje, tym razem do Nowego Jorku i wracają dopiero za 2 tygodnie, więc musi zostać z małym.. – powiedział Harry i wyszedł z domu. Spojrzałem na Elli, a ona tylko wzruszyła ramionami, biorąc torebkę do ręki i walizkę. Razem z Harry ‘m postanowiliśmy jeszcze wejść raz do domu po ostatnie dwie, a Elli została już w samochodzie.
- I ty się na to zgadzasz? – zapytałem od razu prosto z mostu.
- A co mam zrobić? – powiedział niezadowolony.
- No nie wiem, może zostać z nią, albo zabrać ich oboje?
- Mówiłem jej to, powiedziała, że musi z nim zostać i tyle, koniec gadania. – powiedział loczek wkurzony i wyszedł do samochodu. Usiadł za kierownicą, obok niego siedziała Elli. Usiadłem za nimi, rozwalając się na całym tyle.
- No to panie szoferze, zawieź nas na lotnisko. – powiedziałem.
- Tak jest, gwiazdo Malik. – powiedział, na co Elli wybuchnęła śmiechem.
- No pewnie, jestem rozpoznawany wszędzie...  I znam same sławy, Haroldzie. Kojarzysz może Liam’a Payne’a, Niall’a Horan ’a, Louis’a Tomlinson ’a czy też Harry’ego Styles’a? – powiedziałem z dumą.
- Taa, to po co ci dziewczyna, która nawet nie jest znana w jednym mieście? – zapytała Elli i spojrzała na Harry’ego.
- Nie zaczynaj, co? – powiedziałem zirytowany. Harry nie miał ochoty nas słuchać, więc ruszył z piskiem opon. Już po chwili opuszczaliśmy miasto i kierowaliśmy się w stronę  lotniska, które było na obrzeżach miasta. W głośnikach rozbrzmiała głośna muzyka, więc nachyliłem się nad fotelem Elli.
- Co? – zapytała cicho, gdy ją szturchnąłem.
- Jesteś mi potrzebna, bo bez ciebie nie umiem już żyć..
- No dobrze, nie zaczynam, przecież.. – powiedziała obrażona.
- Kocham cię. – powiedziałem do niej i ją pocałowałem. Na początku siedziała nieruchomo, bez żadnego ruchu, ale potem położyła dłonie na moich policzkach i z takim samym zaangażowaniem mnie całowała, jak ja ją.
- Zakochańce, lotnisko już.. – powiedział Harry, przekrzykując radio.
- Uhm.. – powiedziałem cicho, odrywając się od Elli. Gdy zobaczyłem uśmiechniętą twarz mojej dziewczyny, wiedziałem, że nie ma już żadnego focha czy czegokolwiek. Wysiadaliśmy pospiesznie z samochodu i poszliśmy w stronę wejścia. Tam oddaliśmy nasze walizki.
- Wychodzi ponad 70 kg nadwagi. – powiedziała pani zza biurka.
- Ile będzie trzeba nadpłacić? – zapytałem tylko.
- Kilogram nadwagi to 10 funtów. – powiedziała, na co Elli się zakrztusiła.
- Co proszę? – odezwała się.
- Będzie do zapłacenia 700 funtów. – powiedziała tylko, pomijając zapytanie Elli.
- Proszę.. – zacząłem wyciągać kartę w stronę pani, ale Elli złapała mnie za rękę i na mnie spojrzała swoim błagalnym wzrokiem.  – Nie, nie zgadzam się! – powiedziałem, protestując, ale dziewczyna wcisnęła kobiecie swoją kartę płatniczą. Spojrzałem na nią wkurzony.
- No co? – zapytała. – To moje walizki!
- Ale ty jesteś moja i to co twoje jest moje, więc dawaj za siebie płacić.
- Nie, ja tak nie lubię… - powiedziała brunetka, która właśnie otrzymywała swoją kartę ponownie.
- Dobrze, że nie widziałaś jeszcze naszego domu. – powiedziałem zmieszany.
- Dobra, koniec! Idziemy na samolot, bo odlatuje za 10 minut! – powiedział Harry, który jak dotąd stał cicho.
- No okej.  – powiedziała brunetka, która wyminęła nas wszystkich i ruszyła w stronę bezcłowego. Poszliśmy z Harry ‘m za nią. Czekała nas jeszcze kontrola osobista. Po 5 minutach siedzieliśmy już we 3 w samolocie. Elli usiadła pod oknem, ja obok niej, a Harry z samego brzegu.
- Proszę zapiąć pasy, zaraz wylatujemy. – usłyszeliśmy głos stewardesy. Posłusznie zapięliśmy pasy, a po chwili samolot ruszył. Przy podbijaniu do nieba Elli złapała mnie za rękę, ściskając ją z całych sił.
- Co? – zapytała, gdy spojrzałem na nią zdziwiony.
- Musisz się kogoś trzymać? – zapytałem rozbawiony.
- Nie, nie muszę. – powiedziała. I puściła moją dłoń. Dzisiaj coś nie miała dobrego dnia, cały czas oburzała się i kłóciła.
- Ej.. – złapałem ją ponownie za dłoń. Spojrzała na mnie zaskoczona. – Nie bój się, nic się nam nie stanie, to zwyczajny lot. – powiedziałem i ją pocałowałem.
- Boże, z kim ja musze lecieć.. – westchnął Harry. – Może pani podać jakieś whisky czy coś? – zapytał się stewardesy, która akurat koło nas przechodziła.
- Oczywiście, z lodem czy bez? – zapytała się.
- Z lodem, dużo lodu! – powiedział loczek.
- Mogłabym prosić o szklankę wody? – zapytała się Elli.
- Oczywiście, zaraz przyniosę, a dla pana coś? – zapytała się mnie.
- Kawę. – powiedziałem tylko i obróciłem się do Elli by móc ponownie ją pocałować.

Z perspektywy Elli.
- Gdzie jest Harry? – zapytałam się Zayn’a, gdy pakowaliśmy walizki do taksówki.
- Poszedł do łazienki, za dużo chłopak wypił.. – powiedział Zayn, a ja wybuchłam śmiechem.
- Nawalić się w samolocie, zawsze spoko. – powiedziałam.
- Szczególnie, gdy jest się Harry ’m, a twoja miłość została jakieś  140 mil stąd. – powiedział Zayn i zamknął bagażnik od taksówki.
- Ja bym nie mogła wytrzymać.. – powiedziałam zarzucając ręce na szyje Zayn’a i go całując.
- No ja pierdole, rzygać mi się chce, a wy jeszcze się całujecie. – powiedział loczek, na co nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem.
- Jak się czujesz? – zapytałam się go, gdy się opanowałam.
- Powiedziałem, rzygać mi się chcę. – powiedział loczek.
- Biedactwo.. – powiedziałam i go przytuliłam. Loczek odwzajemnił uścisk.
- Od razu lepiej, słoneczko. – powiedział Harry, na co się uśmiechnęłam.
- Pijak jeden. – odpowiedziałam.
- Też cię kocham, Ellsiak. – powiedział Harry, na co Zayn w końcu zareagował.
- No, no, super! Coś jeszcze masz do dodania zanim dostaniesz w swój ryjek? – zapytał się Harry’ego, odrywając mnie od niego.
- Tak, macie pokój gościnny, bo chyba u was przenocuję. – powiedział.
- Mamy.. – powiedział Zayn i wsiadł do samochodu, wsiadłam tym razem za nim do tyłu. Harry usiadł z przodu.
- Panie kierowco, klimatyzacje na najmniejszą proszę, bo inaczej ubrudzę panu tą ładną skórę. – powiedział loczek, na co kierowca szybko zareagował i zmienił temperaturę w samochodzie.
- Gdzie zawozimy? – zapytał się Zayn’a, obracając się w naszą stronę.
- Proszę na Primrose Hill, 69 Oppidans Road. – powiedział mój chłopak.
- Już się robi. – powiedział kierowca i ruszyliśmy.
- Primrose Hill? Serio? – zapytałam się go.
- No tak, jakiś problem masz z tym? Chcesz mieszkać gdzieś indziej? – chciałam mu przerwać, ale chłopak chyba dostał słowotoku. – Możemy zmienić, byle by było ci dobrze..
- Ciii! – uciszyłam go w końcu. – Nie chcę niczego zmieniać, ale przecież  to jest najdroższa dzielnica.
- No i co z tego? – zapytał wzruszając ramionami.
- To, że kosztowała miliony.. – powiedziałam. – Nie mam jak ci oddać chociaż trochę za.. – chciałam dokończyć, ale mi przerwał.
- Jak kurwa oddać? Dość, że płacisz za siebie na lotnisku to chcesz jeszcze mi oddawać? Nie, kochana, to jest nasze wspólne mieszkanie i nie będziesz mi niczego oddawać, nigdy! – powiedział lekko wkurzony.
- Ale.. – nie dał mi dojść do słowa, bo mnie pocałował.
- I widzi pan? Oni tak całymi dniami.. – wybełkotał Harry.
- Są młodzi, sam pewnie nie jesteś lepszy..  – powiedział.
- Zgadzam się! – powiedziałam.
- Tak?
- No, ma dziewczynę, ale musiała zostać w Wolverhampton.
- A to szczęściara, nie musi oglądać takiego zapitego chłopaka. – powiedział kierowca na co ja wybuchłam śmiechem.
- On nie zawsze pije! – bronił go Zayn. – Kiedy jest w trasie jest trzeźwy, no zazwyczaj.
- W trasie? – zapytał kierowca. – Jeździsz samochodem? – zapytał się go.
- Nie, jestem piosenkarzem. – powiedział loczek zrezygnowany.
- Serio? – zapytał się nas.
- Tak, wraz ze mną śpiewa w zespole One Direction. – powiedział Zayn.
- One Direction? – wytrzeszczył oczy, a ja się uśmiechnęłam. – Moja wnuczka was kocha!
- Każdy nas kocha.. – powiedział Harry.
- Skromny. – skwitował kierowca.
- Jak każda gwiazda. – powiedziałam do kierowcy.
- No bez przesady.. – odezwał się Zayn.
- No nie, ale chatę na Primrose Hill kupujesz.. – powiedziałam do niego.
- Mniejsza. – powiedział już cicho.
- Daleko jeszcze, bo zaraz się tu zrzygam. – powiedział Harry.
- Już wjeżdżamy na Oppidans Road. – powiedział kierowca. Chwile potem zatrzymaliśmy się przed TYM! domem.
- Będzie  20 funtów. – powiedział kierowca. – Można jeszcze autografy? – zapytał się z nadzieją.
- Jasne.. – powiedział Zayn. Wziął kartkę od kierowcy i się podpisał, zaraz po nim zrobił to Harry. Ja w tym czasie wyciągnęłam walizki z bagażnika. Po chwili Zayn dołączył do mnie, a Harry usiadł na schodach od domu.
- Do widzenia. – powiedziałam tylko i kierowca odjechał.
- I jak? – zapytał.
- Tu będziemy mieszkać? – zapytałam.
- Nie podoba się? – zapytał z przerażeniem w głosie.
- Jest pięknie! – powiedziałam i rzuciłam mu się na szyje.
- No proszę was! Otwierajcie drzwi od chatki i dajcie mi łóżko! – powiedział Harry.
- Okej. – rzucił Zayn mu klucze od domu.  Loczek chwycił je i wszedł do domu.
- Gdzie jest ten pokój? – zapytał się zanim zniknął za drzwiami.
- Na lewo, na pierwszym piętrze. – powiedział Zayn.
- Nie wierzę… - powiedziałam zaczarowana.
- Czemu?
- Po pierwsze ta chata, wow! Po drugie ta okolica.. A po trzecie.. – zamyśliłam się i wskazałam palcem na niego. – Ty? – chłopak uśmiechnął się i mnie pocałował. Nagle podniósł mnie tak jak trzyma się pannę młodą.
- Co do..?! – nie zdążyłam odpowiedzieć, bo on znów zamknął mi usta.
- Żeby nam szczęście przyniosło, do końca życia.. – powiedział.
- Romantyk.. – powiedziałam wyszczerzając zęby. Wniósł mnie pierw po schodach.
- Gotowa? – zapytał się, a ja kiwnęłam głową. Przekroczył próg. Ogarnęła mnie woń świeżych kwiatów, moich ulubionych zresztą, róż. Zayn odstawił mnie na ziemie, ale nadal trzymał mnie w ramionach. Spojrzałam mu w oczy.
- Kocham cię, Zayn. – powiedziałam, a on mnie pocałował. Tak namiętnie, z takim zaangażowaniem, że zabrakło mi tchu.
- Też cię kocham. – powiedział mulat. – Gotowa na zwiedzanie domu? – zapytał.
- I to jak! – odpowiedziałam podekscytowana. Chwycił mnie za dłoń i obrócił w stronę wielkiego holu. Przeszłam przez niego, oglądając uważnie ściany, na których były powieszone różne nagrody chłopaków, a między nimi pojawiały się nasze wspólne zdjęcia.
- Wow. – powiedziałam tylko.
- Też tak samo zareagowałem, gdy cię zobaczyłem. – powiedział, na co się uśmiechnęłam. Zrobiłam kilka kroków i znalazłam się w TAKIM salonie.
- Nie wierzę.. – powiedziałam.
- Że mieszkasz ze mną? Ja tak samo!
-  Ej, przestań się nabijać.
- Nie nabijam się, mówię serio. Nie wierzyłem w to, dopóki nie ujrzałem twojej osoby w tym miejscu. – powiedział mulat.
- Słodziak z ciebie. – powiedziałam dając mu buziaka w policzek. – To.. to jest salon?! – wyszeptałam zszokowana, gdy ujrzałam salon.
- Też mi się bardzo spodobał, jak go zobaczyłem.. – powiedział Zayn. – Ale kuchnia jest lepsza, chodź, zobacz! – powiedział, ciągnąc mnie za dłoń. Podążyłam za nim i ujrzałam TAKĄ! Kuchnię.
- Niall będzie siedział tu całymi dniami… - powiedziałam śmiejąc się. – Jest cudowna.
- Ta, dla Niall’a miejsce, gdzie może umrzeć.. – powiedział Zayn.
- Chyba wolałby nie umierać w kuchni z taką ilością jedzenia. – powiedziałam, otwierając lodówkę.
- Pokoi gościnnych nie chcesz oglądać, co? – zapytał się mnie.
- Nie, niech Harry sobie śpi. – powiedziałam, ale po chwili dodałam. – Pokoi?! Jest ich więcej niż jeden?
- No mamy 5 pokoi gościnnych, no bo wiesz, jak cały zespół wpadnie to i tak się ledwo zmieścimy. – powiedział Zayn.
- Dobra, dobra, nie chcę ich widzieć. – powiedziałam tylko. – Pokaż mi sypialnie… - powiedziałam rozmarzona.
- Chodź! – ujął moją dłoń i poszliśmy na drugie piętro.
- To tu? – zapytałam.
- Nie, tu są pokoje gościnne i do nich łazienki. – powiedział chłopak.
- Jest jeszcze 3 piętro? – zapytałam cicho.
- Ostatnie. – uściślił.
- O-okej! – powiedziałam i zaczęłam się wspinać na następne piętro.
- Od dzisiaj tu będziesz spała. – powiedział otwierając drzwi od TAKIEJ sypialni. Przyglądałam się każdemu szczegółowi w tym pokoju, studiowałam go dokładnie, tak jakbym chciała znaleźć jakąś usterkę, ale ja po prostu oglądałam doskonały pokój pod każdym calem. – Powiedz coś! – powiedział zniecierpliwiony Zayn, który stał i mi się przyglądał z boku.
- Tu jest nieziemsko, nie wierzę, że to jest od dziś nasze.. – powiedziałam, przybliżając się do chłopaka.
- Dokładnie to, nasze, na zawsze.. – powiedział  ujmując moją twarz w dłonie i mnie całując. Uniósł mnie trochę i położył na łóżko. Wtuliłam się w niego, wdychając jego perfumy.
- Kocham cię Zayn, zawsze będę.. – powiedziałam i go pocałowałam delikatnie.
- Też cię kocham, Elli. – powiedział i się podniósł. – Chodź, pokażę ci naszą łazienkę. – podniósł mnie z łóżka i pociągnął w stronę szklanych drzwi. Otworzył je.
- O cholera! – pisnęłam. TA! Łazienka była piękna. – Wspólna kąpiel, Zayn’ie Malik ‘u?
- Zawsze i wszędzie, ale chodź, pokażę Ci coś jeszcze.. – pociągnął mnie za rękę.
- Boję się! – powiedziałam śmiejąc się.
- Spodoba ci się, chodź. – zeszliśmy na sam dół i podeszliśmy do drzwi, które były na przeciwko wejściowych. Otworzyłam je.
- Nie no, nie mogę! – powiedziałam, wybuchając śmiechem.
- Co? Czemu? – zdezorientowany Zayn spojrzał na mnie.
- Basen? Malik! Przecież ty pływać kurwa nie umiesz! – powiedziałam, łapiąc się za brzuch. Nie mogłam wytrzymać ze śmiechu. Nagle chłopak mnie podniósł. – Co ty robisz? – zapytałam, próbując mu się wyrwać.
- To! – wrzucił mnie do basenu.
- Aaaa! Malik, cholera jasna! Śpisz na kanapie dzisiaj! – wrzasnęłam.
- Z tobą mogę nawet pod gołym niebem. – powiedział szczerząc się.
- Beze mnie! – powiedziałam. Podpłynęłam do brzegu. – Pomożesz? – wyciągnęłam rękę w jego stronę.
- Jasne. – powiedział i wyciągnął rękę by mi pomóc. Ale zamiast się wspiąć, wciągnęłam go do basenu. Wybuchnęłam śmiechem, gdy chłopak runął do wody.
- Nie umiem pływać, Aaaa! – krzyczał. Podeszłam do niego, bo dotykałam dna i złapałam go za twarz.
- Tu jest płytko. – powiedziałam tylko, a chłopak spoważniał.
- To nie było śmieszne. – powiedział cicho.
- Było, było. – powiedziałam śmiejąc się.
- Nie!
- No weź.. – powiedziałam smutno, a  on wybuchnął śmiechem.
- No było.. – zgodził się w końcu i go pocałowałam. Całowaliśmy się tak, dopóki nie zaczął padać deszcz.
- Chodźmy do domu.. – powiedziałam mrugając do niego.
- O-okej. – powiedział i wyszedł z basenu, a ja za nim. Weszliśmy do domu i udaliśmy się do sypialni. Rozebraliśmy się do bielizny.
- Idę się umyć. – powiedziałam. Ale on złapał mnie za rękę. Ciepły oddech musnął mój kark. Przeszył mnie dreszcz - tym razem nie strachu, lecz podniecenia. Nie musiałam patrzeć na Zayn’a, by obudziło się w  mnie pragnienie. Nagle dotknął ustami mojego karku. Potem zanurzył twarz w moich gęstych włosach i przytulił się mocno do mojej szyi. Chwycił mnie za ramiona, jakby się bał, że się od niego odsunę. Nie mogłam jednak tego zrobić. Zbyt mocno go pragnęłam. Jego usta zaznaczyły ciepły wilgotny ślad na moim ramieniu. Po chwili odwrócił mnie i zaczął całować. Natychmiast uległam sile tego pocałunku, czując, jakbym leciała w bezdenną studnię. Oprzytomniałam dopiero, gdy poczułam za plecami ścianę. Przywarliśmy do siebie mocno, połączeni pocałunkiem. Wiedziałam, że na tym się nie skończy, że Zayn będzie chciał mieć mnie całą. Nie padło żadne słowo. Ciszę wypełniały  przyspieszone oddechy i westchnienia, mieszające się z jękami pożądania. Byłam tak w nie wsłuchana, iż nie od razu dotarł do moich uszu dzwonek telefonu. Dopiero po którymś z kolei natarczywym dźwięku zmusiłam się do reakcji.
- Telefon… - szepnęłam rwącym głosem.
- Niech dzwoni. – mruknął całując moją szyję. Po chwili sygnał telefonu ucichł. Przytuliłam się do swojego chłopaka i razem odpłynęliśmy w krainę snów.

_______________________________________
Hej.. Dodaje dzisiaj ostatni post ;(
Dziękuję za wszystko, kocham Was! ;* /clauds


2 lata, jak to kurwa szybko zleciało!
Nie znałam ich wtedy, bardzo tego żałuję..
Chciałabym wtedy poznać tych wariatów..
Takich małych, słodkich...
Mimo, że dorośli..
Mimo, że planują się ustatkować...
ONI ZAWSZE BĘDĄ NASZYMI CHŁOPCAMI!
MY ZAWSZE BĘDZIEMY ICH KOCHAĆ!!! <3
ONE DIRECTION FOREVER! :)


nasze dzieci... spójrzcie! *______*

już wtedy był LARRY! aaaaah! :)

dzisiaj każdy Directioner będzie ogladał wszystkie pamiętniki,
słuchał cały dzień ich piosenek...
TO NASZE ŚWIĘTO! :*

all day, all night... DJ MALIK, DJ MALIK! 
kocham wariata, kocham 5 wariatów i nikt tego nie zmieni! :) <3

LOUIS, świrze! :)) <3

niby nowe, ale dla nas są tacy sami! ;**

TO DZISIAJ, NIE WIERZEEEEEEEEE! :*

tyle ode mnie, kocham Was i dziękuję <3
do uslyszenia kiedyś xx/clauds







11 komentarzy:

  1. kiedyś?! jak kiedyś?! ej, CLAUDS, vas hapennin?!?!?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. trolololo, VAS HAPENNIN *______* nic, kochamkochamkocham! /clauds

      Usuń
  2. clauds, co ty odpierdalasz? zaraz cię zjadę na GG. nie odchodź, z kim ja będę Malika dzielić?! no wiem że zostaje GG, FB czy TT, ale na blogu również chcę 'kroić' Zayna z tobą <3 Kochana, prosimy cię, nie odchodź. A co na to Camille? Ludzie cię kochają, a ty chcesz odejść?! Ja cię znajdę i nogi z dupy powyrywam. Lecz najpierw pójdziemy do Malika i go... Wiesz co. :) A co do rozdziału: świetny, kurwa, z resztą jak każdy <3 I mówicie że nie macie talentu, kurwa, tu mi czołg jedzie. Aż chce mi się porównywać jak w reklamie Old Spice ;) Kocham tego bloga, was też kocham <33 Dawajcie szybko nowy <3 zapro. do mnie. xx NIE ODCHODŹ! <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahaha Old Spice mnie rozwaliło :) Z resztą Clauds nie odchodzi na zawsze :33 bo chyba bym ją zabiła. Jedzie po prostu na wakacje, dziewczyna musi trochę odpocząć :) Następny rozdział dodamy jak będzie 10 komentarzy :) Buziaki.. xx ~Camille

      Usuń
    2. do uslyszenia we wrzesniu.. ;)) powodzenia Camille <3 /clauds

      Usuń
  3. chce wiecej !! super :)
    a przy okazji pojawil sie u mnie nowy rozdzial another-world-with-you.blogspot.com :)
    pisz szybko kolejny rozdzial ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham tego bloga! No kocham, kocham i nic tego nie zmieni! Rozdizął przecudowny, a napruty Harry?! Hahaha, śmiałam się z niego przez cały czas. ''Już mówiłem. Chce mi się rzygać' hahahaha <3
    LOVE FOREVER!
    [directionstory-second-life.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pisząc ten rozdział śmiałam się tak samo jak Ty hahaha :D najśmieszniejszy itd ;) mały spojler: kolejne 2 rozdział będą tak samo śmieszne... a potem.. ;(( /clauds

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. jasne, postaram się ;) jeszcze w sobotę dodamy z Camille dla Was co nie co itd.. SURPRISE <3 /clauds

      Usuń